dawne bolączki tanich smartfonów

Dawne bolączki tanich smartfonów – na szczęście producenci je wyeliminowali

5 minut czytania
Komentarze

Jeszcze kilka lat temu niedrogie telefony z Androidem sprawiały użytkownikom wiele problemów. Dawne bolączki tanich smartfonów były związane zarówno z ich działaniem, jak i ze sposobem wykonania. Dziś kupując telefon za kilkaset złotych, jesteśmy w stanie bez większych problemów znaleźć model, który w podstawowych zadaniach jak najbardziej się sprawdzi. Nie zawsze jednak tak było.

Dawne bolączki tanich smartfonów często były związane z jakością wykonania

Obudowa nie jest idealnie spasowana, przyciski nieco trzeszczą, a urządzenie nieraz zbytnio się nagrzewa, pamiętajmy jednak o jego cenie – tego typu opisy w recenzjach tanich smartfonów spotykamy coraz rzadziej. Pisząc tanie, mam na myśli urządzenia kosztujące ok. 500 – 600 zł. Jeśli przemknęła Ci kiedyś przez głowę myśl, by kupić smartfon za 150, 200 czy 300 zł, odpuść sobie. Miałem nieco do czynienia z kilkoma tego typu modelami firm takich jak GoClever czy MyPhone i ich działanie jest po prostu bardzo słabe. Po więcej na ten temat zapraszam do tekstu Interesują cię najtańsze smartfony? Nie kupuj ich, nie warto, który ukazał się w lutym. Tymczasem wróćmy do głównego tematu dzisiejszego artykułu.

Z dobrego wykonania nawet bardzo tanich telefonów ze swojego portfolio zasłynęło już jakiś czas temu Xiaomi. Gdy weźmiemy do ręki któryś z nowszych smartfonów Redmi, nawet totalnego budżetowca z dopiskiem A, trudno się o coś specjalnie przyczepić. Oczywiście, obudowa najpewniej będzie plastikowa i pozbawiona nietuzinkowych rozwiązań. O trzaskach, możliwości wygięcia smartfona czy źle wykonanych mniejszych elementach urządzenia przeważnie nie ma jednak mowy. To samo tyczy się zresztą tanich telefonów Motoroli z serii Moto G czy jeszcze innych producentów. O rażąco złym wykonaniu smartfonów słyszymy coraz rzadziej.

Z bateriami w tanich smartfonach też było bardzo słabo, zresztą w droższych modelach nieraz też

dawne bolączki tanich smartfonów

Może pamiętacie jeszcze, jak kilka lat temu chwalono tanie smartfony, które wytrzymywały cały dzień przeciętnego użytkowania na jednym ładowaniu? Dziś taki wynik to absolutna norma, która nikogo nie dziwi. Coraz częściej w telefonach pojawiają się natomiast ponadprzeciętnie pojemne ogniwa. Paradoksalnie to właśnie w tanich urządzeniach zdarza się producentom umieszczać bardziej pojemne akumulatory, które niejako mogą rekompensować nieco słabszą wydajność. Ponadto są świetnym punktem wyjściowym do kampanii reklamowych. Ewolucję przeszły także standardy ładowania baterii w smartfonach. Współczesne telefony, także te tanie, naładujemy znacznie szybciej niż w przeszłości.

Z aktualizacjami w tanich smartfonach szału nie ma, ale w przeszłości było znacznie gorzej

Kilka lat temu tanie smartfony już w momencie premiery często nie miały zainstalowanej najnowszej wersji Androida. Aktualizacje wnoszące jakiekolwiek usprawnienia były bardzo rzadkie. Dziś nadal nie jest idealnie i to nie tylko wśród tanich smartfonów. Urządzenia z Androidem niestety nie mogą pochwalić się takim wsparciem, jakie swoim produktom oferuje np. Apple. Trochę się jednak zmieniło. Tanie telefony nieraz dostają poprawki bezpieczeństwa czy aktualizacje usprawniające działanie systemu. Producenci aktualizują też wersję nakładki, a czasem nawet samego systemu Android. Tu już jednak wiele zależy od konkretnej firmy oraz modelu telefonu.

Wydajność, aparaty, wyświetlacze – tu także wiele się zmieniło na plus, choć to w dużej mierze naturalna konsekwencja postępu technologicznego

dawne bolączki tanich smartfonów

Tanie smartfony coraz lepiej radzą sobie z czynnościami wykraczającymi poza absolutne minimum korzystania z telefonu. Znaczną różnicę w działaniu taniego smartfona w porównaniu do średniopółkowca czy flagowca często widać dopiero po uruchomieniu większej ilości aplikacji, szczególnie zaawansowanych. Ewentualnie po upływie kilkunastu miesięcy od rozpoczęcia korzystania z jednego jak i z drugiego urządzenia. Droższe modele z bardzo wydajnymi podzespołami będą starzały się wolniej. Szybki postęp technologiczny sprawia jednak, że wciąż dosyć nowe rozwiązania, które niedawno spotykaliśmy w drogich modelach, całkiem szybko trafiają do tanich smartfonów.

Podobnie jest z aparatem, komponentem, na którym producenci bardzo lubili oszczędzać w tanich smartfonach. Dziś nawet niezbyt drogi telefon z Androidem jest w stanie zrobić dobre zdjęcie, choć oczywiście dobre to pojęcie względne i każdy interpretuje je nieco inaczej. Aparaty w tanich smartfonach nie są już ich bolączką, jednak do obiektywów z droższych modeli wciąż trochę im brakuje. Dużą różnicę w jakości zdjęć widać np. po zmroku.

Czytaj także: Google Pixel 4a, 4a 5G, 5, z może Ultra? Dla każdego coś dobrego

Co z ekranami? Dawniej największe przekątne były zarezerwowane dla droższych modeli, dziś niemalże wszystkie smartfony mają wyświetlacze większe niż 6″. To jednak niektórzy mogą odbierać za wadę, bo nie każdy lubi duże telefony. Kilka lat temu, nawet gdy tani smartfon miał duży ekran, zazwyczaj jego rozdzielczość była niższa niż w droższych modelach. To także przeszłość. Rozdzielczość FullHD+ staje się powoli standardem w każdej półce cenowej, a HD+ to absolutne minimum.

Dawne bolączki tanich smartfonów – podsumowanie

Smartfony to urządzenia, które towarzyszą nam już od dłuższego czasu. Na przykładzie nowoczesnych telefonów doskonale widać, jak szybki jest postęp technologiczny oraz jak dynamicznie zmienia się rynek elektroniki użytkowej. Cechy, których mogliśmy kiedyś oczekiwać w droższych modelach, dziś są normą w półce budżetowej. Smartfony ze średniej oraz wysokiej półki wciąż są jednak powszechnie kupowane. Producenci mają w końcu do zaoferowania kolejne nowości i usprawnienia, które są w stanie zainteresować określone grupy klientów.

Motyw