Microsoft będzie wymuszał korzystanie z przeglądarki Edge

3 minuty czytania
Komentarze

Microsoft Edge jest następcą słynnego Internet Explorera. Przeglądarka ta odziedziczyła nie tylko kawał kodu IE, ale także niewielką popularność. Powiedzmy sobie wprost – obecnie jedynym monopolistą staje się Chrome, umiera Firefox, Edge nie ma ta tym rynku najmniejszych szans. Microsoft postanowił jednak wrócić do korzeni i wykorzystać metody, z których był znany w przeszłości.

Niespodzianka w aktualizacji

Niedawno Adam opisywał nadchodzącą aktualizację Fall Creators Update. Zaznaczył on, że tej aktualizacji nie będzie można nie chcieć – wszyscy dostaniemy ją przymusowo. Niestety, nie będzie to jedyna „przymusowa” nowość. Otóż szybko okazało się, że domyślny klient poczty całkowicie ignoruje ustawienia domyślnej przeglądarki. Nawet jeśli korzystacie z Chrome, to wszelkie linki będą otwierać się w Edge’u i nic z tym nie da się zrobić.

To bardzo niepraktyczne

Jeśli ktoś korzysta z określonej przeglądarki (np. Firefoksa) to właśnie w niej jest zalogowany do swoich usług i kontroluje znajdujące się w niej informacje, takie jak hasła i historia przeglądanych stron. Od teraz linki będą się otwierały w Edge’u, z którego prawie nikt nie korzysta. W efekcie taki użytkownik będzie musiał albo skopiować link do właściwej przeglądarki, albo zalogować się w Edge’u, czym udostępni swoje dane nie jednej, a dwóm firmom. Być może zwiększy to popularność przeglądarki Microsoftu, na pewno natomiast wpłynie na poziom frustracji użytkowników. Warto tu zaznaczyć, że na takie działania decyduje się wyłącznie Microsoft. W Androidzie zawsze możemy zdecydować o wyborze przeglądarki, decyzja ta dotyczy wszystkich zainstalowanych aplikacji. Wyjątkiem są przeglądarki wbudowane w aplikacje, jednak nawet tam dwoma kliknięciami natychmiast możemy przenieść się do własnej przeglądarki.

Microsoft wraca do korzeni

Sytuacja, której właśnie jesteśmy świadkami nie jest niczym nowym. Microsoft już na początku historii Windowsa próbował zmusić użytkowników do korzystania w Internet Explorera. W ten sposób w zasadzie wykończono przeglądarkę Netscape. Cała historia jest określana jako „Browser Wars” (wojna przeglądarek). Dziś trudno w to uwierzyć, ale ten mało znany program w swoim czasie miał 90% rynku! Zniszczyły go monopolistyczne praktyki Microsoftu, korporacja z Redmond wprowadziła preinstalowanego Internet Explorera i znacznie utrudniła integrację zewnętrznych przeglądarek z systemem. Poza tym oferowano zniżki na licencje Windows sprzedawcom, którzy nie instalowali na komputerach innych przeglądarek. Internet Explorer stał się nieodłącznym elementem systemu, jego obecności wymagały programy od Microsoftu (nie dało się go zastąpić ze względu na wykorzystywanie do tego celu nieudokumentowanych funkcji), a nawet jeśli nie, to i tak go instalowały. Zwyczajnie był wciskany wszędzie. W efekcie Netscape stracił niemal wszystkich użytkowników. Przez jakiś czas funkcjonował na Linuksie z powodu braku konkurencji, jednak z stamtąd wypędził go Firefox. Projekt został oficjalnie uśmiercony w 2008 roku.

Motyw