Intel procesory Inspur

Teoria spiskowa na dziś: podatności w procesorach to dla Intela żyła złota

5 minut czytania
Komentarze

Blokada Huawei przyciąga lwią część uwagi, przyćmiewając między innymi sprawę kolejnych sprzętowych podatności w procesorach Intela. Nic dziwnego, jeśli ARM faktycznie do niej dołączy, to na rynku konsumenckim urządzeń mobilnych szykuje nam się prawdziwa rewolucja lub… katastrofa. Sprawa ta jest jednak mniej ważna na poziomie enterprise, poziomie korporacyjnym. Tam także zanosi się na rewolucję, ale główną rolę odgrywają tu właśnie sprzętowe podatności procesorów Intela.

Co tam Huawei, prawdziwa afera to MDS

Dlaczego to tak ważne również dla przeciętnych użytkowników? Między innymi dlatego, że kwestia wspomnianych podatności ma niebagatelne znaczenie tam, gdzie używa się tzw. chmury. Konsumenci przyzwyczaili się do tego modnego słowa, chyba czasem zapominając, że chmura to po prostu zewnętrzne serwery utrzymywane i dostarczane jako usługa przez tę lub inną korporację. Słowem – podatności sprzętowe w procesorach Intela mają wpływ na każdy scenariusz użycia elektroniki użytkowej, w którym w grę wchodzi chmura.

podatnosci w procesorach - wiencej rdzeniuf

Nikt chyba nie spodziewał się takiego odwrócenia ról na rynku mikroprocesorów. Przez lata to AMD było kojarzone z hasłem „wincej rdzeniuf”, co miało oznaczać skalowanie wydajności zamiast rozwoju mikroarchitektury. Dziś to Intel, który od 4 lat nie może się uporać z miniaturyzacją procesu produkcyjnego do 10 nanometrów, musi uciekać do przodu przez podbijanie taktowania rdzenia do częstotliwości ponad 4 GHz. Przypomina się era Pentium 4.

Problemy konstrukcyjne to jednak tylko jeden z problemów Intela. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia zapoczątkowana przed 18 miesiącami ujawnieniem sprzętowej podatności w procesorach x86, dzięki której atakujący wykorzystujący mechanizm predykcji może wykradać dane. Intel być może w końcu wyda na świat swoje 10-nanometrowe procesory, ale kolejnych podatności podobnych do Spectre/Meltdown już się nie pozbędzie. Może tylko omijać je aktualizacjami mikrokodu czy wyłączaniem swojej implementacji wielowątkowości.

Sprzętowe podatności w procesorach Intela – pan płaci, pani płaci…

Problem w tym, że to omijanie kosztuje i to na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim spada wydajność procesorów – niby kolejne aktualizacje mikrokodu powodują utratę raptem kilku procent wydajności, ale przez ostatnie półtora roku wydano ich tyle, że procesory kupione w styczniu 2018 roku i chronione przed podatnościami są dziś nawet o 25% wolniejsze niż w dniu zakupu. Może irytować to posiadaczy pecetów, ale to nie w nich ta sytuacja uderza najbardziej.

Prawdziwe kłopoty zaczynają się w serwerowniach, które procesorów kupują na setki i obiecują swoim klientom konkretną  wydajność. W ostatnim czasie głos w tej sprawie zajął Quentin Adam z francuskiego Clever Cloud. Podliczył on, że w ciągu ostatnich 18 miesięcy wydajność jego serwerowni spadła o 25% tylko w związku z koniecznością zabezpieczania ich przed sprzętowymi podatnościami procesorów Intela. Chciałbym to podkreślić – „chmura” zwolniła o 1/4 w półtora roku.

Serwerownie deklarują konkretne parametry swoich usług i muszą zapewnić je klientom bez względu na to, ile procesorów będzie dokonywało obliczeń. I to właśnie serwerownie muszą amortyzować spadki wydajności. A robią to… instalując w swoich centrach kolejne procesory. Oczywiście naiwnie byłoby myśleć, że Intel w związku z podatnościami obniżył ceny swoich układów. Jeśli chcesz utrzymać deklarowaną wydajność, to płać coraz więcej za coraz wolniejsze procesory.

Teoria spiskowa na dziś: podatności w procesorach to dla Intela żyła złota

Myślicie, że w siedzibie Intela ktoś rwie przez to włosy z głowy? Otóż nie, bo ma ręce zbyt zajęte liczeniem mamony. Niebieskim trafił się złoty cielec – samospowalniające się maszyny liczące, których trzeba kupować wciąż więcej i więcej. Można się pokusić o stwierdzenie, że nie jest już nawet konieczne samo rozwijanie mikroarchitektury. Na co komu Prawo Moore’a, jeśli ma niewyczerpalny model biznesowy bazujący na sprzedaży w kółko tego samego.

Oczywiście moją teorię spiskową, według której Intel przyjął taktykę spieniężania dziur we własnych procesorach, należy traktować z przymrużeniem oka. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, aby producent mógł się znaleźć w bardziej komfortowej sytuacji. Wielu dostawców usług chmurowych nie może sobie z dnia na dzień pozwolić na porzucenie układów od niebieskich, nie wspominając już o architekturze x86. W pewnym sensie są oni więc uzależnieni od dostaw kolejnych, dokładnie takich samych, procesorów.

To El Dorado mogłoby pewnie trwać wiecznie, ale humory Intelowi mogą popsuć wyniki testów przeprowadzonych przez Michaela Larabela. Zbadał on, jak wydane w ciągu ostatnich 18 miesięcy łatki na sprzętowe podatności wpływają na wydajność procesorów. W procesorach Intela odnotowano średnio 15-procentowy spadek wydajności, ale po wyłączeniu Hyper-Threadingu było to już nawet 25%. Procesory AMD zwolniły tymczasem średnio o 3%.

Przy okazji kolejnej modernizacji administratorzy serwerowni nie będą się pewnie zastanawiali nad wyborem zbyt długo.

Motyw