Klimat a rozwój człowieka

Bydło a zmiany klimatu, czyli wpływ zwierząt hodowlanych na wzrost temperatury na Ziemi

3 minuty czytania
Komentarze

Zmiany klimatu to bardzo poważny problem, z którym musimy za wszelką cenę walczyć. Najnowsze badanie wskazuje, że przeszkadzają nam w tym zwierzęta kopytne (m.in. krowy) z problemami brzusznymi natury pasożytniczej. To bardzo ciekawe i zarazem szokujące doniesienie.

Bydło a zmiany klimatu

Zmiany klimatu bydło

Wyszło na jaw, że krowy i inne zwierzęta kopytne z infekcjami pasożytniczymi są sporym problemem dla klimatu. Wszystko dlatego, że zwierzęta hodowlane z pasożytami w organizmie wytwarzają znacznie więcej bardzo silnego gazu cieplarnianego (metanu) niż zdrowe osobniki. Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa szacuje, że od 2017 do 2050 roku ilość metanu pochodzącego od zwierząt rolnych wzrośnie o 20%. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę wspomniany wcześniej czynnik infekcji pasożytniczych, może być mowa nawet o 82-procentowym wzroście. A to nie wróży dobrze dla naszej planety, bo w kwestii ocieplania klimatu metan jest od 28 do 36 razy silniejszy od dwutlenku węgla.

Zwierzęta hodowlane stanowią 60% całej biomasy ssaków na Ziemi. Przemysł hodowlany odpowiada z kolei za aż 14% całej emisji gazów cieplarnianych spowodowanej przez ludzi. Niestety pomiędzy kwestią zmian klimatu a infekcjami pasożytniczymi zwierząt istnieje bardzo nieciekawe powiązane. Otóż wydalany przez bydło metan przyspiesza zmiany klimatyczne, co z kolei przyczynia się do wzrostu temperatury na naszej planecie. A pasożyty wdzierające się do ciał zwierząt gospodarskich bardzo lubią ciepło, przez co wraz z upływem czasu i wzrostem temperatury, infekcji może być jeszcze więcej niż obecnie, bo będą miały bardziej sprzyjające warunku rozwoju. To tzw. scenariusz błędnego koła.

Przeżuwacze, czyli podrząd ssaków z rzędu parzystokopytnych, w których skład wchodzą m.in. wspomniane wielokrotnie krowy, znajdują się na szczycie listy organizmów emitujących najwięcej metanu. Oczywiście my, ludzie, również wydalamy ten gaz, aczkolwiek znacznie mniej od zwierząt kopytnych z czterokomorowymi żołądkami. Jedna z tych komór odpowiada za fermentację pożywianie i to właśnie ona produkuje najwięcej szkodliwych gazów.

Wszystko przez pasożyty

Zwierzęta hodowlane zainfekowane pasożytami rosną wolniej, przez co żyją dłużej i tym samym w ciągu całego życia wydalają więcej metanu niż ich zdrowe odpowiedniki. Co więcej, „niechciani mieszkańcy” w organizmach krów mogą także wpływać na zmniejszoną produkcję mleka, co może powodować straty dla hodowców. A jeśli farmerzy zauważają, że „biznes się nie kręci”, to zazwyczaj decydują się na ubój niewydajnych zwierząt i zastępują je nowymi. Są dowody, że mimo wszystko wiąże się to z jeszcze większą emisją gazu cieplarnianego.

Zobacz także: Rynek strumieniowania muzyki w 2 kwartale 2020 roku – wpływ pandemii jest mieszany

W interesie hodowców powinno leżeć dbanie o swoje zwierzęta. Im zdrowsze bydło, tym lepiej dla Ziemi, a tym samym dla nas wszystkich. Niestety na świecie wciąż można spotkać wiele hodowli, które nie spełniają żadnych standardów i w ogóle nie powinny istnieć. Jeśli nic się nie zmieni, to przyszłe pokolenia nie będą miały łatwo. Oczywiście nie można obarczać całą winą przemysłu hodowlanego, jednak naprawianie świata trzeba od czegoś zacząć. A tak się składa, że ma on ogromny wpływ na naszą planetę, która czasy świetności ma już dawno za sobą.

Źródło: The Verge

Motyw