NIK o samochodach elektrycznych

NIK o samochodach elektrycznych w Polsce: jesteśmy na szarym końcu Europy

5 minut czytania
Komentarze

Dziś rano NIK (Najwyższa Izba Kontroli) opublikował raport, który mówi o samochodach elektrycznych w Polsce. Przedstawione dane pokazują jasno, że pod względem liczby takich pojazdów jesteśmy na końcu Europy. Nie zanosi się też na to, by udało spełnić się cel ogłoszony przez premiera (milion aut elektrycznych do 2025 roku).

NIK krytykuje realizację planów o samochodach elektrycznych w Polsce

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła stan elektromobilności w Polsce i nie ma zbyt optymistycznych informacji. Niewielka jest szansa na osiągnięcie w 2025 roku zapowiadanego w rządowych dokumentach celu miliona pojazdów elektrycznych – ostrzega NIK. Izba zwraca uwagę na to, że elektromobilność w Polsce wciąż jest na etapie początkowym, choć minęły już cztery lata od zaprezentowania wizji jej rozwoju. Nasz kraj jest na szarym końcu Europy pod względem liczby aut elektrycznych oraz infrastruktury. Pojawił się wprawdzie Rządowy Plan Rozwoju Elektromobilności, ale z ustaleń NIK wynika, że był on realizowany wybiórczo i z opóźnieniami. Słabo jest też z polskim samochodem elektrycznym – Izera wciąż jest na etapie prototypu.

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2019 roku globalny rynek osobowych aut elektrycznych osiągnął wielkość 7,2 mln egzemplarzy. W Chinach aż 3,4 mln samochodów ma napęd elektryczny, w całej Europie – 1,7 mln, z czego 561 tysięcy nabytych w 2019 roku. W Norwegii sprzedano ok. 80 tysięcy takich pojazdów, w Niemczech 109 tysięcy, natomiast w Wielkiej Brytanii – 75 tysięcy. Co z Polską? Według Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych, na koniec 2019 roku po naszych drogach jeździło łącznie 8637 samochodów osobowych elektrycznych (przybyło 4003 pojazdów).

Nie najlepiej jest też ze stacjami ładowania pojazdów elektrycznych. Do końca 2019 roku uruchomiono 1 307 takich punktów, tj. 20,4% ich liczby przewidywanej w Krajowych ramach polityki do osiągnięcia w 2020 roku. Zrealizowano za to cel zainstalowania punktów ładowania o dużej mocy. Ze skontrolowanych 21 miast o liczbie mieszkańców co najmniej 100 tysięcy, tylko w Katowicach rozwój infrastruktury przekroczył wielkość progu określonego w ustawie o elektromobilności na koniec 2020 roku – zauważa jednak NIK.

Wizja miliona aut elektrycznych na polskich drogach do 2025 roku ma nikłe szanse na powodzenie. Polska ma problem z osiągnięciem wcześniejszych progów. Do końca 2020 roku samochodów elektrycznych w Polsce miało być 50 tysięcy, tymczasem do końca lipca zarejestrowano tylko 13 057 takich pojazdów. NIK zwraca uwagę na to, że ze śmiałej wizji miliona aut elektrycznych do 2025 roku rządzący stopniowo się wycofywali. W 2019 roku w Strategii Zrównoważonego Transportu nie było już miliona takich pojazdów, tylko 600 tysięcy, a terminem nie był rok 2025, tylko 2030.

Elektromobilność w samorządach i strefy czystego transportu także pod lupą NIK

Samorządy i instytucje publiczne miał wspierać finansowo Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Nie spełnił on jednak swojej roli. Minister Aktywów Państwowych dopiero pod koniec 2019 wydał potrzebne rozporządzenia. Środki finansowe z funduszu w łącznej wysokości 684 tys. zł zostały przeznaczone na obsługę funduszu, który nie zafunkcjonował operacyjnie.

Przyszłość elektromobilności w samorządach jest niepewna. Aż 79% skontrolowanych miast w końcu 2019 roku nie posiadało we flocie urzędu żadnego samochodu elektrycznego. Natomiast 18% osiągnęło zapisany w ustawie o elektromobilności wymóg 10% udziału samochodów elektrycznych we flocie urzędu jeszcze przed terminem 1 stycznia 2022 roku – podaje NIK. Brak realizacji limitów został spowodowany głównie przez kwestie finansowe, w tym przez brak dofinansowania ze wspomnianego już Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Najwyższa Izba Kontroli uważa również, że terminy w ustawie dotyczące pojazdów używanych do wykonywania zadań publicznych są nierealne. Korzystna dla sytuacji na pewno nie będzie pandemia. NIK przeprowadził analizę ryzyka, z której wynika, że inwestycje we flotę pojazdów elektrycznych mogą być wstrzymane lub znacząco ograniczone. Powód? Sytuacja finansowa samorządów spowodowana COVID-19.

Strefy czystego transportu w miastach nie spełniają swojej roli. Powód to zbyt wysoki rygor. Tylko Kraków utworzył taką strefę, ale po ok. trzech miesiącach zliberalizował zasady w niej panujące. W praktyce oznaczało to jej zamknięcie. Na decyzję miały wpływ wnioski od mieszkańców i przedsiębiorców. Zakaz wjazdu wszystkich samochodów z silnikami spalinowymi benzynowymi i diesel okazał się zbyt restrykcyjny w realiach krajowych. W praktyce strefa czystego transportu przekształciłaby się bowiem w strefę zamkniętą dla ruchu – wyjaśnia Najwyższa Izba Kontroli.

Polski samochód na prąd i rady od NIK dla ministra klimatu

NIK wskazuje, że opóźnione są prace nad wszystkimi projektami pojazdów elektrycznych. Przez błędne decyzje nieefektywnie wydano co najmniej 7 mln zł. Nie udało się z autobusami elektrycznymi. 1000 bezemisyjnych autobusów dla samorządów do 2023 roku to nierealne założenie, w dodatku niedostosowane do potrzeb miast. Te chcą prostego, taniego, niezawodnego i niskoemisyjnego pojazdu. Rozpoczęty w styczniu 2017 roku projekt uruchomienia produkcji polskiego samochodu elektrycznego wciąż jest na początkowym etapie. Miało być 5 jeżdżących prototypów w 2018 roku, udało się przedstawić… 2 prototypy i to z 2-letnim opóźnieniem.

Czytaj także: Koła do jeżdżenia po schodach – sprytne rozwiązanie starego problemu

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wnioski do ministra klimatu. NIK zaleca m.in. aktualizację Planu Rozwoju Elektromobilności w Polsce oraz wprowadzenie instrumentów finansowych wspierających samorządy w realizacji obowiązków wynikających z ustawy o elektromobilności. Jest też wniosek o rozpatrzenie zasadności zastosowania mechanizmu uzależnienia opłaty przy rejestracji pojazdów od wielkości emisji szkodliwych związków, wieku oraz ceny pojazdów.

źródło: NIK

Motyw