Samsung Galaxy S9 jeszcze się nie pojawił na rynku, a już wiem, że go nie kupię

3 minuty czytania
Komentarze

Na premierę Galaxy S9 z pewnością czeka niejeden fan urządzeń mobilnych. Smartfon z pewnością wzbudzi zachwyt wielu recenzentów, klientów czy obserwatorów. Skupiając się na samym urządzeniu, będzie ono warte uwagi. Jednak porównując je do tegorocznego Galaxy S8, śmiem twierdzić, że wielu fanów posiadających Galaxy S8 i S8+ nie kupi nowego flagowca. Jako użytkownik Galaxy S7 Edge od wiosny 2016 roku i Galaxy S8+ od kwietnia 2017 roku, też zaliczam się do tego grona. Co prawda telefon jeszcze się nie pojawił na rynku, ale liczba przecieków i informacji na jego temat pozwoliła mi podjąć decyzję dotyczącą mojego następnego smartfonu. Nie będzie to Galaxy S9 ani S9+. Dlaczego?

Nieco zaktualizowane parametry

W Galaxy S9 i S9+ prawdopodobnie zobaczymy:

  • Zaktualizowany procesor Exynos 9810 względem Exynosa 8895. Obydwa chipsety wyprodukowane są w technologii 10 nm, jednak w tym nadchodzącym zobaczymy drugą generację podzespołu. Przyznam, że jestem zawiedziony, oczekiwałem pojawienie się chipsetu wykonanego w technologii 8 nm. Samsung niejednokrotnie chwalił się gotowością wprowadzenia takiego procesora
  • 6 GB RAM, ale tylko w Galaxy S9+. Podczas, gdy inni producenci pakują już do urządzeń mobilnych nawet 8 GB RAM, byłoby dziwne, gdyby w podstawowej wersji Galaxy S9 pojawiło się 4 GB RAM. Niestety wiele źródeł na to wskazuje…
  • Te same ekrany jak w tegorocznych flagowcach. Nie są one „złe”, ale oczekiwałbym jakichś ulepszeń.
  • Podwójny aparat, ale jedynie w wersji S9+
  • Skaner linii papilarnych umieszczony z tyłu urządzenia. Ostatnio pisałem, że być może w Galaxy S9 pojawi się skaner umiejscowiony w ekranie. Jednak onelaks rozwiał kilka dni temu wszelkie wątpliwości. Nową technologię zobaczymy dopiero w Galaxy Note9.

Zobacz także: Na których smartfonach zainstalujesz Androida Oreo już dziś?

Ten sam wygląd

Jakiś czas temu pisałem również, że Galaxy S9 będzie bardziej bezramkowy. Dolna ramka urządzenia miałaby być zmniejszona do granic możliwości. Okazuje się bowiem, że Samsung faktycznie pracował nad takim rozwiązaniem. Jednak koniec końców, Koreańczycy stwierdzli, że „nie zdało ono egzaminu” i zostało porzucone. Takie informacje zdradza także Ice Universe, znany z trafnych przecieków. Możemy się zatem spodziewać takiej samej przedniej tafli urządzenia. Jedyne co zmieni się w kwestii wizualnej to tylny panel. Tutaj w Galaxy S9+ pojawi się podwójny aparat umieszczony w pozycji wertykalnej, a pod nim prawdopodobnie zobaczymy skaner linii papilarnych.

Gdzie są killer features?

Z uwagi na to, że w grudniu ruszy lub już ruszyła masowa produkcja Galaxy S9, nie sądzę, aby „leaksterzy” poinformowali nas o kolejnych rewelacjach. Face ID i skanera linii papilarnych umieszczonego w ekranie na pewno w tym modelu nie zobaczymy. W smartfonie nie pojawi się nic, co by mogło zaskoczyć fanów Samsunga. Koreańczycy chyba za bardzo przyzwyczaili fanów do intrygujących nowinek technologicznych.

Wysoka cena

Za urządzenie, które nie będzie się znacznie różniło od mojego Galaxy S8+ będę musiał na pewno dużo zapłacić. Tym bardziej, że Samsung zamierza śladem Apple zdywersyfikować dwie wersje „es dziewiątki”. Ta o mniejszych gabarytach będzie „nieco gorsza” – pojedynczy aparat i mniej pamięci RAM, ale zapewne też tańsza – strzelam – około 3500 zł. Z kolei myślę, że cena wersji S9+ przebije tę, która widniała w dniu premiery przy Galaxy Note9, czyli 4279 zł.

Podsumowanie

Samsung przyzwyczaił mnie do wprowadzenia każdego roku funkcji, które były dla mnie użyteczne. Jednak teraz wyjątkowo nie towarzyszy mi „ekscytacja”, jak czytam o Galaxy S9. Zmiana w stosunku do tegorocznego flagowca nie będzie warta dokładania znacznych środków pieniężnych.

Motyw