Z ProteGo Safe wejście do sklepu przed innymi miało być czymś normalnym. Przynajmniej takie plany pojawiły się w rządowych rozporządzeniach. Obecnie nie znajdziemy ich stronie GOV, ale to wcale nie musi oznaczać, że w przyszłości coś takiego nie nastąpi. Czy to oznacza początek inwigilacji na ogromną skalę? Niestety, ale trochę tak to wygląda.
Z ProteGo Safe wejście do sklepu przez innymi
Informacje, które zostały tutaj zacytowane, już nie znajdują się na stronie GOV. Widocznie po pierwszych publikacjach w sieci, ktoś zdecydował, że nie jest to najlepszy pomysł na „promocję” aplikacji rządowej. Chodziło o to, że z ProteGo Safe wejście do sklepu byłoby szybsze w konkretnej sytuacji. I żeby lepiej to unaocznić, posłużymy się wspominanym cytatem:
Dopuszczalne jest jednoczesne wpuszczenie do danego obiektu o 10% wyższej liczby osób o ile ponadnormatywne osoby posiadają aplikację ProteGO Safe. Takie osoby w razie braku wolnych miejsc w sklepie/lokalu nie otrzymują przywilejów jeśli chodzi o stanie w kolejkach.
Jeżeli uważacie, że to za mało, to przeczytajcie jeszcze kolejny punkt, który pojawił się wcześniej w rządowych zaleceniach.
Umieszczenie przy wejściu do obiektu urządzenia z zainstalowaną aplikacją ProteGo Safe w celu zarejestrowania przez urządzenie klienta, będącego użytkownikiem aplikacji wchodzącego do obiektu. W wypadku braku możliwości wystawienia takiego urządzenia – wydrukowanie kodu QR wygenerowanego z aplikacji ProteGO Safe do zeskanowania przez wchodzących klientów.
Wspomniane zalecenia dotyczyły otwarcia galerii handlowych oraz obiektów o powierzchni ponad 2 tysięcy metrów kwadratowych, które ma nastąpić z dniem 4 maja. To wszystko sprawia, że można poważnie obawiać się o to, do czego będą wykorzystywane zebrane dane. I choć teoretycznie ProteGo Safe ma nie zbierać o nas informacji, to aplikacja ma używać systemu zcentralizowanego. To ma oznaczać, że osoby posiadające dostęp do infrastruktury systemu, mogą deanonimizować dane użytkowników. Mówiąc najprościej – da się zobaczyć, gdzie przebywaliśmy i z kim mieliśmy kontakt.
Inwigilacja czy bezpieczeństwo?
Samo działanie aplikacji ProteGo Safe oparte jest o technologię Bluetooth, a założenie jest banalnie proste. Urządzenia z aktywną aplikacją komunikują się ze sobą, by w ten sposób tworzyć siatkę powiązań między nimi. W ten sposób da się sprawdzić, czy w konkretnym czasie, miało się styczność z osobą zarażoną koronawirusem. Pisaliśmy już na temat samej aplikacji kilkukrotnie, ale nie sądziliśmy, że wrócimy do niej w podobnym temacie, jak ten. I choć wspomnianych zapisów na stronie GOV już nie znajdziemy, to obawiamy się, że niedługo powrócą w innej formie.
Oczywiście rozumiemy, po co aplikacja ProteGo Safe istnieje. Obserwowanie tego, jak rozprzestrzenia się wirus, jest bardzo ważne. Jednak w tym przypadku dużo zależy od samego korzystającego z aplikacji, bo to on zaznacza, czy jest zarażony. Dodajmy do tego też to, że sama aplikacja działałby dobrze, gdyby korzystali z niej wszyscy. Wspomniane w zapisach 10 procent osób więcej w konkretnym sklepie nic nie zmieni, jeżeli z ProteGo Safe nie korzystają wszyscy. Co więcej, może być przecież niebezpieczne, bo zmniejsza tym samym dystans pomiędzy innymi kupującymi.
Zobacz też: Unieważnienie aukcji 5G w Polsce
Co dalej z aplikacją?
Obecnie ProteGo Safe dostępne jest jedynie w sklepie Google Play, czyli użytkownicy iOS nie mają możliwości jej instalacji. Podobna sytuacja jest z tymi, którzy mają sprzęty Huawei z dostępem do AppGallery. Teraz można czekać na rozwiązanie, nad którym pracują Google oraz Apple, bo ProteGo Safe będzie mogło z niego skorzystać. Może tam niektóre sprawy będą lepiej i bezpieczniej rozwiązane. Kod źródłowy aplikacji dalej jest dostępny publicznie.
Źródło: Niebezpiecznik