Unia Europejska grozi firmom, które obiecały ujednolicić port do ładowania, jednak tego nie zrobiły. Chodzi przede wszystkim o Apple. Amerykanie byli jedną z szesnastu spółek, które podpisały takie zobowiązanie w 2009 roku. Cel był szczytny. Gdyby wszyscy korzystali z takiego samego portu do ładowania i synchronizacji, konsumenci nie musieliby zmieniać zasilacza przy zmianie telefonu. Łatwiej by nam było też ładować urządzenia. Najważniejszym jednak celem było zmniejszenie szkód dla środowiska. Taki akurat argument do mnie przemawia. W końcu powinniśmy robić wszystko, aby nasza planeta była mniej zaśmiecona. Elektrośmieci generujemy dużo. Według agencji Reuters co roku przybywa 51 tysięcy ton odpadów składających się z wyrzuconych ładowarek do telefonów.
Zobacz także: Android 9 Pie okiem użytkownika Apple – zakalec czy ciastko?
Apple od początku nie miało zamiaru porzucać swojego złącza
Tylko dlaczego firma podpisała dokument? W 2009 roku Apple używało w iPhone’ach oraz iPodach złącza 30-pinowego. Było wielkie, awaryjne i niewygodne. Na podpisanym przez szesnaście firm zobowiązaniu, obiecano przyjąć jeden standard – port microUSB. Był on na pewno lepszy niż rozwiązanie proponowane wtedy przez spółkę z Cupertino. Wszystko jednak zmieniło się trzy lata później.
Apple prezentuje złącze Lightning
Port Lightning po raz pierwszy pojawił się w iPhonie 5, który zadebiutował w 2012 roku. Nowy typ zastąpił szerokie 30-pinowe złącze, obecne od początku w smartfonach Apple, pierwszych generacjach iPada, a także iPodach. Lightning był mniejszy, a co się z tym wiąże zabierał mniej miejsca w urządzeniu. W przeciwieństwie do poprzedniego rozwiązania, mogliśmy włożyć go dowolną stroną. Port jest oczywiście obecny we wszystkich obecnie produkowanych smartfonach i tabletach amerykańskiej firmy. Mimo wszystko, złącze tego typu traci obecnie na znaczeniu. iPhone’y 8 czy X możemy ładować bezprzewodowo, a do synchronizacji z komputerem nie potrzebujemy kabli – jak kilka lat temu. Standard ten oczywiście wykorzystuje tylko i wyłącznie Apple. Akcesoria dla urządzeń spółki z Cupertino produkują też inni, wykorzystując licencję. Port jest używany w kablach, stacjach dokujących czy akcesoriach audio. Kilka lat temu był rewelacyjnym rozwiązaniem, szczególnie w porównaniu do microUSB. Jednak stosunkowo niedawno zadebiutował format, który może zastąpić Lightning w iPhone’ach. Tylko czy Tim Cook i jego firma tego chce?
Unia Europejska kontratakuje
Reuters donosi, że UE chciałaby zmienić obecną sytuację. Rozważane są możliwości w zakresie egzekwowania prawa, aby uczynić z jednego standardu wymóg. Poprzednia inicjatywa w teorii miała sens. Pierwotna umowa zezwalała na dwuletni okres przejściowy. Został on jednak przedłużony. W międzyczasie technologia poszła dalej. MicroUSB zostało wyparte przez znacznie lepsze USB-C. Mimo wszystko, czy wysiłki Unii Europejskiej nie są spisane na porażkę? Apple już raz udowodniło, że zmuszenie siłą nie ma sensu. Wydaje się też, że brakuje pewnej świadomości technicznej w Komisji Europejskiej. Standardy się zmieniły. Za kilka lat standardem może być ładowanie bezprzewodowe. Chyba wszystko powoli zmierza w tym kierunku.
Źródło: 9to5mac, Reuters