Krucha sprawa, czyli jak odpowiednio zadbać o ekran

2 minuty czytania
Komentarze
pęknięty ekran

Pajęczynki na ekranach dotykowych to standard. Niejeden ze znajomych z pewnością może pochwalić się upadkiem telefonu na podłogę zakończonym zbiciem digitizera. Ci którzy mają jeszcze mniej szczęścia oprócz samej szybki muszą pomyśleć też nad wymianą wyświetlacza LCD, albo kupnem nowego telefonu. W ograniczonym stopniu można się jednak od tego uchronić – a nawet poprawić czytelność wyświetlacza na używanym urządzeniu.

Miliony firm mają obecnie w swojej ofercie wiele typów folii ochronnych. Od matowych – pochłaniających promienie słoneczne dla lepszej widoczności, przez klasyczne, tanie folie chroniące od zarysowań, po te najbardziej wytrzymałe, odporne na wszelkie działania mechaniczne. W rzeczywistości z tą ochroną bywa różnie, dlatego jeżeli decydujemy się na tego rodzaju zakup warto pomyśleć o sprawdzonych, droższych odpowiednikach. Jeżeli jednak dalej nie czujemy się usatysfakcjonowani, możemy spróbować uzyskującego coraz większą popularność szkła hartowanego. Jaka jest różnica?

W tym drugim przypadku nałożymy na ekran „dodatkową” szybkę, która w momencie upadku popęka lub rozpryśnie się na kawałeczki, pozostawiając nasz ekran nienaruszony. Jest to o tyle korzystna sprawa, ponieważ daje nam niemalże stuprocentową pewność, że naszemu ekranowi nic złego się nie zdarzy. Prostsza w nałożeniu, zwykle bez pęcherzyków pomiędzy nią, a dotykiem, stąd też prawie każdy założy ją perfekcyjnie samemu – zawsze jest jednak jakieś ale. Pomimo, że to zwykle szkło hartowane zbiera bardziej pozytywne recenzje, pamiętajmy, że nie przy każdym upadku zbija się nam digitizer. Szkło hartowane ma to do siebie, że lubi pękać przy każdym poważniejszym spotkaniu z podłogą, co wymusza zakup kolejnego. Folia być może nie jest tytanicznym strażnikiem od upadków, ale starcza na dłużej i zapewnia większą ulgę dla naszego portfela.

Ja sam korzystam ze szkła, ceniąc w nim sobie absolutną odporność na zarysowania (gdzie w przypadku folii bywało różnie). Wielu moich znajomych dalej jednak decyduje się na tradycyjną folię. Jedno jest pewne – „wojna” pomiędzy zwolennikami jednego i drugiego rozwiązania nie trwa od dzisiaj – i pewnie nie zakończy się jutro.

Motyw