Android

Android? Nie szaleję za nim, bo ma kilka wad, ale iOS też nie jest dla mnie

3 minuty czytania
Komentarze

Minęło już ponad 10 lat od czasu, kiedy Android zadebiutował na rynku. System ten jest najpopularniejszą platformą na urządzenia mobilne. Zielonego robota możemy znaleźć również pod postacią Android TV i Android Auto. Jego największym i właściwie jedynym konkurentem jest iOS od Apple. Dwa systemy wbrew pozorom mają wiele wspólnego, ale fani są zdecydowanie podzieleni. Nie należę do żadnego z obozów, potrafię docenić zalety i skrytykować wady obydwu platform. Od lat jednak posiadam urządzenie z Androidem, dlaczego?

Android – świadomy wybór

Po pierwsze, dlatego że jest to system bardziej otwarty od iOSa. Ma on znacznie więcej funkcji i ustawień niż iOS. Od początku byłem fanem personalizacji tego, co widzę na smartfonie. Ponadto, dzięki otwartości zielonego robota, producenci urządzeń mobilnych mogą dodawać własne nakładki z dodatkowymi funkcjami. Niektórzy uznają to jako zaletę, ja też – w przypadku Samsunga i Huawei. Otwartość zielonego robota to właściwie jedyna, ale bardzo istotna cecha, która według mnie działa na jego korzyść względem iOSa i trzyma mnie przy tym systemie.

Co przemawia za platformą Apple?

Niemalże perfekcyjność działania iOSa. Obsługa gestami w iOS to od samego początku bajka, a system działa płynnie i nie wymaga 8 czy 10 GB w smartfonie. Takie urządzenia powoli zaczynają się pojawiać na rynku. Ponadto hardware i software tworzone przez jednego producenta powodują, iż wszystkie urządzenia z iOS otrzymują aktualizacje w jednym czasie. Ponadto są one wspierane znacznie dłużej niż smartfony z Androidem, które niejednokrotnie mogą otrzymać jedynie jeden update. Co mi się nie podoba w iOS to ubogość opcji w systemie, jak i w aplikacjach np. w interfejsie aparatu.

Android, iOS albo… nowy system

W dzisiejszych czasach, jeśli chcesz kupić nowe urządzenie, nie masz wyboru: albo kupujesz smartfona z niedoskonałym Androidem albo potwornie drogiego iPhone’a. Na rynku brakuje różnorodności, a smartfony i nawet systemy operacyjne zaczynają wyglądać bardzo podobnie. To, czego mi brakuje, to doświadczenie odkrywania ukrytych innowacyjnych funkcji, tak jak 9 lat temu i z każdą nową aktualizacją. Nauka korzystania z nowego oprogramowania i omijania jego drobnych błędów od podstaw byłaby czymś niesamowitym. Niestety, system takie jak np. mobilny Windows, czy Sailfish OS właściwie umarły. Ten pierwszy w chwili debiutu był koszmarny w użytkowaniu, ten drugi nie przyjął się z uwagi na brak wsparcia przez producentów. Kiedy Apple montował fizyczne przyciski home w iPhone’ach, a Google promował używanie klawiszy nawigacyjnych na ekranie, które znamy do dzisiaj, konkurenci tacy jak WebOS, Sailfish OS i Ubuntu Touch już wykorzystali futurystyczne gesty.

A może Fuchsia OS?

Wydawać by się mogło, że nawet firma, która pozwoliła Androidowi rozwijać się i rozprzestrzeniać jak wirus, ma go już dość. Nie mówimy tu o menedżerach, którzy widocznie postrzegają Androida jako źródło zysku, ale o samych programistach. Być może dlatego kilka lat temu Google zaczęło opracowywać równoległy projekt o nazwie Fuchsia OS. Oparty jest na nowym jądrze Magenta (bez systemu Linux, używanego do tej pory na Androidzie i nie tylko).

Firma nie tylko testuje system wewnętrznie na niektórych swoich urządzeniach, ale wydaje się, że interesują się nim również producenci zewnętrzni. Jeden z najnowszych raportów w sieci wspomina Huawei, który prawdopodobnie testował Fuchsię w urządzeniu Honor Play i pracował nad stworzeniem systemu operacyjnego, który miał zadebiutować w urządzeniu z Kirinem 970. Plotki o budowaniu przez Huawei własnego systemu operacyjnego krążą od dawna. Co, jeśli może firma współpracuje z Google, aby udoskonalić Fuchsię? Co jeśli Fuchsia jest dla Huawei, jak Android dla HTC? Jedno jest pewne, nowy system operacyjny ze wsparciem od Google i Huawei namieszałby na rynku.

Źródło: androidpit, własne

Motyw