Chiny zalewają mobilny rynek. Ładnych, kilka lat temu było to nie do pomyślenia. Przecież chiński sprzęt był tak fatalny, rozpadał się w rękach, nie było na niego gwarancji, nie oferował nic ciekawego, ale… Wszystko się diametralnie zmieniło. O ile Huawei i ZTE zdecydowanie najwcześniej udało się odciąć markę „chińczyka”, to konkurencja nie miała łatwo. Oczywiście wciąż można spotkać szmelc, który tylko coś udaje, a w rzeczywistości do niczego się nie nadaje. Jednak są to teraz wyjątki i najczęściej nieprzemyślane, niesprawdzone zakupy. Jedno się nie zmieniło – chińskie produkty są zdecydowanie tańsze i tym zdobywają rynek.
Chiny zdobędą mobilny rynek
Huawei wyprzedziło Apple, a Xiaomi zaczyna drastycznie się rozpędzać. Do tego Oppo i Vivo zdobywają ogromną popularność. W czołówce mobilnego rynku firmy z Państwa Środka niedługo będą dominować. To więcej, niż pewne. Apple i Samsung jeszcze długo będą się bronić, ale przy obecnym rozwoju próżno oczekiwać odbicia tego oblężenia. Sprzedaż tych firm nie maleje drastycznie. To drastycznie Chińczycy przyspieszyli, a pamiętajmy, że nie są oni dostępni na tak wielu rynkach, jak Koreańczycy i Amerykanie. Oczywiście teraz szykuje się kwartał Apple, które teoretycznie ma szanse zanotować rekordowe wyniki, ale czy odpowiednie dla serii Mate 20 z niesamowicie popularną odmianą Lite? Czas pokaże, bo to akurat liczby, które nie do końca mają znaczenie.
Gigantom nie zależy na wynikach sprzedaży
Pamiętajcie, że warto rozróżniać dwie kwestie – sprzedaż i zyski. Jedno nie idzie w parze z drugim. Bezapelacyjnie to Apple najwięcej zarabia na swoich urządzeniach, mimo że nie sprzedaje ich tak dużo, jak Samsung i Huawei. Między innymi to sprawia, że Amerykanie niedawno mogli zanotować wartość firmy na poziomie biliona dolarów – to zdecydowany lider. O takich wartościach chińska konkurencja może – póki co – pomarzyć. W przypadku Samsunga też mówimy o dużym zarobku na sprzedaży jednego urządzenia, ale Koreańczycy mają też inny na siebie pomysł. Chętnie dzielą się swoimi technologiami. Przecież wiele paneli OLED w smartfonach jest właśnie koreańskiej produkcji. Samsung Display dostarcza panele między innymi OnePlus. Do tego dochodzi „pomoc” Qualcommowi w rozwoju ich układów, tworzenie zaawansowanych pamięci oraz rozwój akumulatorów. Koreańczycy nie muszą sprzedawać urządzeń mobilnych, aby czerpać z nich ogromne zyski. Popularność i sprzedaż w tym momencie schodzi na dalszy plan. Jeśli potencjalna konkurencja może się chwalić tym, że model X znalazł Y właścicieli, to może oznaczać, że Samsung dostarczył Y ekranów, pamięci i czerpie Z zysków z patentów i pomniejszych rozwiązań.
Zobacz też: Xiaomi Pocophone F1 z oficjalną ceną w Polsce!
Nawet Sony może pójść tą drogą – sprzedaż i zyski ze sprzedaży smartofnów nie zachwycają, ale produkcja matryc aparatów do nich już może. W przypadku HTC niestety nie powiemy podobnie, bo główna wartość intelektualna należy już do Google. Jednak już takie LG – analogiczna sytuacja, co w przypadku Samsunga, ale na mniejszą skalę. Też mamy do czynienia z produkcją wyświetlaczy – między innymi dla Apple – czy też akumulatorów. To pokazuje, że zniknięcie lub pójście w cień mobilnego rynku pod względem sprzedaży nie oznacza porażkę. W końcu liczy się zarobek, a nie popularność.