Kandydat na prezydenta USA na Twitchu, co pokazuje, że może on stać się ważnym medium politycznym

3 minuty czytania
Komentarze

W Stanach Zjednoczonych już pod koniec 2020 roku odbędą się wybory prezydenckie. Kandydatów na zajęcie miejsca, które obecnie grzeje Donald Trump jest aż dwudziestu. Trump jednak nie zamierza łatwo odpuścić, więc inni muszą się naprawdę natrudzić, by cokolwiek zdziałać. Ciekawą strategię zdobycia nowych wyborców objął 77-letni Bernie Sanders, który… pojawił się na Twitchu, platformie, na której dominują transmisje na żywo z gier wideo. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, to z politycznego punktu widzenia ma to sens.

Kandydat na prezydenta USA na Twitchu

Twitch logo

Jak wszyscy wiemy, na Twitchu w większości znajdują się transmisje z gier wideo. Nie tak dawno temu serwis zezwolił także na streamowanie treści niezwiązanych z grami. Znajdziemy tam więc teraz dodatkowo streamy, których esencją są m.in. rozmowy z widzami, granie na instrumentach czy rysowanie. Jak się jednak okazuje, niedawno potencjał platformy odkryli też politycy. W zeszłym miesiącu swoją transmisję odpalił Bernie Sanders, czyli kandydat na objęcie pozycji 46 prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co prawda rzadko kiedy pokazywał się na niej osobiście, by porozmawiać z widzami, ale zawsze coś. Celem całego przedsięwzięcia było rzecz jasna przekonanie do siebie graczy, zyskania ich sympatii i poparcia. Jak powszechnie wiadomo, obecny prezydent USA, Donald Trump, za całe zło tego świata wini gry wideo. Bernie Sanders zauważył tutaj potencjał i poinformował na Twitchu, że solidaryzuje się z graczami. Nie wiadomo czy nie są to tylko puste słowa, jednak wiadomo, że to bardzo dobry ruch pod względem wizerunkowym.

Zobacz także: Przenośny Xbox niczym Nintendo Switch to konsola, jakiej potrzebujemy

Osoby odpowiedzialne za kampanię prezydencką Sandersa doszły do słusznych wniosków, że Twitch jest świetnym miejscem na dotarcie do młodych graczy, których polityka nie interesuje. Najwyraźniej było to dobrym posunięciem, bo w ciągu pierwszych 24 godzin od założenia konta na Twitchu, Berniego zaobserwowało ponad 70 tysięcy osób, a na jego pierwszej transmitowanej tam debacie, obecnych było 20 tysięcy ludzi. Niestety nie obyło się też bez pewnej dość… niezręcznej wpadki. Zresztą, zobaczcie sami:

https://www.youtube.com/watch?v=E3hGAU3LtHU

Mówiąc krótko – na jednym ze streamów Sandersa, zamiast hymnu narodowego Stanów Zjednoczonych puszczony został ten… Związku Radzieckiego. Jak na ironię, opisywanemu kandydatowi sporo osób zarzuca zamiłowanie do komunizmu.

Twitch może stać się ważnym medium politycznym

Kampania Berniego Sandersa na Twitchu była drugą, która pojawiła się na platformie. Pierwszym politykiem, który pojawił się na Twitchu był Andrew Yang w lipcu 2018 roku. Choć wszystko to wydaje się głupie, bo przecież po co politycy mieliby się pchać w miejsce, gdzie urzędują gracze, to ma to jednak spory sens. Idealnie pasuje tutaj powiedzenie „jak nie drzwiami, to oknem”. Na Twitchu przesiadują zwykle osoby młode, których polityka nie interesuje. Obecność polityków na opisywanej platformie to jednak sposób, by dotrzeć do nowych odbiorców – graczy, którzy zwykle politykę mają głęboko w poważaniu. Co więcej, do naprawdę dużego grona nowych odbiorców. Biorąc pod uwagę popularność streamów Sandersa, niewykluczone, że Twitch z czasem będzie coraz częściej wykorzystywany jako medium polityczne, gdy inni politycy podłapią pomysł. Oczywiście na platformie z pewnością wciąż będą dominowały transmisje z gier, jednak tych politycznych może przybywać. Być może kiedyś pojawią się także polskie. Osobiście całość wydaje mi się trochę niesmaczna, bo wpychanie polityki w miejsce, które zawsze było od niej wolne trochę mi nie leży. Niestety jedyne co mogę zrobić, to pogodzić się z tym faktem.

Źródło: własne, The Verge

Motyw