Harry Potter: Wizards Unite dane lokalizacyjne

Harry Potter: Wizards Unite – klęska na wzór Pokemon Go

4 minuty czytania
Komentarze

Harry Potter: Wizards Unite był przez moment pozycją niemal obowiązkową dla fanów tego uniwersum. Druga po Pokemon Go aplikacja od Niantic Games w tzw. rozszerzonej rzeczywistości zapewne w oczach twóców miała być kolejnym hitem. Według danych firmy, gracze Pokemon Go przeszli za pomocą aplikacji łącznie 26 miliardów kilometrów. Ta gigantyczna liczba stanowi naprawdę powód do dumy (a mnie lekko przeraża!), ale jest też smutnym wspomnieniem. Dziś o Pokemon Go nie rozmawia już nikt.

Pokemon Go okazał się jedynie tymczasowym sukcesem

pokemon go 2019

Cechą Pokemon Go było to, że trafiał w olbrzymi sposób w sentymentalność pokolenia wychowanego na kreskówkach Pokemon. W dzieciństwie jednak nie można było zebrać ich wszystkich inaczej niż za pomocą rozpikselowanych, dwuwymiarowych gier na Gameboya. Pozdrawiam wszystkich, którzy (tak jak ja) do dzisiaj tych produkcji będą bronić, a nawet wracać doń z sentymentem. Nie bez powodu zresztą. Cieszyły się wtedy niemałą popularnością. Gdy po latach gracze otrzymali możliwość łapania Pokemonów w czasie rzeczywistym… gra bardzo szybko stała się hitem. Opanowała każdą miejscowość, pisali o niej wszędzie. Powstawały nawet poradniki i specjalnego ostrzeżenia, jak bezpiecznie korzystać z gry, ponieważ ludzie przez grę popełniali głupie wypadki. Trudno się temu dziwić — gracze opanowali umiejętność grania w Pokemon GO dosłownie w każdym momencie swojego dnia.

Zaczęłam grać w Pokemon Go, bo był to swego rodzaju powrót do dzieciństwa i dosłownie każdy był wtedy tym tytułem zajarany. Po wybuchu popularności apka zaliczyła od razu równie szybki spadek. Ograniczona liczba możliwych do zdobycia stworzeń i rozwoju postaci sprawiły, że gra znudziła mi się po około 2 tygodniach. Czasami jeszcze do niej zaglądałam, ale po kilku miesiącach zupełnie grę usunęłam.

Kasia, Poznań

Fenomenem Pokemon Go bardzo szybko się jednak zakończył. Po chwilowej ekscytacji gracze doszli do wniosku, że gra nie jest rozwijająca. Łapanie tych samych stworzeń, konieczność korzystania z aplikacji po parę godzin dziennie (wyładowując błyskawicznie telefon), a także przereklamowana rozgrywka, szybko stały się mało atrakcyjne. Dziś do Pokemon Go wracają raczej najwytrwalsi fani Pokemon — oraz ci nowi, których wtedy fenomen ominął. Niantic Games potrzebowało więc czegoś nowego. Czegoś świeżego, co na nowo rozkocha w graczach chodzenie po mieście, wyłapywanie stworzeń i zaliczanie misji.

Harry Potter: Wizards Unite — gra, która miała zastąpić popularność Pokemon Go

Harry Potter: Wizards Unite pojedynki

Po 3 latach od premiery Pokemon Go Niantic Games postanowiło postawić na uniwersum Harry’ego Pottera. Na początku rokowania były całkiem poprawne. Zaledwie dzień po premierze w samym Sklepie Play grę pobrano ponad 4 miliony razy. Po całkiem udanym otwarciu zainteresowanie tytułem spadło jeszcze szybciej, niż w przypadku Pokemon Go. Dziś aplikację pobrano 5 milionów razy w systemie Android. W przypadku App Store próżno szukać informacji u źródła, ale według serwisu appannie.com, w ostatnim tygodniu gra została pobrana tylko niecałe 2 tysiące razy. To i tak zdecydowanie więcej, niż Pokemon Go (+/- 600 pobrań).

Zobacz też: Harry Potter: Wizards Unite – jak grać? 

Harry Potter: Wizards Unite miał być kolejną przełomową pozycją studia Niantic Games. Czyż nie wszyscy wychowani na sadze Harry’ego Pottera wierzyli, że i do nich przyjdzie kiedyś list z Hogwartu? Ta aplikacja właśnie takim listem miała być. Tworzenie własnego profilu czarodzieja, nauka zaklęć, pojedynki, wspólne przygody w świecie magii i czarodziejstwa… a do tego wykorzystanie nowego wątku niesamowitych stworzeń z najnowszych filmów tego uniwersum. Wydawać się mogło, że sukces będzie murowany. A jednak — coś nie zadziałało jak należy. Co?

Harry Potter: Wizards Unite pogłębia tylko problemy zauważalne gołym okiem w Pokemon Go

pokemon go problemy

Trudno tej grze dawać jakiekolwiek szanse, skoro twórcy zastosowali tę samą metodę. Najpierw zainteresować fanów uniwersum, a w całej reszcie wzbudzić ogromne poczucie sentymentu. Drugi raz jednak ta sztuczka nie udała się już tak dobrze. Gracze grali tylko znudzenia i wyczerpania materiału. Szybki spadek popularności był bardziej niż pewny.

Harry Potter zagościł u mnie nieco dłużej, bo przez ponad miesiąc zaglądałam do niego codziennie. Po tym czasie stopniowo zaczął mi się nudzić. Początkowo ujęła mnie większa liczba zaskakujących stworzeń, umiejętności i historii w tle, ale nawet to szybko się nudziło. Co prawda nadal do gry wracam, ale już nie z takim samym entuzjazmem.

Kasia, Poznań

Właśnie w tym tkwi prawdopodobnie największy problem tych aplikacji. Zarażają, fascynują i motywują do codziennych wejść. Jednak z czasem gra staje się zbyt rutynowa i zniechęca do codziennego zaglądania. A bez regularnego wchodzenia i korzystania z aplikacji, nie mamy szansy na rozwój postaci i zaangażowanie w opowiadaną historię.

Zobacz też: Polscy twórcy gier mobilnych – jak mocni jesteśmy na świecie?

Tak oto umiera kolejna gra, która w założeniu miała być hitem na skalę ogólnoświatową. Niantic Games życzę nowych, świeżych pomysłów. Odgrzewanie tego samego, niesprawdzonego modelu, raczej im nie pomaga.

Motyw