[Recenzja] SteelSeries Arctis 3 – świetne słuchawki nie tylko dla graczy

8 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Wykonanie
  • Dźwięk
  • Mikrofon
  • Personalizacja
  • Akcesoria

Wady

  • Przyciski i przełączniki rodem z lat 90-tych
  • Najlepszy dźwięk do uzyskania wyłącznie na komputerze

Jeśli myślę o słuchawkach nausznych to w zestawieniu z komputerem. Do tej pory nie wyobrażałem sobie stosowania tego typu akcesoriów w połączeniu ze smartfonem. Z urządzeniami mobilnymi łączyłem wyłącznie dokanałowe propozycje, które są po prostu dla mnie wygodniejsze i nie ograniczają moich ruchów. Jednak postanowiłem sprawdzić możliwości jednej z tańszych propozycji od SteelSeries. Na moje uszy trafiły słuchawki Arctis 3. Serdecznie zapraszam do ich recenzji.

Zestaw i specyfikacja techniczna

Słuchawki otrzymujemy w naprawdę dużym pudełku, w którym wszystko jest odpowiednio ulokowane i ma swoje miejsce. Na początku wita nas samo akcesorium, ale bez kabli, więc odłóżmy je na bok. Pod nimi skrywa się przymocowane na stałe pudełko z napisem „Accessories”. W tym momencie wita nas makulatura, ale nie wyrzucajcie jej! Na jednej z karteczek znajdziecie kod rejestracyjny słuchawek, który jest niezbędny, ale o tym później. Potrzebujemy kabli i tych jest sporo. Otóż SteelSeries postawił na 8-pinowe złącze i tylko za jego pomocą podłączymy słuchawki – podstawowa długość: 1,2 m. Tym sposobem potrzebujemy przejściówek i tu miłe zaskoczenie, gdyż w zestawie znajdziemy dwa rodzaje. Pierwszy, czyli Jack 3,5 mm 4-polowy przeznaczony głównie dla urządzeń mobilnych, gdzie złącze słuchawkowe jest zespolone z wejściem mikrofonu. Drugi to dodatkowe przedłużenie 8-pinowego złącza i przejściówka z dwoma wtykami Jack 3,5 mm – osobne dla słuchawek i mikrofonu. W tym wypadku sama długość kabla, wynosząca w sumie ponad 3 metry, rozwiązuje problem podpinania słuchawek do tylnego panelu komputera.

Oto, co Arctis 3 ma do zaoferowania na papierze:

  • Słuchawki:
    • Przetwornik SteelSeries S1;
    • Neodymowe, 40 mm;
    • Częstotliwość słuchawek: 20 – 22000 Hz;
    • Czułość: 98 dB;
    • Impedancja: 32 Ohm;
    • Całkowite zniekształcenia harmoniczne: 3%;
    • Waga: 310 g.
  • Mikrofon:
    • Częstotliwość 100 – 10000 Hz;
    • Mikrofon dwukierunkowy;
    • Czułość mikrofonu: 48 dB;
    • Impedancja: 2200 Ohm;
    • Redukcja szumów.

Budowa

Słuchawki od SteelSeries są przede wszystkim bardzo lekkie. Ich konstrukcja jest też niesamowicie prosta – nie znajdziemy tutaj wielu elementów ruchomych. Tak naprawdę tylko nauszniki obracają się o około 130 stopni. Dopasowanie do samej głowy jest bajecznie proste. Wszystko sprowadza się do regulacji materiałowego paska poprzez odpowiednie spięcie go rzepami. Mimo że jest to banalne rozwiązanie to skuteczniejszego nie spotkałem. Nie znajdziemy żadnych ruchomych, plastikowych elementów jak ma to miejsce u konkurencji, a komfort jest zdecydowanie ponadprzeciętny. Wystarczy dołożyć do tego naprawdę duże nauszniki, w których moje uszy mieszczą się w całości i otrzymujemy bardzo wygodny zestaw. Jednak niewątpliwie nie jest to ideał. Sam materiał wspomnianego przed chwilą elementu jest cienki, więc o pełnym odizolowaniu od otoczenia zapomnijmy. Jeśli ktoś oczekuje tego to może zastanowić się nad alternatywnymi poduszkami, które są oferowane przez producenta – skórzane, materiałowe, Airweave (standardowe). Podobnie możemy kupić różne opaski dopasowujące rozmiar słuchawek do głowy. Tych też jest cała gama.

Jednak przyjrzyjmy się samym nausznikom. O ile prawy tak naprawdę nic nie skrywa to skupmy się wyłącznie na lewym, który z początku sprawia wrażenie cięższego. Znajdziemy na nim wszystko, co potrzebne, a nawet jeszcze więcej. Przede wszystkim pojawiła się regulacja natężenia dźwięku w postaci kółka, które nie stawia żadnego oporu, co mi się bardzo nie spodobało. Brak jakiegokolwiek skoku pozwalającego wyczuć poziom głośności sprawia, że delikatny ruch potrafi kompletnie wyciszyć akcesorium. Oczywiście to kwestia przyzwyczajenia, więc przejdźmy do jedynego przycisku, który jest… bardzo płaski i służy do wyciszania mikrofonu. Ciężko go szybko odnaleźć bez patrzenia, gdy jest wciśnięty (mikrofon włączony). Co prawda posiada odpowiednie nacięcie, ale to nie wystarcza. Następny punkt na liście to gniazda. Oprócz wspomnianego już, 8-pinowego złącza, pojawił się tradycyjny port Jack 3,5 mm. Jednak nie służy on jako źródło dźwięku, a wyjście. Dzięki niemu możemy podłączyć dodatkowe słuchawki do Arctisa 3.

Na osobny akapit zasługuje mikrofon, który jest chowany w nauszniku. Możemy regulować jego wysunięcie, a giętkość samego pałąka sprawia, że bez problemu dopasujemy go do swoich ust. Wiem, że testowany zestaw słuchawkowy to najtańsza propozycja SteelSeries, ale mimo wszystko fajnie by było, gdyby firma zdecydowała się na automatyczne wyciszenie mikrofonu, gdy ten jest maksymalnie wsunięty.

Budowę słuchawek Arctis 3 można podsumować w kilku słowach: prostota, lekkość, komfort. Nawet po kilku godzinach pracy akcesorium nie męczy uszu, a tym bardziej głowy. Oczywiście specyficzne kable można uznać za wadę, ale producent oferuje je w swoim sklepie za stosunkowo niewielkie ceny, więc w razie uszkodzenia nie będzie problemu ze znalezieniem nowych. To niestety może mieć miejsce, gdyż są one miękkie i ostre krawędzie z łatwością rozcinają osłony. Szkoda również, że nie możemy słuchawek złożyć bardziej niż na płasko.

Jakość słuchawek i mikrofonu

Skoro już wiemy, że Arctis 3 są wygodne to jak „grają”? Pierwsze wrażenia były naprawdę fatalne. Kompletny brak niskich tonów, a im głośniej (ponad 50%), tym dźwięk stawał się coraz bardziej płaski. Sytuacja miała miejsce zarówno na smartfonach (OnePlus 5, iPhone 6/6S), laptopach (Lenovo Z70, MacBook Air) oraz komputerze stacjonarnym z kartą dźwiękową Asus Xonar DX. Wspomniane urządzenia stanowią moją platformę testową. W tym momencie pojawia się wspomniany kod z zestawu, który wyraźnie zaznaczyłem, że nie wolno wyrzucać. Na warsztat bierzemy urządzenie z minimum Windowsem 7, rejestrujemy słuchawki, pobieramy SteelSeries Engine, logujemy się i dopiero w tym momencie odkrywamy możliwości zestawu Arctis 3:

Wystarczy jedynie ustawić na włączony przełącznik dotyczący dźwięku 7.1 i słuchawki budzą się do życia. Pojawiają się niskie tony, które nie są w żaden sposób przesadzone, a i sama przestrzenność jest naprawdę odczuwalna, pomimo że mamy do czynieni jedynie z zestawem, którego źródłem dźwięku jest gniazdo Jack 3,5 mm. Oczywiście wrażenia przestrzenne nie są idealne, ale niewątpliwie jest bardzo dobrze. Co ciekawe, po przełączeniu słuchawek do innych urządzeń, te również zyskały na jakości. Niestety, ale system 7.1 dostępny jest wyłącznie na platformie Microsoftu, więc zarówno urządzenia od Apple jak i z Androidem nie są w stanie przedstawić równie szerokiej sceny audio.

W przypadku gier, na urządzeniach mobilnych mamy do czynienia ze standardowym ustawieniem, co sprawia, że możemy posiłkować się jedynie zewnętrznymi equalizerami. Bez ich ingerencji, dźwięk jest dobry, aczkolwiek momentami chciałoby się bardziej odizolować poszczególne głosy od muzyki. Jeśli mówimy o graczach komputerowych i platformie Windows to wspomniane już oprogramowanie pozwala na naprawdę wiele. Możemy predefiniować ustawienia pod konkretne tytuły i w tym wypadku ciężko się do czegokolwiek przyczepić.

Czy zestaw skierowany dla graczy może być dobry dla melomanów? Nie, aczkolwiek jeśli nie zwracacie szczegółów na każde częstotliwości to będziecie zadowoleni z jakości oferowanej przez SteelSeries Arctis 3. Jest ona niewątpliwie ponadprzeciętna i adekwatna do ceny. Niezależnie czy słuchacie muzyki klasycznej, rocku, metalu, rapu czy wręcz dubstepu to w każdym wypadku można się do poszczególnych pasm przyczepić, ale to pokazuje wyłącznie neutralne nastawienie słuchawek.

Producent chwali mikrofon technologią ClearCast, co oznacza, że ten jest dwukierunkowy i redukuje szumy z zewnątrz. Działanie jest naprawdę dobre i moi rozmówcy zastanawiali się, gdzie jestem, że jest tak cicho. Jednak równocześnie dobitnie było słuchać mój oddech, więc każdy musi znaleźć odpowiednie ułożenie, aby optymalnie dopasować wyciszenie i szumy powietrza z nosa/ust.

Podsumowanie

SteelSeries Arctis 3 kosztują obecnie poniżej 400 złotych i uważam, że jest to adekwatna cena do możliwości. Oczywiście nie są bez wad i zalecam każdemu przed zakupem sprawdzić, czy uszy dopasowują się do poduszek, a opaska ma wystarczający zakres regulacji. Jeśli nie jesteście melomanami to z pewnością zadowoli Was też jakość dźwięku. Oczywiście jak na ten budżet to nie można powiedzieć, że jest źle – wręcz przeciwnie, jest ponadprzeciętnie, a audiofile na pewno nie szukają słuchawek w tej cenie. Graczy – tych Windowsowych – z pewnością zachwyci dźwięk przestrzenny 7.1, który w grach sprawdza się doskonale. To jest też największy problem, czyli chcąc uzyskać jak najwięcej, musimy skorzystać z dodatkowego oprogramowania. Jednak to tak naprawdę jedyna, poważna wada.

8,7/10
  • Zestaw 9
  • Budowa 8
  • Jakość słuchawek i mikrofonu 9

Motyw