Wear OS

Google chce mieć swojego Apple Watcha. Wear OS niczym watchOS?

3 minuty czytania
Komentarze

Wear OS zadebiutował w 2014 roku pod nazwą Android Wear. Od tego czasu zmieniała się przede wszystkim strona wizualna i działanie systemu, które w pierwszych trzech latach pozostawiało wiele do życzenia. To jednak właściwie jedyne co się zmieniło, czyli tak naprawdę niewiele. 

Zobacz także: Nowy Messenger dostępny dla wszystkich. Ruszyła aktualizacja

Wear OS – jaki jest obecnie?

Obecny Wear OS nadal potrafi złapać zadyszkę lub mieć problemy z włączeniem aplikacji. Platforma wciąż jest nieco ociężała, działa wolno i laguje, ale za to wygląda przyzwoicie dla oka. Winę za taką sytuację ponosi Google, ale nie tylko. Producenci urządzeń noszonych dostarczają sprzęt, w którym znajdziemy 512 MB RAM, co w połączeniu z zasobożernym Wear OS daje fatalny efekt. Innym problemem jest procesor montowany w smartwatchach. Przez ponad dwa lata był to wolny Snapdragon 2100. Teraz jest to Snapdragon Wear 3100, który jednak został zbudowany w oparciu o starszego brata, więc nie należy tu oczekiwać szybszego działania. Plusem nowego czipsetu jest jego energooszczędność dzięki dodatkowemu „współprocesorowi”. Niestety liczba dostępnych urządzeń ze Snapdragonem Wear 3100 jest prawie żadna. Zgodzę się z Adamem, który pisał, że w tej chwili korzystanie z Wear OS jest przykrym obowiązkiem, aniżeli przyjemnością. Przykro patrzeć, że system ten jest tak niedopracowany, a gigant, jakim jest Google nie potrafi sobie z nim poradzić mimo wielu prób.

Inwestycje Google

Kilka dni temu Fossil ogłosił, że sprzedaje za $40 milionów część firmy. Chodzi przede wszystkim o tajniki technologiczne oraz część zespołu. Nabywcą okazało się Google. Gigant otrzyma dzięki temu dostęp do technologii produkcji smartwatchy. Miejmy nadzieję, że dzięki temu rynek urządzeń noszonych stanie się zdecydowanie bardziej interesujący. Na pewno Google chce wreszcie wykroić dla siebie większy kawałek rynku. Wartość tej transakcji może wydawać się niewielka – w porównaniu do innych zakupów. Jednak Fossil jest jedną z niewielu firm konsekwentnie wprowadzających nowe zegarki z systemem Wear OS. Nie wiemy czy pomoże to w skonstruowaniu Pixel Watch. Jednak gigant wreszcie będzie miał pod ręką zespół zdolny do nie tylko do zaprojektowania smartwatcha, ale także jego nawigacji i interfejsu. Co najważniejsze, oznacza to, że Google może wreszcie opracować platformę zdolną konkurować z Apple Watch.

Ostatnim razem gdy Google ogłosiło podobną inwestycję w hardware owocami stały się smartfony Pixel. W styczniu 2018 roku firma wydała ponad $1 miliard na zakup dużej części HTC, a przede wszystkim zespołu projektantów i własności intelektualnej. Wpływ inwestycji zobaczymy w pełnej krasie prawdopodobnie podczas premiery Pixeli kolejnej generacji. Przykładem zastosowania technologii rodem z HTC, okazały się Active Edge, czyli ramki podobne na ściskanie – kopia Edge Sense, dodatkowe bezprzewodowe ładowanie. Także druga, przednia kamera stworzona została przez inżynierów z HTC. Partnerstwo z Fossilem może okazać się równie skuteczne. 

Wear OS ma być jak watchOS

Ciężko dzisiaj w to uwierzyć, ale poprzednik Wear OS, czyli Android Wear zadebiutował na rynku przed Apple Watch. Sukcesy wtedy święcił Pebble. Android Wear był pierwszym systemem, który równoważył mechaniczne i inteligentne zegarki. Apple Watch zadebiutował wkrótce potem. Już wtedy różnił się od podejścia Google. Smartwatche z Android Wear były zdecydowanie bardziej tradycyjne, zarówno pod względem wyglądu jak i funkcjonalności. Skupione były bardziej na efektownych tarczach niż na dodatkowych funkcjach. Wydaje się, że Google idzie za ciosem i dlatego wybrało Fossila, bo chce by Wear OS był prosty w obsłudze i nie zawierał funkcji, z których nikt nie będzie korzystał. Inwestując w Fossil, Google próbuje powtórzyć sukces Apple Watcha, choć na pewno nie chce się wzorować na konkurencie. Gigant może wypełnić zupełnie inną niszę. Jest wiele osób, które wciąż czekają na dobry smartwatch z Wear OS.

Źródło PCWorld

Motyw