Biomutant

Ponad 15 godzin z grą Biomutant. Co warto wiedzieć o tej produkcji?

3 minuty czytania
Komentarze

Zabawę w grze Biomutant rozpocząłem w zeszły wtorek. Od tego czasu nabiłem ponad 15 godzin, dlatego myślę, że mogę już co nieco o niej powiedzieć. Nie jest to recenzja, bo tę opublikuję trochę później, a raczej garść wrażeń w akompaniamencie odpowiedzi na pytania, które mogą nurtować wielu z was. Skoro wiemy już, na czym stoimy, przejdźmy do konkretów.

Wrażenia z ponad 15 godzin w Biomutant

Jak wspomniałem na początku, w Biomutancie spędziłem już ponad 15 godzin. Gram na Xboxie Series X, gdzie gra działa w rozdzielczości 4K i 60 FPS-ach. Przez 95% rozgrywki nie mam się do czego przyczepić, choć zdarzają się okazjonalne spadki klatek, niezależne od tego, co akurat dzieje się na ekranie. Na szczęście dochodzi do tego bardzo rzadko, a w dodatku gra dostanie jeszcze kilka aktualizacji, które prawdopodobnie wyeliminują ten problem.

Biomutant to naprawdę ogromna gra. Twórcy przygotowali niezwykle rozbudowany system rozwoju postaci, a do tego wykreowali kolosalny i bardzo różnorodny, choć niekiedy dość pusty świat. Mimo że eksploracja sprawia bardzo dużo frajdy, tak niestety nie jest ona zbyt nagradzająca. Jeśli chodzi o walkę, to jest nieźle: podczas zabawy możemy korzystać zarówno z broni białej, jak i palnej. Władanie różnego rodzaju ostrzami jest całkiem „mięsiste”, czego niestety nie można powiedzieć o pukawkach. Strzela się z nich dość nijako.

Nowy oręż można kupować u rozsianych po mapie handlarzy, znajdować lub wytwarzać. Ponadto nic nie stoi na przeszkodzie, by ulepszać posiadane już bronie, tak jak specjalne umiejętności naszego bohatera, którego swoją drogą tworzymy na początku rozgrywki.

Fabuła w Biomutant to nic wymyślnego; całość koncentruje się wokół obumierającego Drzewa Życia. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że gra jest bardzo… dziecinna. Prawie każde słowo wypowiadane przez bohaterów to zdrobnienia, jakich często używają rodzice w kierunku swoich pociech.

Biomutant

A skoro o wypowiadaniu słów przez bohaterów mowa, to niestety wszystkie postacie „bełkoczą”, a całość tłumaczy narrator. Osobiście nie do końca mi się to podoba, ale rozumiem, że to spora oszczędność dla twórców, których budżet z pewnością był ograniczony. Same dialogi niestety nie należą do czołówki – są kiepsko napisane i niekiedy powtarzalne.

Muszę się jeszcze przyczepić do zadań pobocznych. Mimo że w Biomutancie mam już ponad 15 godzin, to jeszcze nie trafiłem na questa, który polegałby na czymś innym, niż odszukaniu czegoś lub kogoś, oswobodzeniu obozu czy uwolnieniu jeńca. Mam ogromną nadzieję, że jeszcze znajdę jakieś ciekawe zadania, ale na razie nie wygląda to dobrze – nie jestem fanem tzw. Fedexów.

Podsumowanie

Biomutant to ogromna gra, w którą twórcy włożyli spora serca. Jednocześnie nie jest to produkcja idealna, a przynajmniej nie po 15 godzinach. Po raz kolejny przypomnę, że niniejszy tekst to tylko garść pierwszych wrażeń z pierwszej gry studia Experiment 101. Zanim ją ukończę z pewnością minie jeszcze trochę czasu, dlatego z ostateczną oceną wstrzymam się oczywiście do recenzji, którą opublikuję już niedługo.

Jak na razie w Biomutancie bawię się bardzo dobrze, mimo że mam sporo zastrzeżeń. Jeśli lubicie eksplorację, różnorodne lokacje i bajkową oprawę graficzną, to nie powinniście się zawieść. Jeśli jednak liczycie na pełną zwrotów akcję fabułę i ciekawe zadania poboczne, to… Biomutant może się okazać nie dla was.

Motyw