GeForce Now

Problemy z GeForce Now trwają i to wina NVIDIA

4 minuty czytania
Komentarze

Problemy z GeForce Now, a raczej dostępem do niektórych tytułów, po raz kolejny dały o sobie znać w ten weekend. Kolejny producent stwierdził, że jego tytuł nie będzie już dostępny w usłudze NVIDIA i wyjaśnił, dlaczego tak się stało. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że NVIDIA reklamując swoją usługę, nie do końca powiedziała, jak ma ona działać.

Problemy z GeForce Now
Fot. GeForce Now

Streaming gier jest czymś stosunkowo nowym na rynki gier i dalej boryka się z wieloma problemami. Nie chodzi tutaj jednak o przepustowość łącza czy wydajność serwerów, co może powodować problemy z samym graniem i jego płynnością. Chodzi bardziej o to, jak w ogóle wygląda dostęp do konkretnych tytułów, które w przypadku produktu NVIDIA nie są dawane nikomu na stałe. I to jest największa bolączka tego typu rozgrywek.

Problemy z GeForce Now

Problemy z GeForce Now zaczęły się niedługo po samej oficjalnej premierze usługi. Kiedy ta wyszła z beta testów i w końcu każdy zainteresowany mógł sprawdzić ją na własną rękę, wycofali się z niej pierwsi producenci. Szlaki przetarło Activision Blizzard, które stwierdziło, że ich produkcje nie będą mogły być odpalane z wykorzystaniem usługi od NVIDIA. Potem przyszła pora na Bethesda, które podążyło drogą wyżej wspomnianej firmy. Tylko że w tych przypadkach oficjalnie nie poinformowano, dlaczego tytuły mają przestać być dostępne w GeForce Now.

Zobacz też: TOP 10 smartfonów w AnTuTu

Teraz sytuacja trochę się zmieniła, a to za sprawą Hiterland Studio. W weekend Raphael van Lierop poinformował na swoim Twitterze, że niestety zmuszony jest wycofać The Long Dark z GeForce Now. I choć to produkcja typu indie, czyli zupełnie inny kaliber, niż te od Activision Blizzard oraz Bethesda, to przynajmniej podał oficjalny powód. Przyczyna jest prosta – NVIDIA nie zgłosiła się do producenta o pozwolenie na to, żeby ten wykorzystywał swoje rozwiązania do uruchamiania ich produkcji. I wszystko to dlatego, że obowiązują licencje.

Licencja na gry – zło konieczne?

Kupując grę na fizycznym nośniku, stajemy się jej właścicielami. Z płytą możemy zrobić cokolwiek, co sobie zażyczymy i producent nie ma tutaj za dużo już „do gadania”. Oczywiście to spore uproszczenie, bo kupując tytuł w wersji pudełkowej, także zgadzamy się na warunki licencyjne, ale te są trudniejsze do wyegzekwowania przez samego producenta. Z tytułami, które nabywa się przez Internet na różnego rodzaju platformach (np. na Steam), sprawa wygląda już trochę inaczej. Tam od razu jesteśmy zmuszeni do zaakceptowania warunków licencji, których bądźmy szczerzy, prawdopodobnie nikt nie czyta.

I wydaje się, że NVIDIA zrobiła dokładnie to samo. Wiele licencji na gry nie pozwala bowiem na to, żeby te uruchamiane były na zewnętrznych sprzętach, które nie są własnością licencjonobiorcy. W przypadku GeForce Now tak to właśnie działa. Tytuł jest odpalany bowiem na wirtualnej maszynie i częściowo ponownie dystrybuowany, a tego warunki licencji wcale nie muszą przewidywać. Tak to przedstawił właśnie Raphael van Lierop i w tym rozumowaniu jest wiele prawdy. Każde użytkowanie gry licencjonowanej, ale z pogwałceniem jej zapisów, jest więc niedozwolone. Wygląda więc na to, że usługa od NVIDIA nie została dobrze przemyślana i niewykluczone, że z czasem coraz więcej gier będzie z niej znikać.

GeForce Now
Fot. GeForce Now

Co z przyszłością streamingu gier?

Cała ta sprawa z licencją wydaje się trochę nierealna. Niejako zmusza użytkownika do tego, by po kupieniu gry, korzystał z niej tylko na określonych warunkach. Nie może z nią zrobić wszystkiego, co się mu tylko zamarzy. To oczywiście ma chronić samych producentów gier, którzy muszą mieć władzę nad swoją własnością intelektualną. Bez tego, ich produkty pojawiałby się wszędzie i za darmo, co oczywiście powodowałoby duże straty.

Problemy z GeForce Now pokazują, że przyszłość streamingu gier jest jeszcze niejasna. Jeżeli dystrybutor konkretnego tytułu nie zgodzi się na jego uruchamianie na wirtualnych maszynach, jak w przypadku usługi NVIDIA, to może to wyglądać nieciekawie. W przypadku Google Stadia wygląda to podobnie, bo przecież gier zakupionych na Steam, nie da się odpalić w usłudze Google. Marzeniem więc pozostaje granie w starsze tytuły, które ma się dalej w bibliotece.

Źródło: Twitter / GeForce Now

Motyw