Kupno flagowych smartfonów przestaje mieć sens. Tańsze urządzenia oferują to samo, a nawet więcej

3 minuty czytania
Komentarze

Od prezentacji najnowszych iPhone’ów minęło już kilka tygodni. Kiedy opadły emocje i rynek trzeźwo przeanalizował propozycję Apple’a w głowie wielu konsumentów pojawiła się jedna myśl: iPhone 12 Pro w porównaniu do podstawowego modelu nie jest po prostu warty swojej ceny. I nie jest to przypadłość wyłącznie tych urządzeń – od wielu miesięcy możemy obserwować to zjawisko wśród innych producentów, takich jak Samsung czy OnePlus. Czym jest ono spowodowane i czy firmy w końcu zauważyły, że klienci oczekują czegoś innego, niż próbuje im się wcisnąć? Nad tymi zagadnieniami zastanowimy się w dzisiejszym artykule.

Moc flagowych smartfonów ma niewielkie znaczenie. I tak zapewne jej nie wykorzystamy

iPhone 12 jest drogi

Jeszcze kilka lub kilkanaście lat temu, gdy reguły głoszone w prawie Moore’a miały się świetnie, flagowe smartfony były jedynymi urządzeniami na rynku, które mogły dostarczyć nam pewność rewelacyjnego działania. Różnica pomiędzy procesorami z wyższej i średniej półki była ogromna, a smartfony wyposażone w podzespoły o niższej cenie często zacinały się i po roku nadawały po prostu do wymiany. Teraz gdy w przypadku „zwykłych” układów powoli dochodzimy do granicy naszych możliwości, różnica ta się zatarła. Zarówno osoba, która zdecyduje się na kupno Samsunga Galaxy S20 Ultra za 6 tysięcy złotych, jak i użytkownik, który zdecyduje się na OnePlusa Nord za niecałe 2 tysiące złotych otrzyma świetnie działające i dobrze wyposażone urządzenie, które powinno służyć przez kilka lat. Na obydwóch smartfonach pogramy w najnowsze gry, obejrzymy filmy w wysokiej rozdzielczości oraz zrobimy dobre zdjęcia. Droższy model po prostu dostarczy większego zapasu mocy i nieco lepszych podzespołów, ale nie wiem, ile osób zwróci uwagę na te stosunkowo drobne różnice w obliczu wydania kwoty wyższej o 300%.

Zobacz także: Miliony konsol PlayStation 4, czyli Sony publikuje wyniki finansowe

Ten problem oraz fakt, że smartfony z roku na rok stają się coraz mniej ekscytujące prawdopodobnie zauważyło już co najmniej kilku producentów, w tym również Apple. Myślę, że właśnie z tego powodu tegoroczne modele iPhone’ów różnią się od siebie jedynie szczegółami – podstawowy iPhone 12 i tak pozwoli firmie zarobić dużo pieniędzy, a model z dopiskiem „Pro” w nazwie został faktycznie przygotowany dla profesjonalistów. To taktyka po prostu ma sens, w przeciwieństwie do tego, co jakiś czas temu przygotował dla nas Samsung. Poszczególne modele z serii Note 20 różniły się od siebie tak bardzo, że zakup tańszej opcji po prostu nie miał sensu – wycięto z niej zbyt dużo funkcji i skorzystano z o wiele gorszych podzespołów. Zdecydowanie nie był to dobry pomysł, co widać po wynikach sprzedaży. W tym miejscu warto wspomnieć również o Google’u, który w tym roku zupełnie zrezygnował z flagowego modelu. Wszystkie najciekawsze funkcje pojawiły się w Pixelu 5, który jest modelem ze średniej półki. Jak widać, jest to modna obecnie taktyka.

Miejmy nadzieję, że tę rewolucję dostrzegą w końcu wszyscy producenci

Google Pixel 5G

Mam nadzieję, że większość producentów już wkrótce dostrzeże fakt, że dobre produkty w tańszej niż zwykle cenie są opłacalne zarówno dla producentów, jak i konsumentów. Firmy i tak przecież na nich sporo zarabiają, ponieważ komponenty ze średniej półki są nawet kilkukrotnie tańsze niż ich flagowe odpowiedniki. Klienci zyskują natomiast alternatywę, która może sprawić, że jeszcze więcej osób zdecyduje się na wymianę swojego urządzenia. Przyznam, że jeśli trendy na rynku będą rozwijały się w stronę opisywaną w tym artykule, to mój kolejny smartfon z pewnością nie będzie flagowcem. A jak wy zapatrujecie się na tę sytuację? Czy zawsze decydujecie się na najlepszy model, a może jest wręcz przeciwnie? Dajcie znać w komentarzach.

Motyw