Globalny ekosystem internetowy. Chociaż może to brzmieć trochę jak początek apokalipsy znanej nam z Matrixa, niebawem wszystkie produkowane urządzenia mogą być podpięte do jednej Sieci. Olbrzymiej chmury, oferującej naszym sprzętom niedostępne wcześniej umiejętności. Począwszy od możliwości aktualizowania oprogramowania (od lodówek i mikrofalówek aż po zabawki dla dzieci), na zdalnym sterowaniu kończąc. Bardzo prawdopodobna wydaje też się wizja pewnej autonomiczności tychże urządzeń. Kto powiedział, że piekarnik nigdy nie będzie w stanie lepiej od nas rozpoznawać, kiedy danie jest przyrządzone w stylu „well-done”?
Urządzenia wszelkiej maści — łączcie się!
Parafrazuję tekst z poprzedniego ustroju politycznego nie bez powodu. Za parędziesiąt lat być może my sami staniemy się dla naszych urządzeń pewnego rodzaju „panami”, którzy będą im wydawać polecenia. Łączność z Internetem kolejnych generacji WiFi oraz G może zapewnić niewiarygodną spójność tego ekosystemu i jego niezawodność. A przecież już dziś wiele sprzętów AGD-RTV posiada dostęp do Internetu. Rozszerzenie tej funkcjonalności na coraz bardziej podstawowe urządzenia jest tylko kwestią czasu.
Globalny ekosystem wszystkich produkowanych sprzętów elektronicznych (może z pominięciem urządzeń klasy „B”, czyli tanich, kiepskiej jakości zabawek i innej maści „wynalazków”) to także większe możliwości badań i testów. Jeżeli producent będzie mógł na bieżąco monitorować pracę swoich urządzeń, możliwe będzie sprawniejsze aktualizowanie i wprowadzanie kolejnych usprawnień. Podłączenie do Internetu zapewnia także kapitalną bazę danych statystycznych, które już dziś są olbrzymim kapitałem. Jak dużym, możemy się przekonać, śledząc karierę Facebooka i Google.
Zobacz też: Facebook Libra — kryptowaluta, której boją się supermocarstwa
Internetowe połączenie wszystkich urządzeń w jeden organizm to oczywiście ogromne wyzwanie logistyczne i technologiczne. Dziś szacuje się, że świat „wyprodukował” niecałe 50 zettabajtów danych (miliardów petabajtów). Z każdym dniem powstają kolejne terabajty i petabajty danych, które gdzieś muszą być ulokowane. Dlatego też takie potencjalne serwery, przechowujące informacje o wszystkich podłączonych urządzeniach, będą musiały być odpowiednio przystosowane do ultraszybkiego przesyłu danych. Tu jednak już dziś radzimy sobie całkiem dobrze dzięki technologii światłowodowej oraz WiFi 6.
Dziś globalna wioska — jutro globalny ekosystem internetowy
Określenie życia „w globalnej wiosce” niesie ze sobą raczej pozytywne skojarzenia. To przede wszystkim dostęp do olbrzymiej ilości użytecznych informacji ze świata. Niemalże natychmiastowa komunikacja z każdym rejonem Ziemi. A do tego podłączenie do zasobów wiedzy, do której normalnie nigdy nie mielibyśmy dostępu. Jestem jednak przekonany, że te wszystkie dobrodziejstwa wywołują w nas także obawy. Wszechdostęp do informacji powoduje także wysyp fake-newsów i informacji o zdecydowanie niewielkiej przydatności (i jakości). Komunikowanie na odległość z kolei często sprawia, że marginalizują się nasze kontakty z ludźmi, których mamy na wyciągnięcie ręki w miejscu, w którym żyjemy. A zasoby wiedzy zebrane dziś w Internecie powodują, że przetwarzamy dziennie (!!!) więcej informacji niż człowiek w XIX wieku przez całe swoje życie.
Zobacz też: Mamy więcej zdjęć niż jesteśmy w stanie przejrzeć!
Ta korelacja naszego obecnego świata z tym, co może nas czekać w przyszłości, nie została przeze mnie przedstawiona przypadkowo. Rozwój mobilnych technologii i całego wirtualnego świata niesie za sobą bardzo dużo niesamowitych możliwości. Mało tego — to być może kolejny krok milowy dla rozwoju ludzkości i dla przełamywania barier społecznych, kulturowych i czysto ludzkich. Jestem sobie w stanie wyobrazić, jak taki globalny ekosystem może pozytywnie wpłynąć na badania naukowe i rozwój technologii przydatnej człowiekowi. Od zwykłej rozrywki i użyteczności na co dzień, aż po medyczną pomoc dla ludzi z niepełnosprawnościami, którym autonomiczne urządzenia podłączone do Sieci będą w stanie pomagać dużo bardziej niż ludzie. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zestawił tego z przerażającymi wizjami świata, w których pewni ludzie wykorzystali sprzyjające warunki rozwojowe do złych celów.
Jeden by wszystkimi rządzić – jeden by żyć w Matrixie!
Centralne sterowanie ma zawsze to do siebie, że skupia ogromną władzę w rękach wąskich grup decyzyjnych. Z tego też powodu tak wiele jest wątpliwości wobec polityki prywatności Facebooka, Google i innych firm, które zarządzają naszymi danymi personalnymi. Skoro lwią część potrzebnej o nas wiedzy można dzisiaj zbierać za pomocą smartfonów, pomyślmy przez chwilę, jak bardzo nieanonimowi staniemy się wśród autonomicznych urządzeń podłączonych do Internetu.
Zobacz też: Wirtualne graffiti | Realny problem?
Pomijam już fakt takich nadużyć jak nielegalne nagrywanie naszych rozmów, czy wykonywanie i przesyłanie zdjęć. Globalny ekosystem internetowy wcale nie musi łamać prawa, aby stać się niebezpiecznym narzędziem w rękach ludzi, którzy chcą na personaliach zbić niemały interes.
A jednak raczej „jestem na tak!”
Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale prywatnie uważam, że taki technologiczny postęp jest nam potrzebny. Chciałbym dożyć czasów, w których technologia jest na wyciągnięcie ręki dla każdego — i może pomagać nam w sferach życia, w których dziś nie mieści się nam to w głowie. Znając jednak zapędy Marka Zuckerberga do stworzenia świata zupełnie wszechtechnologicznej dominacji, zaczynam się zastanawiać czy naprawdę jest nam to potrzebne. Bez odpowiednich i przemyślanych regulacji, podłączanie dosłownie wszystkiego do Sieci może się zakończyć globalną katastrofą. Na przykład cybernetyczną wojną lub upadkiem definicji jakiejkolwiek anonimowości.
Dlatego też pozostaje mi powiedzieć za Stanisławem Lemem:
Jak to jednak miło pomyśleć, że tylko człowiek może być draniem.
Stanisław Lem — Dzienniki Gwiazdowe
A z drugiej strony dodać:
Jak się tak leży godzinami w nocy, to myśleniem można zajść bardzo daleko i w bardzo dziwne strony, wiesz…
Stanisław Lem — Solaris