Gdzie podziały się tablety?

5 minut czytania
Komentarze

Rynek mobilny cały czas się zmienia. Czasem pojawiają się nowe kategorie sprzętu, inne z kolei znikają z rynku. Jakiś czas temu jednym z kluczowych elementów rynku mobilnego były tablety – przerośnięte smartfony zazwyczaj pozbawione łączności komórkowej. Od dość dawna o tych urządzeniach w zasadzie się nie mówi. Gdzie podziały się tablety?

Skąd wziął się tablet?

ipad

Pojęcie tabletu PC stworzył Microsoft w 2001 roku. Oczywiście tego typu produkty absolutnie nikogo nie interesowały, nie przyjęły się nawet laptopy z dotykowymi wyświetlaczami. Tu mała ciekawostka, Fujitsu jeszcze w latach 90 tworzyło dotykowe laptopy z Windowsem 98, mam nawet takiego. Pierwszym tabletem, który naprawdę przebił się do masowego odbiorcy był iPad. Urządzenie to nie miało początkowo żadnych praktycznych zastosowań poza rozrywką. Mimo wszystko wyniki sprzedaży uświadomiły wszystkim, że iPad jest prawdziwym hitem i przyszłością. Tu należy się nad czymś zastanowić – iPad sprzedał się bo był dobry i potrzebny, czy sprzedał się bo miał nadgryzione jabłko na obudowie? Można to porównać do premiery Apple Watcha – wcześniej nikt nie interesował się inteligentnymi zegarkami, pomimo że już istniały. Apple Watch może nie sprzedawał się wybitnie dobrze, ale na tle branży dokonał niemożliwego.

Zobacz też: Czy każdy tablet łamie się w pół jak iPad Pro?

Rynek odpowiada na iPada

tablety

Skoro pojawił się nowy produkt, to inni producenci także chcieli na nim zarobić. Oczywiście początkowo robiono to bardzo nieśmiało, za tworzenie własnych tabletów najpierw zabrali się więksi producenci. Różnie z tym bywało, ale przeważnie były to solidne konstrukcje. Androidowe tablety na pewno nie mogły pochwalić się zadowalającą sprzedażą, obok tych urządzeń zazwyczaj przechodziło się obojętnie. Były drogie, niefunkcjonalne i niepotrzebne. Przecież wszystko można było zrobić na komputerze, a jeśli było się z daleka od domu, to pozostawał telefon, po co targać ze sobą takiego klamota? Nie było rzeczy ani sytuacji, w której tablet byłby niezbędny. Nadziei w tabletach upatrywało wiele firm, w tym takich tracących grunt pod nogami. Często jednak tylko na tym tracili, wymienić można BlackBerry Playbook i HTC Flyer – oba urządzenia okazały się sprzedażowymi porażkami, w przypadku BlackBerry strata była jeszcze większa, ponieważ stworzenie urządzenia kosztowało krocie.

Zalew chińszczyzny

Sytuację na jakiś czas zmienili importerzy elektroniki z Chin. Nie ponosili oni kosztów zaprojektowania urządzenia, wybierali jedynie konstrukcję, przysyłali projekt nadruków na obudowę oraz bootscreen i ewentualnie dopierali podzespoły. W ten sposób na rynku pojawiła się masa rzekomych producentów tabletów. Kiedyś dostałem do naprawy tablet, konieczne było wgranie oprogramowania. Za urządzenie odpowiadała firma JAY-tech (słyszeliście kiedyś o niej?), więc rozpocząłem poszukiwania pliku z oprogramowaniem. W tym modelu oprogramowanie według moich ustaleń instalowało się z karty pamięci, prawdopodobnie nawet nie przewidziano możliwości zrobienia tego za pomocą kabla USB. Wracając do tematu – znalazłem prymitywną stronę producenta z niedziałającym sklepem. Oczywiście brak plików z oprogramowaniem, na maila do dziś nikt nie odpisał. Tak wyglądała rzeczywistość tego typu urządzeń – firmy widmo sprowadzały najgorsze śmieci i w miarę możliwości unikały odpowiedzialności. 2 lata temu podczas szukania smartfonów i tabletów w ofertach marketów zamiast strony producenta natrafiłem na scam! Do sytuacji na rynku dostosowali się także Chińczycy – tworzyli do jednego urządzenia kilka płyt głównych z różnymi procesorami, importer mógł także wybrać ilość i rozdzielczość aparatów, ilość pamięci (wbudowanej i RAM) czy rozdzielczość wyświetlacza. Innym razem również szukałem oprogramowania do tabletu, na stronie polskiego importera znalazłem 7 plików do 7 różnych wersji tego samego modelu. Tablety mimo tego samego oznaczenia mogły mieć nawet różne procesory! Właściwe oprogramowanie odnalazłem dopiero po telefonicznym kontakcie z importerem. Zdarzało się, że 2 z zewnątrz identyczne tablety różnych producentów miały wizualnie bardzo podobne płyty główne i rozmieszczenie elementów, jednak różniły się podzespołami. Rozbierając je miałem istne deja vu. Daje to do zrozumienia, że tablety dla wielu firm projektowali ci sami ludzie. Czasem gdy importer chciał bardzo zejść z ceną tworzono urządzenia z tak beznadziejnymi podzespołami, że niemal z miejsca nadawały się do utylizacji.

Przecież się sprzedaje!

Bez wątpienia tanie tablety sprzedawały się bardzo dobrze. Czasem wyobrażam sobie to w następujący sposób:

-Janusz, w Stonce jest jakiś tablet za 150 zł, może kupimy Brajankowi na święta? Podobno to takie fajne, teraz wszyscy je kupują.

To oczywiście ironia, ale faktem jest, że ludzie kupujący te urządzenia nie patrzyli na parametry. Czasem się na nich nie znali, czasem w gazetkach marketów po prostu ich nie było.

tani tablet

Powyższy fragment gazetki pewnego sklepu pochodzi z 2016 roku. Jakim cudem producent zszedł do takiej ceny? Choćby takim, że wprowadził do sprzedaży tablet z 1-rdzeniowym procesorem zaprezentowanym w 2012 roku. Urządzenie nie nadawało się do użytku, ale udało się je sprzedać i zarobić na marży. Oczywiście zabrakło informacji o ilości rdzeni…

Zobacz też: Samsung wyprodukuje składany tablet? Sugeruje to ten patent

Gdzie podziały się tablety?

Czy kogoś dziś interesują tablety? Nie, szczególnie że smartfony urosły do bardzo dużych rozmiarów. Wiele osób zraziło się do takich sprzętów, tablety przeważnie zaraz po zakupie lądowały w szufladzie. Owszem, do dziś kupimy nowe i współczesne tablety, era taniego chłamu z Chin chyba już odeszła do historii. Większość sprzedawanych dziś urządzeń to modele z dużymi wyświetlaczami, które świetnie sprawdzają się np. podczas oglądania filmów. Sam szukałem małego tabletu do samochodu i niestety nie znalazłem nic interesującego. Tablety nadal się sprzedają, choć już w niewielkich ilościach. Ich czasy minęły, znalazła się dla nich bardzo mała nisza. Być może w przyszłości zmienią to składane tablety, na co bardzo liczę.

Motyw