Realme 6

Kilka dni korzystałem ze smartfona za 800 zł i zaczynam się zastanawiać, po co mi flagowiec

3 minuty czytania
Komentarze

Od co najmniej pięciu lat kupuję wyłączenie urządzenia z najwyższej półki, ale ostatnio przyszło mi wybrać urządzenie dla członka rodziny w niewysokiej cenie, bo nieprzekraczającej 800 zł. Tak się złożyło, że akurat w promocji był Realme 6 w wydaniu z 4 GB RAM-u i 128 GB pamięci wbudowanej. Stwierdziłem, że nic lepszego w tej cenie nie dostanę, więc ostatecznie zdecydowałem się na zakup. Zanim przekazałem smartfon dalej, spędziłem z nim kilka dni. Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałem.

Kilka dni ze średniopółkowym smartfonem okazało się niemałym zaskoczeniem

Realme 6

Gdyby nie fakt, że członek rodziny potrzebował nowego smartfona, prawdopodobnie nigdy nie miałbym do czynienia z Realme 6. A to byłoby sporą stratą, bo po kilku dniach spędzonych z tym smartfonem w zasadzie zacząłem się zastanawiać, dlaczego jeszcze w ogóle kupuje flagowce. Na co dzień korzystam z Samsunga Galaxy S10e, który w dniu swojej premiery kosztował znacznie więcej niż Realme 6. Oczywiście Galaktyka „na papierze” jest znacznie wydajniejsza, ale w rzeczywistości… nie udało mi się dostrzec zbyt wielu różnic w działaniu. Owszem, mój Galaxy S10e nieco szybciej uruchamia aplikacje, ale nie aż tak, by zdyskwalifikować smartfon autorstwa Realme.

Nie gram w gry mobilne, ale za to korzystam z wielu aplikacji. Dlatego też na wspomnianym wielokrotnie średniaku z czasem zainstalowałem te same pozycje, których używam na Galaxy S10e. Wszystko funkcjonowało tu niesamowicie płynnie. Sama nakładka Realme UI jest pełna przeróżnych opcji, a do tego niezwykle lekka. Korzystając z Realme 6, aż ciężko mi było uwierzyć, że kupiłem ten smartfon za niecałe 800 zł.

Zobacz także: [Recenzja] Realme 6 – Redmi, nareszcie masz godnego konkurenta!

Jak na tę półkę cenową urządzenie zostało wykonane bardzo dobrze. Nic tu nie trzeszczało, a przyciski zostały ciasno spasowane. Rozwiązania takie jak czytnik linii papilarnych czy rozpoznawanie twarzy również dawały radę – śmiem nawet stwierdzić, że skaner linii papilarnych działał lepiej, niż w moim Galaxy S10e.

Jedyną istotną wadą Realme 6, której udało mi się doszukać, jest aparat – zarówno przedni, jak i tylny. Przechodząc z flagowca, zdjęcia wykonywane przez ten smartfon wydawały mi się po prostu niesamowicie brzydkie. Przyznam jednak, że tego się akurat spodziewałem, bo w tej cenie nie można oczekiwać cudów. Pomijając wszystkie te kwestie, zaskoczyłem się bardzo pozytywnie. Nie sądziłem, że tak tanie urządzenie może być aż tak dobre. Powiem szczerze, że prócz chęci posiadania lepszego aparatu, ciężko mi sobie wyobrazić powód, dla którego miałbym znów kupować flagowca na Androidzie. Oczywiście w różnego rodzaju testach najwyższa półka zje Realme 6 na śniadanie, ale wielu użytkowników, w dodatku takich, którzy nie grają w wymagające tytuły, nie zauważyłoby przesadnej różnicy w działaniu tych urządzeń. To już nie czasy, kiedy Android pracował dobrze tylko na najmocniejszych konfiguracjach.

Kilka dni ze smartfonem ze średniej półki – podsumowanie

Gdyby nie fakt, że już nie mogę się doczekać, by przejść na iOS i kupić iPhone’a 12, najprawdopodobniej skusiłbym się na jakiegoś średniaka działającego pod kontrolą Androida. Kilka dni spędzonych z Realme 6 uświadomiło mnie, że wydawanie kilku tysięcy złotych na smartfon rzadko kiedy ma sens.

Pod koniec chciałbym wspomnieć, że to nie materiał sponsorowany, bo zapewne pojawią się podobne zarzuty w komentarzach. Zakładam, że gdybym kupił jakiś model w podobnej konfiguracji od jakiegokolwiek innego producenta, to moje wrażenia byłyby bardzo podobne. A że wybrałem Realme 6, to bazowałem na tym sprzęcie.

Motyw