Już wkrótce za smartfony zapłacimy jeszcze więcej. Nowy pomysł rządu

3 minuty czytania
Komentarze

Jeszcze kilka lat temu większość z nas nawet nie pomyślałaby o zakupie nowego smartfona za trzy tysiące złotych – nawet high-endowe urządzenia tego typu kosztowały wtedy bowiem znacznie mniej niż teraz. Aktualnie niestety jest to zupełnie normalna cena, która i tak często przekraczana jest przez wielu producentów, np. Samsunga czy Apple’a. Smartfony od tych branżowych gigantów swoją ceną przewyższają czasem nawet kwotę czterech tysiący złotych. Okazuje się jednak, że będzie jeszcze gorzej – dzięki nowemu „świetnemu” pomysłowi naszego rządu za inteligentne telefony będziemy już wkrótce musieli zapłacić sporo wyższą kwotę.

Opłata reprograficzna dosięgnie kolejnych urządzeń

Jak wynika z wypowiedzi ministra kultury, jesienią tego roku smartfony zostaną dodatkowo „opodatkowane” za pomocą tzw. opłaty reprograficznej. Jest to, według mnie, niezwykle nieudolny sposób na rekompensatę dla twórców, których utwory powielane są przez osoby prywatne zgodnie z prawem dozwolonego użytku, które pozwala nam na przykład na odtwarzanie zakupionej płyty ulubionego zespołu znajomym na imprezie lub wspólny seans przy filmie z dziewczyną. W takich sytuacjach osoby dla nas bliskie nie muszą oczywiście uiszczać opłaty za korzystanie z utworu, który zakupiony został przez nas. Przykładowy plakat ilustrujący to zagadnienie prawne prezentuję dla Was poniżej.

By Centrum Cyfrowe Projekt: Polska, Bibliosfera.net – http://prawokultury.pl/newsy/mozesz-skopiowac-cala-ksiazke/, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=67058558

Opłata reprograficzna wynosi od jednego do trzech procent i dodana zostaje do końcowej ceny urządzenia. Oznacza to, że ceny smartfonów w najgorszym przypadku skoczyć mogą nawet o kilkadziesiąt złotych (dla przykładu – za produkt, który do tej pory kosztował 3000 zł, będziemy musieli zapłacić 3090 zł). Jednak czym tak w zasadzie jest opłata reprograficzna, o której mówię w tym akapicie?

Opłata reprograficzna często nazywana jest podatkiem od piractwa. Czy słusznie?

Nie do końca jest to poprawne określenie, chociaż konsumenci mogą czuć się nieco niezadowoleni. Opłatą reprograficzna obarczone zostały również inne urządzenia, dzięki którym można powielać czyjeś dzieła, np. drukarki, nagrywarki i płyty CD/DVD. Teraz do tej puli mają dołączyć również smartfony.

Zobacz też: HTC tworzy smartfona dla fanów kryptowalut.

Myślę, że zakładanie, że konsument swój produkt wykorzystywać będzie do kopiowania czyjejś pracy, jest mocno niepoprawne. Wiele osób korzystających ze smartfonów filmy ogląda na Netflixie, a muzyki słucha na Spotify. Wprowadzenie opłaty reprograficznej oznaczałoby, że użytkownik zapłaci za coś, czego faktycznie nie robi. Niestety państwo nie jest w stanie określić, kto, w jaki sposób będzie wykorzystywał swoje urządzenie, więc „podatkiem” obarczone zostaną wszystkie sprzedawane urządzenia. Szkoda, bo decyzja ta jak zwykle odbije się na konsumentach. Jeśli zatem zastanawiacie się nad zakupem nowego smartfona, to zróbcie to jak najszybciej. 

Na sam koniec propozycja dla naszego rządu: obarczmy opłatą reprograficzną kredki, farby, mazaki i ołówki. Przecież za ich pomocą, przy odpowiednich umiejętnościach, również możemy „skopiować” czyjś obraz, prawda?

Źródło: KomputerŚwiat

Motyw