Magazynowanie energii z OZE w Polsce

Jeśli zamierzamy poważnie traktować OZE, to potrzebujemy magazynów energii

5 minut czytania
Komentarze

Wiele się mówi o zmianach klimatu i gigantycznym wpływie człowieka na niego. Nie brakuje jednak ludzi, którzy to negują. W ramach eksperymentu myślowego załóżmy przez chwilę, że mają oni rację. Jednak czy pozbycie się trujących elektrowni węglowych i aut spalinowych, tak aby poprawić jakość powietrza i zmniejszyć poziom zanieczyszczenia środowiska samo w sobie nie jest celem, do którego powinniśmy dążyć? I tu nie chodzi jedynie o troskę o przyrodę, chociaż ta jest równie ważna. Spójrzmy na to z czysto egoistycznej perspektywy: czyste środowisko, to zdrowsze życie zarówno nasze, jak i naszych bliskich. A przecież poprawa jakości życia jest głównym argumentem stojącym za rozwojem. Nie oznacza to jednak, że OZE nie ma pewnych problemów. Co to, to nie. Tych jest sporo. Głównym jest magazynowanie energii.

Magazynowanie energii z OZE w Polsce

Magazynowanie energii z OZE w Polsce

Odnawialne źródła energii mają pewną wadę. Wiatr nie zawsze wieje, a Słońce — niezbędne do działania paneli fotowoltaicznych — jak na złość zachodzi akurat wtedy, kiedy robi się ciemno i chcielibyśmy zaświecić w domach światło. Można więc powiedzieć, że odnawialne źródła energii zawodzą nas w momencie, kiedy są najbardziej potrzebne. Najbardziej oczywiste rozwiązanie? Oczywiście, atom. Jednak nie oznacza to, że musimy rezygnować z OZE. Magazynowanie energii elektrycznej co prawda samo w sobie możliwe nie jest. Można jednak zamienić ją w inny typ, a potem ponownie dokonać konwersji. Tak między innymi działają w końcu akumulatory w naszych smartfonach. 

Zobacz też: Moflin to niesamowite, przytulne i słodkie zwierzątko, które jest robotem

Instalacje OZE nie produkują energii wtedy, kiedy jest najwyższe zapotrzebowanie. W przypadku fotowoltaiki generacja energii elektrycznej odbywa się głównie w ciągu dnia, a największe piki są w okolicach południa. Tymczasem największe zapotrzebowanie dobowe gospodarki jest rano, po południu i wieczorem, gdy ta generacja jest minimalna. Magazyny energii są potrzebne, żeby przesunąć energię wyprodukowaną w ciągu dnia do użycia wtedy, kiedy jest wymagana. System elektroenergetyczny w Polsce nie jest gotowy na przyjęcie tak dużej energii z OZE, więc musimy zainwestować w bardzo dużą liczbę magazynów.

– Przekonywał Bartłomiej Kras, prezes zarządu Impact Clean Power Technology w rozmowie z agencją prasową Newseria.

Problemy z magazynowaniem energii

Magazynowanie energii nie jest jednak proste. Oczywiście, można postawić na elektrownie szczytowo-pompowe. Z ekologicznego punktu widzenia to jednak tragiczny pomysł. Oznacza to bowiem przygotowanie wielkiego zbiornika wodnego, który miałby zasilać elektrownię wodną w godzinach szczytu. To przekłada się na wykarczowanie olbrzymich połaci naturalnego terenu, oraz utopienie wszystkich zwierząt zamieszkujących dany obszar. A przynajmniej tych zbyt małych, aby je odłowić. Z lokalnego punktu widzenia lekarstwo wydaje się wiec gorsze, od choroby. 

Zobacz też: Będzie gra Indiana Jones i to pod skrzydłami Bethesdy – zapowiada się ciekawie

Na szczęście istnieje inne rozwiązanie, czyli wykorzystanie zużytych akumulatorów z aut elektrycznych. Tych wbrew pozorom mamy w Polsce całkiem dużo. W samym Lublinie kursuje całkiem sporo trolejbusów, które mają dość energii, by pokonywać odcinki pomiędzy trakcjami. Autobusy elektryczne w pozostałych miastach również są coraz częstszym widokiem. Wszystko to ma się odbyć w ramach projektu Second Life, o którym pisał już Mateusz. Jeśli więc interesują Was szczegóły tego rozwiązania, to zapraszam was to jego tekstu. Od siebie tylko dodam, że wykorzystanie tych akumulatorów rozwiązuje problem pojawiania się dużej ilości niebezpiecznych odpadów. Rozwiązujemy więc dwa problemy za jednym zamachem.

Tak to bezpieczne!

Może się jednak pojawić pytanie: czy korzystanie z akumulatorów, które są już wyjęte z użytku w samochodach, na pewno jest bezpieczne? Warto tu wyjaśnić, że są one wycofywane z powodu spadku pojemności. Z perspektywy samochodu ma to duże znacznie. Zmniejsza bowiem jego zasięg. Jednak dla magazynu energii mniejsza pojemność nie jest aż tak istotna. 

Branża motoryzacyjna ma bardzo wyśrubowane standardy bezpieczeństwa, dlatego baterie zainstalowane w autobusach mają najwyższe systemy bezpieczeństwa, BMS-y są najbardziej zaawansowane. Przenosząc systemy bezpieczeństwa zaprojektowane dla bezpośredniej ochrony ludzi do magazynów stacjonarnych, zachowamy ten sam poziom bezpieczeństwa. Odpowiednio sterując tymi magazynami, wykorzystując część energii, która jeszcze w nich pozostała po użytku w pojazdach, będziemy w stanie bezpiecznie użytkować ten magazyn przez wiele lat.

przekonuje ekspert.

Zresztą jest to bliźniacze rozwiązanie do tego, które stosuje Australia już od jakiegoś czasu. 

Prywatne magazyny energii

Ekspert przekonuje, że nie tylko giganci energetyczni będą zainteresowani tym rozwiązaniem, ale także mniejsi przedsiębiorcy działający na rynku OZE. Mowa tu o właścicielach ferm słonecznych czy wiatrowych.

Największym beneficjentem będą właściciele większych farm fotowoltaicznych i instalacji OZE, którzy do dalszego rozwoju muszą zastosować magazyny energii. W piku zapotrzebowania ceny są najwyższe, a w ciągu dnia mamy dolinę cenową, a to wtedy ta fotowoltaika jest najistotniejsza. Wiatraki również produkują energię w okresach zwykle niepokrywających się z dobowym rozkładem wymagań i cen. Dla takich farm będzie to dodatkowy zysk, będą mogły sprzedawać drożej i zyskają możliwość przyłączenia do systemu energetycznego, który dzisiaj jest kompletnie na to nieprzygotowany.

Źródło: Newseria

Motyw