Czy w ogóle warto instalować darmowe gry (free to play)?

5 minut czytania
Komentarze

Nie jestem wielkim fanem grania na smartfonach. Ogólnie bardzo mało gram, ale sama tematyka nie jest mi obca. Nie od dziś wiadomo, że w sklepie Play można znaleźć od groma tytułów, które nigdy nie powinny tam trafić, ale też znajdzie się pewien rodzynek ratujący całą sytuację. Należę do typów graczy, którzy lubią dłużej posiedzieć przy jednym tytule – może to trwać nawet latami, jeśli w aplikacji cały czas pojawia się coś nowego. Dlatego celuję w gry typu „free to play”, gdyż to one zazwyczaj sprawiają, że warto do nich zaglądać, co pewien czas.

W ciągu ostatnich kilku lat na moich smartfonach pojawiło się wiele gier, ale na dłużej wciągnąłem się w kilka:

  • Hill Climb Racing
  • Mortal Kombat X
  • Micro Machines
  • CATS: Crash Arena Turbo Stars

Dokładnie w tej samej kolejności w nie grałem (kolejne mogły się ze sobą zazębiać). Pierwszy tytuł stosunkowo szybko „wymaksowałem” i dążenie do jak najwyższego wyniku było już nużące. Poza tym zmieniłem telefon i straciłem wszystkie dane. W Mortal Kombat X grałem grubo ponad rok. Znudziła mnie monotonność rozgrywki. Co prawda pojawiały się nowe tryby rozgrywek i nowe postaci, ale uznałem, że czas na coś nowego. Wtedy natrafiłem na Micro Machines, a niedługo później na CATS. Ten ostatni tytuł jest stosunkowo świeży i cały czas się rozwija, więc zostawię go z boku. Dzisiejszym daniem głównym będzie Micro Machines – legendarna marka od „Mistrzów Kodów”, która już wielokrotnie zmieniała właścicieli lub współwłaścicieli.

Micro Machines jest genialnym przykładem, jak świetną grę można zepsuć przez to, że nie opłaca się w niej nic kupować za prawdziwą gotówkę. Jednak zacznijmy od początku. Przygodę z tym tytułem rozpocząłem we wrześniu 2016 roku i teoretycznie cały czas mam ją zainstalowaną na smartfonie, ale coraz rzadziej ją uruchamiam – po to, żeby się nie irytować. Jeśli znacie Micro Machines z Pegasusa/NESa to zapewne nie muszę Wam tłumaczyć, co to za gra. Ścigamy się małymi maszynami po torach, które są zbudowane z najprzeróżniejszych stołów. Auta podzielone są na szczeble i możemy je ulepszać i nadawać im wyjątkowe cechy. Dodatkowo pojawiają się bronie, czyli robi się swego rodzaju Mario Kart. Micro Machines na smartfonach różni się od oryginału tym, że mamy rzut kamery za samochodem, a nie z góry. To wielu fanów może odrzucić, ale takie zmiany okazują się wygodne. Wciąż auta są bardzo zróżnicowane i każde zupełnie inaczej się prowadzi. Jest ich od groma – 14 szczebli po 7 pojazdów. Do tego dochodzą trzy tryby gier – wyścig (3 okrążenia), eliminacje i bitwa. Do tego dochodzą ligi indywidualne i grupowe. W tym miejscu chciałbym pozdrowić każdego z klubu „Super Polska”, który swoją drogą jest w ścisłej, światowej czołówce. Gra była dla mnie świetna – potrafiłem w niej „utknąć” na dłużej, ale wtedy Micro Machines World Series zostało wydane na konsole i komputery.

Mam wrażenie, że Micro Machines na smartfonach miało jedno zadanie – sprawdzić, czy jeszcze są chętni na tego typu gry i wycisnąć możliwie najwięcej z marki. Cóż, pełnoprawna gra okazała się kompletną klapą, ale najlepiej to przedstawił Dark Archon z arhn.eu:

Od momentu wydania World Series, Micro Machines na smartfony otrzymało maksymalnie dwie znaczące aktualizacje, które dodały nowe szczeble i trasy. Równolegle na wierzch zaczęły wychodzić błędy. Błędy, które nie były kompletnie widoczne przez autorów. Tylko jeden został naprawiony. Aktualizacja do iOS 11 sprawiła, że Micro Machines kompletnie się nie uruchamiało. Gracze zgłaszali to jeszcze, gdy Apple prowadziło testy nowego oprogramowania. Stosowna aktualizacja pojawiła się dopiero po wielu tygodniach od oficjalnego wydania iOS 11. Poza tym, dzisiaj Micro Machines cechuje się następującymi problemami:

  • losowe wyrzucanie z gry
  • niedziałająca mapa „Kolejkowe Karambole”
  • niemożliwość połączenia z serwerami lub niesamowicie powolne łączenie
  • nieprzyznawanie punktów
  • ściganie się z AI zamiast prawdziwymi graczami
  • niemożliwość znalezienia gier
  • nieładowanie się tekstur przeciwników

Wymieniać tak można w nieskończoność. Ostatnia aktualizacja wersji na Androida miała miejsce w styczniu… 2017 roku. To oznacza, że nie pojawiły się żadne nowości. Ja gram jeszcze jedynie po to, żeby ulepszyć wszystkie auta i tym sposobem „wymaksować” tytuł. Jednak jest to coraz bardziej męczące. Od dwóch dni próbuję zrobić zrzuty ekranu do tego wpisu, ale jest to niemożliwe – gra po prostu się nie ładuje, a ja nie mam czasu na ciągłe odświeżanie.

Zobacz też: Poznaj Honora 7X!

Wbrew pozorom, to nie jest recenzja Micro Machines. Ogólny wniosek jest prosty – jeśli dana gra free to play jest atrakcyjna bez wydawania fizycznej gotówki to bardzo szybko zostanie porzucona, bo autorom nie będzie się opłacało dalej ją aktualizować. Jeśli dana gra free to play jest niesamowicie popularna od lat to oznacza, że bez inwestowania do niczego nie dojdziemy lub gra będzie niesamowicie utrudniona. To z kolei prowadzi do jednego – nie ma dobrych, darmowych gier i lepiej zapłacić raz niż ciągle walczyć z mikropłatnościami. Oczywiście zdarzają się wyjątki i chciałbym takie poznać od Was w komentarzach.

Motyw