[Recenzja] Akumulator, głośnik czy projektor? Moto Mods są prawie bez wad

8 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Niemalże nieograniczone możliwości
  • Kompatybilność z kilkoma smartfonami
  • Różnorodność

Wady

  • Cena

Wczoraj przedstawiłem Wam recenzję Moto Z, a w zeszłym miesiącu Moto Z Play. To wszystkie smartfony Lenovo z najwyżej stawianej serii urządzeń oficjalnie dostępne w Polsce. Ogólnie do tego grona należy jeszcze odmiana z dopiskiem Force, ale niestety Chińczycy nie zdecydowali się wprowadzić tego modelu na nasz rynek. W Stanach Zjednoczonych siłą rzeczy pojawiły się wersje Droid, które mogą pochwalić się identyczną specyfikacją z jedną różnicą w przypadku topowych propozycji – wyższym taktowaniem Snapdragona 820. Ok, ale co łączy te wszystkie smartfony? Oczywiście modułowość, która w zeszłym roku miała być największą nowością na mobilnym rynku, ale tylko Lenovo udało się urzeczywistnić ten pomysł. LG nie rozwijało modułów dla G5, a Google w ogóle zrezygnowało z projektu Ara. W takim razie przyjrzyjmy się bliżej Moto Mods.

Jak to działa?

Wspólnym mianownikiem wszystkich Moto Mods jest ich zasada współpracy ze smartfonem oraz podstawowe wyposażenie. Siłą rzeczy moduły muszą zachować odpowiednie wymiary i zachować otwór na wystające aparaty kompatybilnych modeli z serii Moto Z. Mocowanie opiera się w głównej mierze na magnesach – silnych wokół dedykowanych pinów oraz słabszych zlokalizowanych w górnych rogach. Tym samym wystarczy przyłożyć Moto Mods do telefonu i te same idealnie dopasują się do docelowego ułożenia. Kolejne wspólne cechy to przycisk schowany przy złączu, którego naciśnięcie włączy zlokalizowaną w pobliżu diodę sygnalizującą naładowanie akcesorium. Nie mogło również zabraknąć gniazda USB-C do regenerowania akumulatora bez konieczności podłączania modułu do smartfonu.

Wszystkie modele z serii Moto Z zostały wyposażone w aplikację Moto Mods, która jest bardzo prosta i sprowadza się do wyświetlenia informacji o podłączonym module czy też aktualizowania jego oprogramowania układowego. Dodatkowo na pasku powiadomień ujrzymy dodatkową ikonę pokazującą stan naładowania akumulatora Moto Mods. Po podłączeniu modułu, smartfon krótko wibruje i wydaje charakterystyczny dźwięk potwierdzający rozpoznanie akcesorium. Zależnie od tego, co podłączymy dostępne mamy podstawowe ustawienia.

Tyle słowem wstępu i cech wspólnych. Przyjrzyjmy się samym Moto Mods. Na rynku znajdziemy ich już kilka i możemy być pewni, że pojawią się nowe. Lenovo zapewnia, że nie zrezygnuje z tego rozwiązania, więc możemy liczyć na to, że firma zapewni kompatybilność wsteczną modułów. Warto również zwrócić uwagę na to, że Chińczycy udostępniają zestawy deweloperskie pozwalające zewnętrznym firmom na tworzenie swoich propozycji. Ja do testów dostałem trzy, zapewne najpopularniejsze propozycje – Power Packa od Incipio, głośnik od JBL oraz projektor Insta-Share.

Power Pack Incipio offGRID – dodatkowy akumulator

Nie da się ukryć, że pojemność akumulatora Moto Z nie robi wrażenia. Jednak moje testy pokazały, że ten smartfon bez problemu wytrzymuje dzień pracy. W przypadku Moto Z Play sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej, gdyż Lenovo naprawdę świetnie się spisało przygotowując oprogramowanie pod kątem oszczędności energii. Mimo wszystko to nie musi oznaczać, że dla wszystkich użytkowników osiągane wartości czasu pracy są zadowalające, więc nikogo nie powinien dziwić fakt pojawienia się modułu z dodatkowym akumulatorem.

Propozycja od Incipio posiada ogniwo o pojemności 2200 mAh, co zważywszy na rozmiar akcesorium może wydawać się niezbyt wygórowaną wartością, ale w połączeniu z Moto Z mamy gwarancję dodatkowego dnia działania smartfona. Ładowanie nie trwa długo i już w niecałą godzinę Moto Mods jest w pełni gotowy do działania. Warto zwrócić uwagę, że oprogramowanie pozwala nam zdecydować czy chcemy Moto Z ładować do 100% (maksymalna efektywność) czy też 80% (wydłużenie żywotności akumulatora).

Głośnik JBL SoundBoost

To akcesorium już Wam opisywałem przy okazji recenzji Moto Z Play, ale drugi raz otrzymałem je razem z Moto Z i nie żałuję. Moduł stworzony razem z JBL charakteryzuje się dwoma głośnikami o mocy 3 W każdy, wbudowanym akumulatorem o pojemności 1000 mAh oraz wygodną nóżką.

Wrażenia z odsłuchu są jak najbardziej pozytywne. Z tych małych głośników wydobywa się dźwięk o bardzo dobrej jakości i całkiem donośny pozwalający nawet obejrzeć film bez narzekania, że nie usłyszało się cichego dialogu. Wtedy też docenimy wspomniana nóżkę, która sprawia, że Moto Mods z telefonem postawimy pod wygodnym kątem. Oczywiście nie trudno znaleźć alternatywę dla propozycji JBL kompatybilną ze wszystkimi smartfonami, ale wykorzystującą łączność Bluetooth lub po prostu gniazdo Jack 3,5 mm. Wróćmy jeszcze na chwilę do głośnika dedykowanego serii Moto Z – posiada wbudowany akumulator i jego pojemność jest wystarczająca na około 10 godzin przy odsłuchu z natężeniem na poziomie 75%. Ładowanie to kwestia maksymalnie pół godziny.

Projektor Insta-Share

Na koniec ewidentnie – obok obiektywu Hasselblad True Zoom – jeden z najbardziej zaawansowanych modułów dostępnych obecnie na rynku, czyli projektor. Tego typu rozwiązania były już stosowane w smartfonach za czasów udziału Texas Instruments w rozwoju mobilnych technologii, czego najlepszym przykładem jest Samsung Galaxy Beam sprzed 5 lat z pikoprojektorem. Dzisiaj mamy Insta-Share Projecotr od Lenovo dla serii Moto Z, który również wykorzystuje rozwiązania TI, ale zdecydowanie nowsze. Lampa (DLP) pozwala wyświetlać maksymalnie 70-calowy obraz w rozdzielczości 854×480 (WVGA) za sprawą strumienia świetlnego wynoszącego 50 lumenów. Dodatkowo w module znalazło się miejsce dla małego wiatraka chłodzącego lampę oraz akumulatora o pojemności 1100 mAh, a w zestawie dedykowany pokrowiec.

Na obudowie akcesorium znajdziemy pokrętło, którym regulujemy ostrość wyświetlanego obrazu oraz przycisk odpowiedzialny za uruchomienie projektora i wejście do jego ustawień. Tych nie jest zbyt wiele, gdyż możemy zdecydować czy regulacja geometrii obrazu ma być wykonywana automatycznie przez oprogramowanie czy też ręcznie przez użytkownika. Identycznie sytuacja wygląda z jasnością. Ostatnie ustawienie dotyczy powiadomień, które niewątpliwie mogłyby być uciążliwe na wspomnianej rozdzielczości obrazu więc możemy je wyświetlać tylko na ekranie smartfonu.

Jednak najważniejszy jest wspomniany już obraz. Ten wyraźnie ma niską rozdzielczość, ale w przypadku filmów nie ma żadnego problemu z czytelnością. Oczywiście praca z dokumentami odpada z wiadomych przyczyn. Również nie miałem większego problemu z dopasowaniem ostrości, choć momentami miałem wrażenie, że bardziej precyzyjne pokrętło pozwoliłoby lepiej dostosować ten parametr. Z kolei oprogramowanie świetnie sobie radzi z ustawianiem geometrii obrazu. Niestety, ale najgorzej jest z jasnością. W nocy, gdy w pokoju panuje kompletna ciemność projektor radzi sobie, co najwyżej dobrze. Jednak w czasie testów miała miejsce pełnia księżyca i ona już wystarczyła, żeby ponury film stał się mało czytelną, czarną plamą. Oczywiście materiały cechujące się wysokim kontrastem wyglądają lepiej. Mimo wszystko to ewidentnie największa wada tego modułu.

Wspomniany wiatrak na szczęście ma stopniowo regulowaną prędkość – jest automatycznie ustawiana przez oprogramowanie. Generowany przez niego hałas jest akceptowalny jeśli tylko podłączymy zewnętrzne głośniki podczas oglądania filmów w pomieszczeniach. W plenerze nie jest to w żaden sposób odczuwalne i oczywiście duże znaczenie ma samo umiejscowienie projektora jak i jego odchylenie regulowane przez bardzo dobrą podstawkę – jest sztywna, w ogóle się nie chybocze, ale gumowe paski mające za zadanie zredukować ślizganie się zestawu w moim egzemplarzu już się odklejały.

Skoro wspomniałem już o żywotności to akumulator w projektorze nie wystarcza na obejrzenie jednego około 100 minutowego filmu. Przeciętnie po godzinie dostajemy informację o rozładowaniu się akcesorium. Jednak na szczęście wtedy wykorzystywana jest energia z ogniwa smartfonu i tym sposobem w połączeniu z Moto Z bez problemu obejrzymy dwa pełnometrażowe filmy. W przypadku projektorów ważna jest również żywotność samej lampy. Lenovo zaznacza, że nie musimy się o to obawiać, gdyż firma zapewnia aż 10000 godzin wyświetlania, co daje 25 lat codziennego użytkowania akcesorium przez 1 godzinę – w teorii oczywiście.

Podsumowanie

Moto Mods to naprawdę świetne rozwiązanie sprawiające, że zwykły smartfon może zyskać zupełnie inne oblicze. Jeśli tylko Lenovo nie porzuci tego projektu i więcej firm zewnętrznych zainteresuje się tworzeniem swoich modułów to mamy przepis na sukces. Mimo wszystko nie jest to system bez wad. Przede wszystkim nieco szkoda, że modułów nie można łączyć. Połączenie testowanych przeze mnie trzech akcesoriów mogłoby się świetnie sprawdzić na spotkaniach ze znajomymi nad chociażby jeziorem. To oczywiście tylko przykład, ale nie jedyna wada Moto Mods. Druga to ceny. Nie wspominałem o nich wcześniej, więc oto kwoty jakie trzeba zapłacić za poszczególne moduły:

  • Incipio offGRID Power Pack: 300 złotych;
  • JBL SoundBooster: 400 złotych;
  • Insta-Share Projector: 1300 złotych.

Cóż, w cenie Power Packa znajdziemy powerbanki zdecydowanie tańsze i kilkukrotnie bardziej pojemne. W cenie głośnika dostaniemy wiele innych i zapewne lepszych jakościowo wykorzystujących moduł Bluetooth. Projektorów posiadających wbudowany akumulator w cenie Insta-Share również jest od groma. W takim razie czy Moto Mods to dobry pomysł? Jak najbardziej, ale nie dla oszczędnych.

7,3/10
  • Głośnik JBL SoundBoost 7
  • Projektor Insta-Share 8
  • Power Pack Incipio offGRID 7

Motyw