HTC One X – recenzja

24 minuty czytania
Komentarze

HTC już od dawna jest istotnym graczem na rynku smartfonów. Można powiedzieć, że ich pierwsze urządzenia z Windows Mobile wyprzedzały czas, a ich funkcjonalność w biznesie była, podobnie jak w przypadku urządzeń stworzonych przez Blackberry, nieoceniona. Niestety już wtedy nabawiłem się małej niechęci do tego producenta. Powodem tego były problemy z ekranami dwóch moich smartfonów wyprodukowanych właśnie przez HTC. Od tamtego czasu minęło już parę lat, ja się zmieniłem, a i sam tajwański producent dojrzał. Firma rozwijała się bardzo szybko, dodatkowo zdobywając uznanie świetną jakością wykonania swoich telefonów. Przypomnijmy, że to HTC wyprodukowało pierwszy ogólnodostępny smartfon z Androidem. To HTC stworzyło pierwszego Nexusa i to właśnie między innymi Tajwańczykom zawdzięczamy tak szybki rozwój Androida. Niestety dla HTC ostatni rok nie był tak udany jak mogłoby się wydawać. Jednak w odróżnieniu od innych producentów, Tajwańczycy zareagowali bardzo szybko, obiecując znaczną reformę. Właśnie przez te zmiany powstała seria One, której mocne szeregi nie będą zaśmiecane dziesiątakami bliźniaczo podobnych modeli.

Pierwszym krokiem do tego bym przekonał się do urządzeń HTC, była dłuższa styczność z Mozartem. Nie chodziło tutaj o system, ale o samo wykonanie telefonu – był wytrzymały, dobrze leżał w ręce, materiały z jakich został wykonany były bardzo dobrej jakości, a obudowa była idealnie spasowana. Porównywałem go bardzo dokładnie do SGS2 i LG 2x, które również posiadałem i już wtedy obiecałem sobie, że gdy pojawi się nowa seria smartfonów od HTC, to kupię jednego z nich. Pomyślałem również: „W końcu Mozart to nie była najwyższa półka cenowa, więc jak dobrze wykonane muszą być urządzenia flagowe?” Niestety mój zapał został bardzo szybko ostudzony po prezentacji serii One w Barcelonie. Szczególnie zawiodłem się na One X, jednak nie do końca zdawałem sobie wtedy jeszcze sprawę z tego jak wytrzymała może być polikarbonowa obudowa. Ja zaryzykowałem, wy na szczęście nie musicie.

Szczerze powiedziawszy, jest jeszcze jeden element, który przekonał mnie do tego urządzenia – HTC Sense. Była to raczej ciekawość niż oczekiwanie na rewolucję. Wcześniejsze wersje tej nakładki wywoływały u mnie mieszane uczucia, ale słyszałem naprawdę wiele dobrego o czwartej odsłonie Sense. Nie będę oczywiście od razu pisał, czy jest ona aż tak dobra jak mówią. Tego dowiecie się czytając całą recenzję.

Mam nadzieję, że nie zanudziłem was (ani nie zniechęciłem) swoimi przemyśleniami. Postaram się, by reszta tekstu nie była już tak subiektywna jak wstęp i myślę, że zgodzicie się ze mną w ostatecznym werdykcie. Nie będę już więcej „czarował słowami” i przejdę do sedna – do recenzji HTC One X. „Przesiadłem” się na niego z Samsunga Galaxy SII, dlatego w tekście pojawią się porównania z tym smartfonem. Czy to był dobry wybór? Już niedługo się przekonacie.


Pierwsze wrażenia

HTC One X wywołał u mnie bardzo mieszane uczucia. Jakość materiałów oraz sposób wykonania urządzenia stoją na najwyższym poziomie. Po uruchomieniu telefonu, Sense 4.0 również robi ogromne wrażenie. Niestety czar prysnął po godzinnej zabawie z „iksem”. Smartfon nie był tak responsywny jak SGS2. Dodatkowo często się „zamyślał”, szczególnie gdy zainstalowałem wszystkie moje aplikacje (a uwierzcie mi – jest ich dużo). Włączyłem więc Shadowgun, by sprawdzić, czy chociaż w tym aspekcie się sprawdza. Animacje były płynne, a Tegra rozwinęła tutaj skrzydła. Jednak smartfon już po chwili zaczął się strasznie przegrzewać. Zarówno tył telefonu (pod aparatem) jak i ekran, dosłownie, parzyły. Niestety, ale byłem na granicy zdenerwowania, ponieważ HTC One X po prostu nie działał tak, jak wydaje się, że powinien. Sam interfejs i różnorodność ustawień oraz widgetów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły, ale co z tego. Okazało się, że korzystałem z jednej z najwcześniejszych wersji oprogramowania. Po dwóch aktualizacjach ponownie rozpocząłem zabawę z HOXem. Interfejs działał już płynniej, a sam smartfon nie przegrzewał się już tak bardzo (chociaż nadal był bardzo ciepły). Rozumiem tutaj trochę HTC, oprogramowanie było niedopracowane, ponieważ producent chciał przyspieszyć premierę urządzenia.

Z drugiej strony, będąc na miejscu konsumenta, który chce mieć dobrze wykonany i płynnie działający telefon, można mieć żal do HTC. Jest to w końcu urządzenie najwyższej klasy, za które często płaci się niemałe pieniądze, dlatego powinno być dopracowane w każdym calu. Cieszy mnie jednak, że jest to jedynie „syndrom wieku dziecięcego”, a producent cały czas ulepsza oprogramowanie (w momencie pisania recenzji wiadomo już, że niedługo dostępna będzie kolejna duża aktualizacja, a i Android Jelly Bean też został zapowiedziany).


Zestaw i wygląd

Cała seria One wyróżnia się wyglądem, wykonaniem, materiałami, a nawet samym pudełkiem. Kartony zostały zastąpione białym ekologicznym tworzywem. W ogóle w kwestii pudełka słowa zaczynające się na „eko” są często nadużywane. Nawet wykorzystany atrament jest przyjazny dla środowiska, ponieważ pozyskiwany jest z soi. W efekcie nie mamy tutaj wrażenia, że obcujemy z urządzeniem z najwyższej półki.

Sam zestaw jest dosyć standardowy, a znajdziemy w nim:

– smartfona HTC One X,

– dwuczęściową ładowarkę (kabel USB oraz wtyczka),

– zestaw słuchawkowy,

– kluczyk do wymiany karty microSIM przyklejony do instrukcji wymiany,

– obowiązkową dokumentację.

Nie znajdziemy tutaj nic nadmiarowego, co dodatkowo umiliłoby korzystanie z urządzenia. Dodam jeszcze, że każdy element dołączony do zestawu, dopasowany jest kolorystycznie do urządzenia. W efekcie otrzymujemy biały kabel z wtykiem oraz białe douszne słuchawki.

Gdy otworzymy pudełko, naszym oczom ukaże się on – HTC One X w pełnej okazałości. Na smartfonie znajduje się matowa folia z napisem ”I’m the one you’ve been waiting for”. Tekst jest chwytliwy, ale czy odzwierciedla rzeczywistość? Musicie to rozstrzygnąć sami.

Kabel służy nam również do ładowania urządzenia. Niestety nie jest on wystarczająco długi. W efekcie by położyć smartfon na stoliku cały czas kabel jest naciągnięty do granic. Dołączone słuchawki również nie powalają jakością, chociaż przyznam, że nie używałem ich  za długo, ponieważ wypadały mi z uszu. Mam nadzieję więc, że wybaczycie mi brak ich szczegółowego opisu.

HTC One X jest bardzo specyficznym smartfonem. Jakość wykonania urządzeń od tajwańskiego producenta zawsze była ich mocną stroną. Podobnie jest w tym przypadku – polikarbonowa obudowa prezentuje się elegancko i trwale. Tył urządzenia jest matowy, boki jednak są błyszczące.

Na przedzie znajduje się ogromny 4.7” ekran, pod którym znajdują się trzy dotykowe przyciski. Odpowiadają one kolejno za cofnięcie akcji (back), powrót do ekranu startowego (home) oraz wyświetlenie ostatnio używanych aplikacji. Jest to nowy układ wprowadzony z Androidem 4.0 Ice Cream Sandwich, przez który niestety występują pewne niedogodności, ale o tym przeczytacie trochę dalej. Nad ekranem ukryto czujniki światła oraz zbliżenia. Znajduje się tam również grill, który kryje pod sobą głośnik rozmów oraz diodę powiadomień. Obok niego znajduje się także przednia kamerka do wideo-rozmów. Na lewym boku znajduje się jedynie złącze microUSB, z kolei na prawym przyciski regulacji głośności. Nie znajdziemy tutaj spustu aparatu. Według mnie to wada. Z jednej strony można zrozumieć HTC – smartfon ma być ładny i minimalistyczny. Mimo to, przycisk ten jest bardzo przydatny zwłaszcza w urządzeniu, które ma całkiem dobry aparat. Grubość urządzenia to jedynie 8.9 mm, dlatego wystający obiektyw aparatu zdecydowanie się wyróżnia. Obawiam się, że wystający obiektyw będzie się rysował, chociaż niewątpliwie wygląda to bardzo dobrze.

Samo urządzenie nie jest o wiele większe od Samsunga Galaxy SII, który ma zdecydowanie mniejszy ekran. Jeżeli chodzi o pełne wymiary to są one następujące 134,36 x 69,90 x 8,90 mm, są zatem  porównywalne z gabarytami trzeciego SGSa. Udało mi się nawet porównać One X z nowym flagowym modelem od Samsunga. Na papierze wszystko wygląda ładnie, jednak w rzeczywistości smartfon HTC jest zdecydowanie mniej wygodny w codziennym użytkowaniu. SGS3 ma obłe krawędzie, dzięki czemu lepiej i pewniej leży w dłoni. Nie można jednak powiedzieć, że użytkowanie HOXa jest niewygodne.


Specyfikacja i bateria

One X jest jednym z najwydajniejszych urządzeń z Androidem, jest to bez wątpienia urządzenie flagowe, chociaż nie jest pozbawiony wad.

Specyfikacja prezentuje się następująco:

– czterordzeniowy procesor Nvidia Tegra 3 o taktowaniu 1.5 GHz,

– 1GB pamięci operacyjnej RAM,

– dwunastordzeniowy układ graficzny GeForce,

– 32 GB wbudowanej pamięci (przy czym na pliki dostępne mamy 25,24 GB, na aplikacje 2,11 GB), brak slotu na kartę pamięci, dodatkowo 25 GB w serwisie Dropbox,

– obsługa standardów GSM: 850/900/1800/1900 oraz UMTS: 850/900/1900/2100,

– wyświetlacz SuperLCD2, 720 x 1280 px, 4,7”,

– aparat 8 MPx z diodą LED z tyłu, 1,3 MPx z przodu,

– aGPS, Bluetooth 4.0, NFC, WiFi 802.11b/g/n,

– radio FM z RDS,

– niewymienny akumulator 1800mAh.

Smartfon działa płynnie (w końcu tego od niego wymagamy), niestety w niektórych momentach tył urządzenia robi się gorący. Chociaż tak jak już wcześniej wspominałem – nie to jest już tak uciążliwe, jak przed aktualizacją.

Niestety pojawiają się tutaj dwa kolejne minusy HOXa. Skoro jest on telefonem multimedialnym, to dlaczego producent ograniczył nas do 32 GB wbudowanej pamięci? Oczywiście dostępne 25,24 GB miejsca powinno wystarczyć przeciętnemu użytkownikowi, jednak filmy w HD oraz zdjęcia w wysokiej rozdzielczości zajmują dosyć dużo miejsca. W praktyce, po dłuższym czasie wolne miejsce szybko się kurczy, a tłumaczenie HTC, że użytkownicy dostali 25 GB w usłudze Dropbox wydaje się śmieszne. Usługa ta byłaby o wiele bardziej przydatna, gdyby w naszych realiach dostęp do internetu mobilnego byłby bezpłatny.

Drugą wadą jest niewymienna bateria. Nie chodzi tutaj o kwestię odratowania telefonu po freezie (zawieszeniu się), ponieważ wystarczy wtedy przycisnąć przycisk Power przez dłuższą chwilę (chociaż mi się taka sytuacja nie zdarzyła). Pojemność baterii jest po prostu niewystarczająca. Skoro nie zdejmiemy klapki (ba, tam nawet klapki nie znajdziemy), nie mamy również co myśleć o przełożeniu drugiej baterii. Niestety osiągnięcie więcej niż doby na jednym ładowaniu przy intensywnym użytkowaniu urządzenia jest po prostu nierealne. Ja już przyzwyczaiłem się, że co noc podłączam swojego One X do ładowarki, jednak nieraz, „głodomór” musi być „dokarmiany” w ciągu dnia. Jak zapewne się domyślacie największym pożeraczem energii w smartfonie jest ekran i dlatego jeżeli często korzystamy to przez niego nasz smartfon musi być częściej ładowany. Pierwsze dni z HOXem były tragiczne, nie wytrzymywał nawet 10 godzin, ale jak zapewne się domyślacie musiałem poznać swój nowy nabytek, przywrócić kopie zapasowe, wypróbować jego wydajność w grach i w ogóle cały czas mieć go przy sobie – włączonego i to na pełnych obrotach. Jednak teraz jestem już na etapie standardowego wykorzystywania urządzenia i szczególnie na baterię nie narzekam. W tym momencie wydaje mi się nawet, że spisuje się on lepiej od swojego poprzednika.

Po podłączeniu telefonu pod ładowarkę, poziom naładowania wskazuje nam dodatkowo dioda powiadomień (stałym czerwonym bądź zielonym światłem). Jeżeli jednak smartfon się nagrzewa (bo na przykład gramy) to dioda powiadomień zaczyna migać, co skutkuje wstrzymaniem ładowania. Jest to zabezpieczenie, by One X nie przegrzał się.


Piąty rdzeń (posiłkowy) sprawdza się bardzo dobrze. Wygaszony telefon pozostawiony przez dłuższy czas bez użytku zdaje się powoli tracić „cenne procenty naładowania”. Jeżeli pozostawimy smartfon i prawie w ogóle nie będziemy z niego korzystać, to wytrzyma on spokojnie dwie doby na jednym ładowaniu, może nawet więcej.

Ogromną zaletą urządzenia jest 4.7” ekran z ogromnymi kątami widzenia. Niestety czerń nie jest idealna tak jak w przypadku ekranów AMOLED, czy tych z technologią Clear Black. Reszta kolorów jest żywa i nasycona, nawet gdy spoglądamy na ekran pod dużym kątem. Wysoka rozdzielczość jest gwarancją tego, że nie ujrzymy już żadnego pojedynczego piksela, a oglądanie filmów, czy przeglądanie internetu na One X stanie się niezaprzeczalną przyjemnością. Ekran sprawuje się świetnie nawet w bardzo jasnym świetle słonecznym, zdecydowanie lepiej niż ekrany Super AMOLED, dzięki czemu korzystanie z urządzenia jest komfortowe w każdych warunkach. Śmiem nawet stwierdzić, że jest to aktualnie najlepszy ekran dostępny na rynku.


Telefon

Nie zapomniałem oczywiście, że recenzuję telefon, dlatego poświęciłem ten rozdział standardowym funkcjom komunikacyjnym.

One X jest potężnym urządzeniem, jednak producent nie zapomniał również o jego głównym przeznaczeniu. Podczas rozmowy dźwięk jest wystarczająco głośny i przede wszystkim czysty (moim zdaniem lepszy niż w SGS2). Dodatkowo wybierając numer mamy dostęp do szybkiego wybierania, co znacząco przyspiesza pracę z telefonem. Zestaw słuchawkowy również świetnie sprawuje się podczas rozmów. Chociaż rozmówcy twierdzili, że mój głos był zdecydowanie gorzej słyszalny,  ja słyszałem ich idealnie.

Wiadomości, tak jak było to w Androidzie od zawsze, podzielone są na konwersacje. Sam interfejs wygląda estetycznie, a standardowa klawiatura jest wygodna. Niestety ogromnym minusem jest tutaj brak opcji usuwania polskich ogonków (Samsung w swojej aplikacji posiada taką funkcję), jednak ten brak, tak naprawdę, nie dyskwalifikuje urządzeń od HTC w walce o klientów.

Tekst możemy wprowadzać na dwa sposoby, normalnie wpisując go litera po literze, oraz rysując ścieżki po klawiaturze (a’la Swype). Niestety nie znalazłem tutaj opcji usunięcia kursorów (strzałek). Sama klawiatura zajmuje dosyć dużo miejsca na ekranie, z jednej strony zasłaniając przestrzeń roboczą, z drugiej jednak zapewniając wygodniejsze wprowadzanie tekstu. Kontaktowałem się z innymi użytkownikami HTC One X i zdania dotyczące klawiatury są podzielone. Ja używam zamiennika, ktoś inny został przy tej metodzie wprowadzania.


Sense 4.0

Jedną z najważniejszych nowości w serii One jest autorska nakładka HTC w najnowszej wersji – 4.0. Szczerze mówiąc, zawsze sceptycznie podchodziłem do popularnego Sense’a, jednak bardzo szybko się do niego przekonałem. Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 4.0.3 – jednak styl ICSa został skutecznie zakryty przez Sense. Czwarta odsłona nakładki przynosi nam wiele nowości, a wśród nich odświeżony wygląd interfejsu. Od zawsze używałem zamienników launcherów (ADW, LauncherPro, Nova, Apex), jednak interfejs nowego Sense przekonał mnie do siebie w zastraszającym tempie. Wyświetlany jest on jedynie w trybie wertykalnym (chociaż udało mi się raz przez przypadek przestawić go do trybu horyzontalnego, co było zapewne błędem). Oczywiście działa tutaj również multitouch, dzięki któremu możemy wyświetlić tak zwany helicopter view.

Główną jego zaletą jest ogromna ilość widgetów w różnych wariantach i rozmiarach. Oczywiście większość z nich możemy dowolnie dopasować dzięki możliwości powiększania/pomniejszania ich rozmiarów. Wśród standardowych widgetów znajdziemy: trzy wyświetlające akcje giełdowe, Album Zdjęć, Ramkę ze zdjęciem, a także Siatkę zdjęć, trzy odmiany widgetu udostępniającego treści społecznościowe, Zakładki, HTC Hub, cztery odmiany kalendarza oraz kolejne cztery widgety kalkulatora, trzy wersje wyświetlające kontakty, dwa razy HTC Locations, a także… a zresztą nie będę tutaj wszystkiego wymieniał, bo bym was zanudził. Jednak już teraz widać jak dużo „wszystkiego” dostajemy od HTC. Na ekranie aplikacji mamy do wyboru zakładki, które możemy dowolnie edytować lub usuwać.

Jedyną rzeczą, która mi się nie spodobała, jest brak zagospodarowania paska notyfikacji. Oprócz samych notyfikacji i przycisku przenoszącego nas do ustawień nie znajdziemy tam nic.

Ekran ustawień również został zmieniony na potrzeby nakładki od HTC, chociaż zmiany nie są drastyczne. Wszystko jest estetyczne i idealniedo siebie dopasowane. Niestety nie znalazłem w ustawieniach monitora ruchu w sieci, który znany jest z czystego Androida Ice Cream Sandwich.

Sense 4.0 nie jest czymś zupełnie nowym. Czerpie on garściami dobre rozwiązania z poprzednich wersji tej nakładki. Takim przykładem jest ekran blokady, na którym widnieje bardzo charakterystyczny pierścień. Całość odblokowywania polega na tym, by wyciągnąć go na środek ekranu.

Nad nim możemy wyświetlić 4 skróty aplikacji (te które doczepione są do docka). Uruchomienie danej aplikacji następuje po przerzuceniu ikony do pierścienia. Dodatkowo standardowo na ekranie blokady wyświetlają się nieodebrane połączenia, wiadomości SMS oraz odtwarzacz muzyki (te elementy również możemy przerzucić do pierścienia). Jest to oczywiście standardowy tryb blokady, nie wspomnę już o tym, ze możemy ją modyfikować tak, by wyświetlała pogodę, wszystkie powiadomienia, albumy zdjęć, kontakty, czy też akcje.

Skoro przeszliśmy już do personalizacji nakładki, pozwolę sobie wspomnieć krótko o skórkach i scenach. Nie jest to nowość w przypadku Sense, jednak sam fakt udostępnienia takiej opcji jest czymś raczej niezwykłym.


Internet

Standardowa przeglądarka zaskoczyła mnie swoją wygodą i olbrzymim obszarem roboczym. Elementy menu chowają i pojawiają się bardzo szybko (chociaż brakuje tutaj przycisku menu). Na tak dużym ekranie przeglądanie Internetu to czysta przyjemność, a szybki procesor nie pozwala, by wystąpiły tutaj jakiekolwiek spowolnienia. Oczywiście bardzo płynnie działa tutaj również pinch to zoom, a tekst jest dopasowywany do poziomu powiększenia (chociaż niektórzy uznają to za minus). Elementy Flashowe w żaden sposób nie wpływają na płynność działania przeglądarki, chociaż, w świetle ostatnich wydarzeń, nie wydaje się to szczególnie ważne. Niezależnie od ilości otwartych kart nie udało mi się spowolnić pracy urządzenia. Dodam jeszcze, że zakładki synchronizują się z tymi przypisanymi do naszego konta (np. dzięki Chrome), a ich edycja jest bardzo wygodna. Niestety, podobnie jak było w przypadku Samsunga Galaxy SII, HOX również grzeje się podczas przeglądania stron internetowych. Nie jest to tak odczuwalne jak w przypadku gier, ale jednak trochę może przeszkadzać.


Audio/Wideo

HTC lansuje w swoich urządzeniach funkcje sygnowaną przez Beats Audio. Wielu jednak uważa, że jest to tylko i wyłącznie chwyt marketingowy, inni zaś twierdzą, że dodatek ten poprawia dźwięk. Nie jestem wielkim znawcą, ale skoro One X jest smartfonem z czerwonym logiem Beats, możemy wymagać od niego nieskazitelnie czystego dźwięku i muszę przyznać, że tak jest. Nie jestem pewien czy jest w tym jakakolwiek zasługa trybu Beats Audio, jednak dźwięk zarówno na słuchawkach jak i głośnikach jest czysty i wystarczająco głośny. Dźwięk testowałem na trzech różnych zestawach słuchawek (nauszne Sony, dokanałowe HTC oraz dokanałowe Koss) i za każdym razem wydawało mi się, że dźwięk jest lepszy niż ten w SGS2 (oczywiście na tych samych słuchawkach).


https://www.youtube.com/watch?v=QTlpLI5N4fs

Dodatkowo w smartfonie zainstalowane jest kilka aplikacji (związanych z muzyką) firm trzecich:

– 7digital – zapewnia dostęp do internetowego sklepu z muzyką, niestety problem tkwi w tym, że ceny są mało „polskie”,

– Soundhoud – aplikacja do rozpoznawania muzyki, dodatkowo jest ona połączona z odtwarzaczem muzyki,

– TuneIn Radio – darmowa wersja najpopularniejszej aplikacji do słuchania radia internetowego.

Opowiem może teraz trochę o samym odtwarzaczu, który jest według mnie jedną z najlepszych aplikacji tego typu na smartfony. Mnogość jego funkcji naprawdę powala.

Ekran główny dzieli się na dwie strefy, w pierwsze możemy dodać dowolne skróty do aplikacji, w drugie zaś widnieją ostatnio przesłuchane albumy.

Muzykę możemy przeglądać po wykonawcach, albumach, gatunkach… jednym słowem: standard.

Jednak gdy włączymy utwór mamy dostęp do naprawdę wielu opcji: możemy pobrać okładkę albumu, zmienić sposób kolejkowania, czy też ustawić dźwięk do naszych potrzeb. W kwestii pobierania okładek muszę przyznać, że aplikacja wykonuje kawał dobrej roboty. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby pobrana okładka różniła się od oryginalnej.

Dodatkowo z odtwarzaczem została zintegrowana aplikacja Soundhound, dzięki czemu nawet z poziomu widgetu możemy rozpoznawać utwory.

One X wyposażony jest w ogromny 4.7” ekran o przekątnej HD, dlatego grzechem byłoby nie skorzystać z tak dużego ekranu do oglądania filmów. Będąc w podróży, często zdarzyło mi się oglądać streamy i musze przyznać, że smartfon sprawuje się przy tym znakomicie. Kolory są nasycone, a kąty widzenia zadziwiająco duże. Dzięki dużemu ekranowi oczy nie męczą się tak szybko, a rozdzielczość HD zapewnia idealny obraz nawet podczas oglądania streamów.

Wbudowany odtwarzacz nie ma zbyt wielu opcji, jednak żaden z oglądanych przeze mnie filmów nie zacinał się, co więcej, nawet dźwięk zawsze działał. Z drugiej strony z reguły nie oglądam filmów z pamięci telefonu, więc bardzo możliwe jest, że coś przeoczyłem.


Aparat

Wszystkie smartfony z serii One reklamowane są jak urządzenia wręcz przeznaczone do robienia zdjęć i kręcenia filmów HD. One X został wyposażony w aparat 8 MPx z możliwością kręcenia filmów FullHD (1080p) przy 30 klatkach na sekundę, posiada on również pojedynczą diodę doświetlającą LED.

Sam interfejs został zaprojektowany w taki sposób, by jak najbardziej przyspieszyć robienie zdjęć i kręcenie filmów, ponieważ obie funkcje mamy dostępne na jednym ekranie. Dobrze przemyślany układ kryje pod pozorem minimalizmu ogrom opcji. Dostępnych tutaj mamy wiele opcji dotyczących miedzy innymi balansu bieli, ISO, czy też takie dodatki jak wykrywanie twarzy.Dodatkowo po prawej stronie dostępny mamy przycisk wywołujący wybór różnych filtrów.

Jedną z największych zalet aparatu jest jego błyskawiczny czas reakcji. Jest to aż nienaturalne i trzeba się do tej szybkości przyzwyczaić. Dodatkowo, podczas kręcenia filmu, możemy robić zdjęcia w pełnej rozdzielczości, co jest nowością w smartfonach. W dobrym oświetleniu nieraz zdjęcia wyglądają jak robione kompaktem (do dobrego aparatu nadal mu daleko). Niestety filmy nie były już w tak dobrej jakości – spowalniały, nie utrzymywały pełnych 30 klatek. Jest to oczywiście wina niedopracowanego oprogramowania.

Na uwagę zasługuje również funkcja zdjęć seryjnych, która pozwala nam na błyskawiczne zrobienie dużej ilości zdjęć i wybranie najlepszego ujęcia (bądź zachowanie wszystkich jako mini – galeria). Jest to bardzo przydatna funkcja dla amatorów fotografii, szczególnie gdy próbujemy uwiecznić coś w ruchu.

Oto przykładowe zdjęcia (po kliknięciu otwierają się w pełnym rozmiarze) oraz film:


https://www.youtube.com/watch?v=xhiozNkOUyM

Gry i wydajność

HTC One X jest jednym z najwydajniejszych smartfonów dostępnych aktualnie na rynku, dzięki czemu jego posiadacz nie musi się obawiać, że jakakolwiek gra nie ruszy na jego urządzeniu. Niestety, w niektórych przypadkach mam wrażenie, że jest tak tylko na papierze. Nie zrozumcie mnie źle, ale każda aktualnie dostępna gra na Androida uruchomi się na tym telefonie, niestety jeżeli chodzi o płynność, nie zawsze jest już tak kolorowo. Bardzo dobrym przykładem jest tutaj GTA – gra nieraz klatkuje i wywołuje przy tym niemałą frustrację.

Reszta gier działa idealnie, nie wspomnę już o grach przeznaczonych wyłącznie dla procesorów Tegra (czy tych Tegra 3 only). Te ostatnie oferują dużo ciekawych dodatkowych elementów graficznych takich jak efekty cząsteczkowe czy dynamiczne oświetlenie. Sam porównałem „zwykłą” wersję Shadowgun do tej specjalnie przeznaczonej na procesory Nvidii i różnice były widoczne już na pierwszy rzut oka. Niestety często w grach występuje pasek ze znienawidzonymi trzema kropkami odpowiedzialnymi za uruchomienie opcji (podobnie jest w niektórych aplikacjach).

Niestety część gier nadal nie obsługuje HOXa (być może ze względu na rozdzielczość?), jednak jest to wina programistów odpowiedzialnych za ich tworzenie. Ociągają się nawet tak duże i znane firmy jak Gameloft.

Wydajność telefonu jest zadowalająca, niestety nie w każdym przypadku… Raz na jakiś czas zdarzają się spowolnienia, często po dłuższym działaniu telefonu. Dodatkowo występuje lag, przy odblokowywaniu ekranu, chociaż nie jest on szczególnie uciążliwy. Jest to jednak kwestia niedopracowanego (nadal) software’ u. Oczywiście HTC przygotowuje już kolejną aktualizacje, która ma zdecydowanie poprawić działanie telefonu i naprawić wspomniane przeze mnie błędy (zainteresowanych odsyłam na forum).

Mam również złą wiadomość dla power userów, którzy często korzystają z wielu aplikacji i przełączają się między nimi. One X bardzo agresywnie zarządza pamięcią, przez co bardzo często, gdy chcemy przywrócić aplikację okazuje się, że musimy ją ponownie uruchomić.

Przejdźmy więc teraz do wyników jakie osiągnął HOX w benchmarkach:

Przypominam oczywiście, że są to tylko liczby i nie muszą się one przekładać bezpośrednio na wydajność urządzenia.


Podsumowanie

Moje odczucia dotyczące One X zmieniały się z upływem czasu. Przez pierwsze kilka dni byłem szczerze zrozpaczony. Szczerze żałowałem zmiany telefonu, było to wywołane przez moje wcześniejsze przyzwyczajenia i niedopracowane oprogramowanie. Domyślam się, że zmiana nie byłaby bolesna, gdybym przesiadł się na Samsunga Galaxy SIII. Mój „związek” z One X miał trudne początki. Po kilku dniach przyzwyczaiłem się do nowego nabytku, a w tym momencie nie mogę sobie wyobrazić zmiany na inne urządzenie.

HOX nie jest idealny, brak slotu na kartę pamięci, czy możliwości samodzielnej wymiany baterii może was odrzucić. Do minusów można zaliczyć również niedopracowane oprogramowanie, które jednak jest konsekwentnie poprawiane. Można również spierać się, czy HTC dobrze ustaliło linię kompromisu między funkcjonalnością i minimalizmem. Brak HDMI, czy spustu aparatu może denerwować, jednak w tym przypadku usprawiedliwione jest to minimalistycznym designem urządzenia. Oczywiście, o gustach się nie dyskutuje, ale zdecydowana większość moich znajomych uważała One X za najładniejszy telefon jaki widzieli (dodatkowo twierdzili też, że jest stanowczo za duży).

Oprócz wspomnianych wad smartfon ten ma również wiele zalet. Świetny ekran z ogromnymi kątami widzenia – według mnie zdecydowanie lepszy niż ten w Galaxy SIII, Sense 4.0, 32 GB wbudowanej pamięci, świetne wsparcie producenta, czy też lekka i wytrzymała obudowa – czynią z niego naprawdę solidny smartfon.

Bardziej zaawansowanych użytkowników zainteresuje fakt, że w One X można z łatwością odblokować bootloader. Rootowanie również nie sprawi nikomu problemu. One X cieszy się również dużą popularnością wśród deweloperów i aktualnie dostępnych jest dla wiele ciekawych ROMów (np. Jelly Bean).  Do tego część irytujących błędów oprogramowania można usunąć dzięki możliwości wgrywania modów.

Największym konkurentem dla One X jest Samsung Galaxy SIII, którego recenzja również pojawi się na naszym portalu. Które z tych urządzeń jest lepsze? Wydaje mi się, że nie ma lepszego i gorszego, po prostu HOX i SGS3 przeznaczone są dla różnych typów użytkowników. Jakim typem Ty jesteś? O tym musisz zdecydować już sam.

One X nie miał być urządzeniem idealnym (z resztą żaden smartfon taki nie jest), wielu może twierdzić, że za mocno się grzeje, inni, że nie jest tak wydajny jak powinien, albo że jest za duży. Dla mnie jednak jest w sam raz.

Zalety

– świetny ekran o wysokiej rozdzielczości i dużych kątach widzenia,

– czysty dźwięk,

– dobra jakość obudowy,

– wydajność,

– dobry aparat,

– Sense 4.0,

– wsparcie producenta.

Wady

– brak wymiennej baterii,

– brak slotu na kartę pamięci,

– nieprzemyślany układ klawiszy (brak przycisku menu),

– brak spustu aparatu,

– wysoka temperatura urządzenia podczas wymagających zadań.

Jeżeli macie jeszcze jakiekolwiek pytania dotyczące One X podzielcie się nimi w komentarzach, bardzo chętnie na nie odpowiem.

Motyw