Sony Ericsson Xperia ray – recenzja

24 minuty czytania
Komentarze
1

Gdy szukamy informacji na temat jakiegokolwiek telefonu, nierzadko pierwszym miejscem, do którego zaglądamy, jest oficjalna strona producenta. Oczywistym jest, że opis urządzenia stworzony przez zespół specjalistów od PR będzie maksymalnie podkolorowany, ale dzięki niemu łatwo można określić do jakiej grupy docelowej dany telefon jest skierowany. Z oficjalnej strony Sony Ericsson możemy się dowiedzieć, że Xperia ray, świeży model z fabryki SE, to telefon o „potężnych możliwościach komunikacyjnych w szybkim i olśniewająco pięknym telefonie z aparatem i systemem Android”.

Niestety to, co znajdujemy w pudełku może trochę rozczarować jeśli chodzi o możliwości, bowiem Xperia ray to owszem, olśniewająco piękny, ale bardzo mały, kieszonkowy telefon bez klawiatury sprzętowej. Swoimi rozmiarami przywodzi na myśl najzwyklejsze telefony ze sprzętową klawiaturą numeryczną sprzed kilku lat – oczywiście sama Xperia ray to telefon dotykowy. Zastanawiające jest jednak, gdzie producent dopatrzył się wspomnianej potęgi komunikacji – nie zaznamy tutaj bowiem żadnej wysuwanej klawiatury sprzętowej, a czytanie maili na tak maleńkim ekranie może zakrawać o masochizm. Czyżby producent chciał zwrócić szczególną uwagę na możliwość dzwonienia z tego telefonu? Nie bądźmy jednak uprzedzeni na samym początku. O ile o Sony Ericsson ostatnio bardzo mało słychać, nie można powiedzieć, że seria Xperia jest nieudana. Być może okaże się, że ten telefon to wręcz kombajn komunikacyjny. Przeanalizujmy zatem każdy jego aspekt i na końcu ocenimy, czy naprawdę jest on „potężny i piękny”. Zapraszam do lektury.


21

Telefon otrzymujemy w średniej wielkości najzwyklejszym na świecie pudełku. Nie jest ono wielkości pudełka od butów, ale do minimalistycznego pudełka z SGS2 czy też iPhone jeszcze dużo mu brakuje. Na tej podstawie można by wyciągnąć wniosek, że im droższy telefon, tym mniejsze pudełko. Opakowanie Xperii ray jest całe białe z dwoma zielonymi ściankami i może przywodzić na myśl skojarzenia pro-środowiskowe, które to skojarzenia, jak się okazuje, nie są takie bezpodstawne. Zawartość pudełka nie odbiega od standardu. Oprócz smartfonu, znajdziemy w nim kabel USB, słuchawki, ładowarkę oraz trzy książeczki instrukcjo-informacyjno-gwarancyjne, o których mówi się, że ktoś je kiedyś przeczytał. Każdy jeden pojedynczy element składowy pudełka jest opakowany w woreczek z niskiej gęstości polietylenu, który, jak czytamy na Wikipedii, jest „całkowicie obojętny fizjologicznie” – co jednak nie oznacza, że można go zjeść; ale ekologicznie jest? Jest.

22

Zacznijmy od kabla USB. Jest to najzwyklejszy kabel USB na świecie, z obciążeniami na początku i na końcu. Obie wtyczki są oblane grubą warstwą twardej gumy, także prawdopodobieństwo, że coś ułamiemy, jest niewielkie. Wyraźną wadą podczas użytkowania kabla jest jego grubość, a w konsekwencji sztywność. Jeśli podłączymy telefon do komputera, to nie możemy położyć owego telefonu gdziekolwiek na biurku, bo podczas „redukcji napięcia fizycznego” kabel może ten telefon przesunąć i na przykład zrzucić z owego biurka. Świetne zastosowanie ma tu powiedzenie, jakoby to ogon machał psem. Kabel jest konstrukcją iście toporną. Mamy jednak gwarancję, że nie uszkodzimy go za szybko.

23

Drugim elementem zestawu jest ładowarka. Jest ona na tyle sprytna, że korzysta z kabla USB! Tak więc nieznośna dla niektórych wada sztywnego kabla USB jest automatycznie odziedziczona przez ładowarkę. Przyglądając się samej ładowarce, zauważymy na niej logo serca z napisem GreenHeart. Po wrzuceniu w Google okazuje się, że GreenHeart to specjalna, ekologiczna linia produktów SE, „owoc wieloletnich badań zmierzających do ograniczenia negatywnego wpływu telefonów komórkowych na środowisko naturalne”. Czyli zielone pudełko ma swoje usprawiedliwienie. Ładowarka jest mała, zgrabna, lekka i wytrzymała.

24

W pudełku znajdziemy również słuchawki – najzwyklejsze pchełki z mikrofonem i przyciskiem. Kabel od nich jest relatywnie gruby i sprawia wrażenie bardzo nietrwałego. Same słuchawki fatalnie leżą w uszach i wystarczy lekko podskoczyć, żeby wyleciały. Dodatkowo w samym telefonie znajduje się karta microSD o pojemności 4GB. Szału nie ma, ale niczego nie brakuje.


Na samym początku przyjrzyjmy się specyfikacji telefonu:Sieci: GSM850, GSM 900, GSM1800, GSM1900, WCDMA 900 i 2100 MHz Wymiary: 111x53x9.4 mm Waga: 100 g Wyświetlacz: 3,3 cala, 480 x 854 pikseli, 16M kolorów, LCD z technologią Sony Mobile BRAVIA CPU: 1 GHz Scorpion, Adreno 205 GPU Pamięć RAM: 512 MB Pamięć wewnętrzna: 300 MB Pamięć zewnętrzna: microSD, do 32 GB, 4 w zestawie Aparat: 8,1 Mpix, autofokus, flash, video 720p Wi-Fi: 802.11 b/g/n, DLNA Bluetooth: v2.1, A2DP, EDR GPS: tak, z funkcją A-GPS Bateria: Li-Ion 1500 mAh Radio: stereo FM z funkcją RDS Dodatkowe: cyfrowy kompas, czujnik zbliżeniowy, czujnik natężenia światła, akcelerometr

31

Gdy po raz pierwszy otworzymy pudełko, zorientujemy się, że coś jest nie tak. W pudełku, którego nie powstydziłby się GreenPeace znajduje się ekskluzywny telefon rodem z kieszeni biznesmena. Telefon jest bowiem czarną bryłą ze srebrnymi akcentami, których suma sprawia bardzo profesjonalne i przede wszystkim drogie wrażenie – zupełnie niepasujące do pro-eko-pudełka. Gdy pierwszy raz weźmiemy telefon do ręki, uwagę może zwrócić jego piórkowa waga – 100 g – tym bardziej dla osób przesiadających się z telefonów ery ceglanej – a jak się okazuje, smartfon ten jest kierowany głównie do takich osób. Telefon jest bardzo sztywny, nie wygina się i nie trzeszczy, wszystkie elementy są dopasowane i, pomijając kilka drobnych szczegółów, komponują się ze sobą. Telefon jest bardzo mały – to znaczy mały w porównaniu do ogromnego SGS2, z którego korzystam na co dzień, a obiektywnie rozmiarem przypomina najzwyklejsze telefony „bezsystemowe”. Bez problemu można go obsługiwać jedną ręką – nawet osoby o drobnych dłoniach będą w stanie sięgnąć kciukiem na druga stronę ekranu. Po jego uruchomieniu przez wstępną konfigurację przeprowadza nas prosty czarodziej, który pyta o takie rzeczy, jak godzina, data, umożliwia skonfigurowanie połączenia Wi-Fi a także synchronizację telefonu z kontem Google, Facebook czy Exchange. Następnie przechodzimy na ekran główny, gdzie w tle płynnie faluje animowana tapeta, a widżety wyświetlają rozmaite informacje. Przyjrzyjmy się obudowie z bliska.


41

Telefon wygląda po prostu dobrze. W ogóle można odważnie stwierdzić, że wszystkie telefony z serii Xperia wyglądają dobrze – są stylowe, z subtelnymi, nie narzucającymi się nachalnie elementami zdobiącymi. Przedni panel jest prawie całkowicie pokryty szkłem. U dołu telefonu znajdziemy sprzętowy przycisk home wycięty w kształt półkola i z ikonką domu, po bokach którego znajdują się dotykowe przyciski back po lewej i menu po prawej. W kwestii tych przycisków nie ma żadnych standardów, dlatego przesiadka z innego telefonu na ten może być na początku irytująca. Na przykład SGS2 ma łudząco podobny układ klawiszy, z drobną tylko modyfikacją – klawisze back i menu są zamienione miejscami w stosunku do Xperii ray. Nieco ponad wszystkimi przyciskami zatopiony jest srebrny napis XPERIA. U góry ekranu zobaczymy wypisany tym samym kolorem napis Sony Ericsson oraz kamerę po lewej oraz czujnik światła i zbliżeniomierz po prawej. Z przodu telefon sprawia wrażenie wyciętego z czarnego bloku diamentu upstrzonego tu i ówdzie srebrnymi ozdobnikami. Wszystkie przyciski i napisy są dobrze rozmieszczone, sprawiają wrażenie porządku i spokoju. Na ogromny plus należy zaliczyć ledwo widoczną czujkę – potrzeba kilku sekund, żeby ją dojrzeć. Natomiast słowa ciężkiej krytyki należą się producentowi za kamerę do wideorozmów. Wygląda ona tak, jakby ktoś w tej tafli czarnego diamentu bez kozery wywiercił dziurę i tak ją zostawił – wnętrze kamery jest jasne, wyraźnie odcina się kolorystycznie od monolitu i wygląda jakby było przykurzone. Nawet jeśli wynika to z charakterystyki technicznej kamery, ten element powinien być lepiej dopracowany – inaczej rujnuje to harmonię tworzoną przez pozostałe elementy. Ponad kamerą znajduje się głośnik, umieszczony, podobnie jak przycisk home, w półkolu, co tworzy wrażenie układu zamkniętego, albo jakby powiedziała nauczycielka plastyki – kompozycję klamrową. Ekran stanowi panel dotykowy osadzony w szkle mineralnym. Producent pisze, że szkło jest „anti-scratch” (nierysujące się), ale nie polecam robić shock-testów na swoich urządzeniach. Po normalnym, prawie miesięcznym użytkowaniu nie pojawiły się żadne skazy na ekranie.

42

Góra i dół telefonu wykonane są z błyszczącego materiału, dzięki czemu stanowią naturalną kontynuację ekranu, jeśli chodzi o design. Na górze znajdziemy przycisk do włączania/wyłączania urządzenia oraz gniazdo 3.5 jack. Lokalizacja i budowa przycisku jest bardzo dobra i wygodnie się z niego korzysta. Ponadto przycisk działa jako wyciszacz – jeśli nie chcemy odbierać telefonu, wystarczy wcisnąć krótko przycisk. Nie zachwyca jednak budowa gniazda jack. Jest ono nienaturalnie wysunięte ponad obrys obudowy, a owo wybrzuszenie sprawia wrażenie wyrobienia. Spowodowane jest to nietypową budową całego telefonu, opartą o równoległobok. Dół telefonu to same dziury: jedna to mikrofon do rozmów, dzięki drugiej jesteśmy w stanie zdjąć obudowę, a trzecia (i czwarta) to elementy mocowania smyczy (lub innego gadżetu) do telefonu.

43

Z prawej strony telefonu znajduje się dwuczęściowy przycisk do regulacji głośności – jego umiejscowienie pozwala wygodnie kontrolować natężenie dźwięku bez względu na to, którą ręką trzymamy telefon.

44

Po lewej stronie mamy gniazdo USB, które, tak samo jak gniazdo jack, ze względu na nieregularną budowę telefonu, wystaje. Jego umiejscowienie nie jest ani dobre ani złe – w użytkowaniu telefonu w ogóle nie przeszkadza, a jeśli chcemy skorzystać z telefonu podczas ładowania, to i tak musimy siłować się z kablem. Ostatecznie optowałbym za umiejscowieniem gniazda u dołu urządzenia.

45

Tylny panel to w 100% klapka. Jest ona wykonana z gumowanego, miękkiego plastiku, dzięki czemu pewnie leży w dłoni. Zdejmuje się ją na zasadzie zrywania, gdzie nie trzeba się przejmować, że zatrzaski się połamią. Taka filozofia jest aktualnie stosowana w większości smartfonów – dzięki niemu można znacząco zaoszczędzić na grubości urządzenia. Ponadto nie ma problemu z usuwaniem jakichkolwiek zabrudzeń z niej. Klapka w centralnym miejscu ma napis XPERIA, u dołu znajduje się logo SE, które kryje w sobie również głośnik multimedialny. U góry mamy lampę flash żółtego koloru, która sprawia wrażenie „zawadiackiej” na szarym monolicie, oraz obrysowany srebrem aparat z podpisem HD i małą dziurkę, która jest drugim mikrofonem.

46

Po zdjęciu klapki ukazują nam się wnętrzności telefonu. Jest on zbudowany tak, że bez wyjęcia baterii nie ma możliwości wyciągnięcia ani karty SIM ani karty pamięci. Oprócz tego mamy wyraźnie opisane trzy miejsca: lokalizację drugiego mikrofonu, oraz oba sloty na karty. Po dłuższym przyglądaniu można też dostrzec trzy gumowe zaślepki – po ich zdjęciu naszym oczom ukażą się złącza – najprawdopodobniej interfejsów serwisowych.

47

51

Interfejs telefonu jest… prześliczny. Wysoka rozdzielczość ekranu oraz autorska technologia Sony Bravia powoduje, że wyświetlane elementy wyglądają bardzo dobrze, a mocy i pamięci urządzenia wystarcza, żeby owe elementy wyświetlać dynamicznie bez większych przycięć. Interfejs znajdujący się na Xperii ray to prawdopodobnie Sony Ericsson UX. Prawdopodobnie, ponieważ na różnych telefonach SE ten sam interfejs wygląda diametralnie różnie (np. ray oraz mini pro, różniące się narożnikami, których w ray nie ma), dlatego lepiej być ostrożnym z nadawaniem mu nazwy. Interfejs ten cechuje się ascetyczną prostotą, minimalizmem, a jednocześnie jest estetyczny.

52

Zacznijmy od początku. Ekran odblokowania to standardowy „slide to unlock”. Prócz tego, mamy możliwość błyskawicznego wyciszenia telefonu w dokładnie taki sam (i zarazem dokładnie odwrotny) sposób – naprzeciw suwaka do odblokowania znajduje się suwak do wyciszania telefonu. Jeśli mamy nieodebrane połączenie albo sms-a, to niestety nie mamy możliwości sprawdzenia tego od razu – musimy najpierw odblokować telefon, a potem dokopać się do nich. A szkoda. Mamy pięć ekranów głównych. Ni mniej, ni więcej, tylko pięć, co na pewno będzie utrapieniem dla wziętych Androidowców (ja na przykład korzystam z trzech, a znam osoby które mają i 10 – większość z widżetami), ale ilość domyślnych widżetów również nie powala, dlatego można bardzo dobrze to wszystko zagospodarować.

53

Główny ekran jest upiększony niezliczoną ilością nieznacznych, ale cieszących oko efektów i animacji. Jeśli dodajemy jakikolwiek element, to wygląda to tak, jakby spadał on z góry na ekran. Każdy kasowany element jest dosłownie wrzucany do kosza, który to kosz również jest animowany. Najciekawszą opcją jest przeszukiwanie widżetów. Jeśli nie pamiętamy, na którym z pięciu ekranów mamy na przykład widżet kalendarza, wystarczy uszczypnąć ekran, a pojawią się na nim wszystkie widżety zawieszone jakby w przestrzeni kosmicznej, unoszące się bezwładnie. Jeśli szukany widżet leży pod innym widżetem, wystarczy potrząść telefonem, a widżety przemieszają się – te które były na spodzie, pojawią się na górze. Jeśli pamiętacie grę wodną, której celem było umieszczenie krążków na plastikowej iglicy, to tutaj obowiązuje podobna mechanika. Wszystko działa idealnie płynnie.

54

Szuflada aplikacji również nie oferuje niczego innowacyjnego, a w niektórych kwestiach nawet się cofa. Możemy tutaj co prawda stworzyć teoretycznie nieskończoną liczbę ekranów, ale nie są one zapętlone, nie istnieje tez żaden szybki sposób podróży pomiędzy ekranami, dlatego jeśli mamy ich wiele, to przejście z pierwszego do ostatniego może kosztować nas dużo machania. Jednak i tutaj nie obyło się bez smaczków estetycznych. Jeśli chcemy zmienić kolejność ikon, klikamy na przycisk w prawym dolnym rogu – ekran ściemnia się, a ikonki zaczynają się trząść. Teraz, po przytrzymaniu tej wybranej, możemy ją przesunąć na inne miejsce, a pozostałe ikonki natychmiast układają się na odpowiednich miejscach – wszystko odbywa się płynnie i bez opóźnień ani zacięć. Mamy tutaj również możliwość posortowania ikon według nazwy, częstości używania, czasu instalacji oraz domyślną opcję własnej kolejności. Przydatne szczególnie dla tych osób, które na przykład mają ubrania poukładane w szafie kolorami.

55

Ciekawostką jest przerażająca na początku animacja wygaszania ekranu. Pamiętacie stare telewizory kineskopowe? Podczas ich wyłączania obraz spłaszczał się do poziomej linii, a następnie do kropki w centrum ekranu. Dokładnie tak wygląda wygaszenie ekranu. Gdy pierwszy raz to zobaczyłem, w pierwszym momencie pomyślałem, że spaliłem ekran. Po jakimś czasie przyzwyczajamy się do tego, ale interesujące są zabiegi, którymi posługuje się producent, aby wywołać w kliencie emocje. Ja ze względu na tę animację zapamiętam ten telefon.

56

Podsumowując, smartfon jest bardzo mało konfigurowalny, dla osób, które nie potrzebują więcej ani mniej głównych ekranów „bo po co”. Za to świetnie wygląda.


Jak praktycznie każdy producent, tak i Sony Ericsson postanowiło dołożyć do Androida coś od siebie. Oprócz nakładki UX są to oczywiście różne aplikacje. Jakie?

61

Na uwagę zasługuje przede wszystkim TimeScape; coś, co wyróżnia SE UX od innych UI. Jest to aplikacja – widżet wyświetlająca wszelkie ostatnie aktywności komunikacyjne. Prawdopodobnie na to chciano zwrócić uwagę, nazywając ten telefon „potężnym komunikatorem”. Program agreguje nasze sms-y, wiadomości z Facebooka, Twittera i innych oraz nieodebrane połączenia, i wyświetla je w formie przesuwnej wstęgi, gdzie możemy przejść do interesującej nas pozycji klikając na nią – zostaniemy wtedy przeniesieni do odpowiedniej, właściwej już aplikacji: Facebook, Wiadomości, Gmail itp. Obsługę innych serwisów uzyskujemy poprzez instalację wtyczek. Na podobnej zasadzie działa drugi, mniej funkcjonalny widżet, umownie nazywany MediaScape – wyświetla on zawartość naszej galerii w formie wspomnianej wstęgi.

62

SE pokusiło się o nieznaczną, ale głębszą zmianę w systemie Android. W menu ustawień znajdziemy dodatkową pozycję, nazwaną „bardzo intuicyjnie” Sony Ericsson (i wszystko jasne), w której mamy możliwość ustawić wysyłanie statystyk, pobrać dane do GPRS i MMS (bardzo przydatna opcja) oraz ustawić kilka opcji związanych z łącznością – między innymi tryb działania USB czy Wi-Fi tehtering. Tak jak już wspominał Michał w recenzji Xperii mini pro, zakopanie w tym miejscu tak kluczowych dla części osób funkcji drastycznie obniża użyteczność – przynajmniej na początku.

63
64

Xperia ray posiada w standardzie coś, za co większość osób musi zapłacić kilkanaście złotych. Chodzi tutaj o klawiaturę predykcyjną. Jeśli trzymamy telefon pionowo, to wyświetla nam się klawiatura numeryczna z T9, co jest najlepszym rozwiązaniem dla tak małego telefonu – pełną QWERTY byłaby w stanie posługiwać się chyba tylko mrówka. Natomiast po przejściu w tryb landscape uruchamiana jest ekranowa klawiatura QWERTY, której działanie jest identyczne z komercyjnym rozwiązaniem SwiftKey. W skrócie: piszemy sobie słowa, niedokładnie trafiając w przyciski, a klawiatura podpowiada i automatycznie poprawia słowa. Rozwiązanie jest o tyle świetne, że diametralnie przyspiesza wprowadzanie tekstu, i jest świetnym substytutem dla osób, które przyrosły mentalnie do klawiatur sprzętowych (tak, wiem, że nic nie zastąpi klawiatury sprzętowej). Na smartfonie znajduje się pełno aplikacji, które mają sprawić, że telefon będzie w pełni funkcjonalny zaraz po wyjęciu z pudełka. Niestety, szybkie przejrzenie szuflady – i okazuje się, że nie ma żadnej przeglądarki plików.

65

Aplikacje, które znajdują się na telefonie są niekiedy wątpliwej użyteczności. Oczywiście nie jest to regułą, bo mamy tutaj na przykład aplikację „Instrukcja konfiguracji”, która właściwie żadną instrukcją nie jest, a jedynie czarodziejem (ang. wizard), który przeprowadza nas przez proces wstępnej konfiguracji telefonu. Mamy również manager LimeWire, który umożliwia automatyczne uruchomienie dowolnej aplikacji po podłączeniu dowolnego akcesorium. I tak na przykład po podłączeniu ładowarki możemy na przykład uruchomić odtwarzacz piosenek, a po podłączeniu słuchawek nakazać telefonowi wyłączyć się – co kto lubi.

66

W standardzie mamy również ciekawą aplikację Monitoring danych – chodzi tutaj o zliczanie danych transmitowanych za pomocą 3G. Możemy sprawdzić, ile pakietu już wykorzystaliśmy, ustawić sobie limity, po przekroczeniu których telefon informuje o tym tragicznym zdarzeniu alarmem, a także popatrzeć sobie na różne wykresy zawierające trzy rodzaje danych w dowolnych odstępach czasu. Wgraną fabrycznie aplikacją jest NeoReader, czyli standardowy czytnik kodów QR – dla mnie must-have każdego telefonu z Androidem. Mamy OfficeSuite pozwalający na przeglądanie plików pakietu MS Office – ma on w sobie wbudowaną przeglądarkę plików! (ale widzi tylko foldery i pliki MS).

67

Przydatna jest też aplikacja Power save mode, która zawiera – UWAGA! – jeden wielgachny przycisk do uruchamiania trybu oszczędzania energii! (wygląda trochę jak ten czerwony, wielgachny przycisk z napisem „Zniszcz Ziemię”) Na szczęście prócz tego możemy dokładnie określić co to znaczy oszczędzać energię – czy jest to wyłączenie Wi-Fi, GPS-a, zmniejszenie do minimum jasności itp. Niestety ta jakże przydatna aplikacja nie posiada widżetu, co sprawia, że traci ona połowę sensu istnienia. Znalazł się nawet program do nawigacji Wisepilot, który jednak nie jest taki fajny, bo pobiera mapy z internetu i nie zapisuje ich nigdzie na telefonie. No ale jest. Mamy też aplikację TrackID do rozpoznawania utworów.

68

Z bzdurnych aplikacji na telefonie można znaleźć aż trzy, które są pokracznymi kopiami Android Marketu, jedna wyróżnia gry, druga programy a trzecia wszystko po trochę. Aplikacje nazywają się kolejno Pobieraj gry, Pobieraj aplikacje oraz Store. Rozwiązanie idiot-proof, dla ludzi obytych z Androidem pierwsza pozycja do skasowania. Drugą zbędną aplikacją jest Touchnote, która służy… do wysyłania pocztówek. Robisz zdjęcie, wpisujesz dane, płacisz 1,49 euro i dostajesz pocztówkę ze zdjęciem i wpisaną treścią. Nie sądzę, żeby była ona bardzo popularna – a poza tym pocztówka traci na uroku, gdy nie jest napisana odręcznie. Dla power-usera Xperia ray będzie uciążliwym telefonem. Małe możliwości konfiguracyjne, a teraz jeszcze 10 kilo preinstalowanych aplikacji o wątpliwej jakości i użyteczności. W Markecie jest pełno dużo lepszych programów, ale, jak można się już domyślić, ten telefon w zamyśle ma być telefonem gotowym do użycia po wyjęciu z pudełka – coś jak zupki instant – i w tym kontekście ilość, jakbyśmy my (Androidowcy) to nazwali, śmieciowych aplikacji, jest zaletą.


71

Opisywanie multimediów należy zacząć od złożenia hołdu w stronę ekranu. Wygląda on zniewalająco z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy nazywa się PPI. SGS2 przy rozmiarze ekranu 4.3 cala ma rozdzielczość 480×800, natomiast Xperia ray, której wyświetlacz jest o 1 cal mniejszy ma rozdzielczość 480×854 (większą). Oczywiście technologie w których wykonano oba ekrany są różne, ale nie zmienia to faktu, że wskaźnik PPI (pixels per inch – pikseli na cal) jest w przypadku Xperii ray większy – a jak wiadomo im więcej tym lepiej. Co to oznacza w praktyce? Tyle, że potrzeba większej lupy, aby zobaczyć pojedynczy piksel w Xperii ray. Ponieważ nasze oko ma ograniczone możliwości jeśli chodzi o postrzeganie, im większe PPI, tym bardziej zaokrąglone i wygładzone się wydają – Xperia ray osiągnęła w tej materii granicę postrzegania. Jest jednak jeszcze drugi powód: BRAVIA Engine. Jest to technologia z powodzeniem używana przy produkcji telewizorów Sony z serii Bravia. Całość opiera się na specjalnym algorytmie przetwarzającym obraz tak, że wygląda on po prostu lepiej – jest jaśniejszy, żywszy, wyraźniejszy, ostrzejszy. Połączenie tych dwóch powodów sprawia, że wyświetlane na Xperii ray filmy i zdjęcia wyglądają olśniewająco, nawet jeśli problemem jest mały rozmiar ekranu.

72

Ale nie tylko do ekranu Sony Ericsson się przyłożyło. W materii dźwięku również zastosowano ulepszacz o nazwie xLOUD. Powoduje on, że dźwięk wydobywający się z głośnika telefonu jest przede wszystkim głośniejszy i wyraźniejszy, nie występuje jednocześnie efekt trzeszczenia przy niskich tonach. W konsekwencji, jak na telefon, Xperia ray gra bardzo dobrze.

73

Do obsługi mediów mamy dwie dedykowane aplikacje. Aplikacja odtwarzacza jest taka, jak większość jej podobnych: możemy wybrać utwory po artyście, płycie, roku, włączyć losowe odtwarzanie, mamy do wybory kilka zdefiniowanych ustawień korektora. Aplikacja wyświetla również okładki piosenek. Do gustu bardzo przypadła mi aplikacja radia, która składa się jedynie z suwaka i strzałki wskazującej na konkretny punkt – tak jak w starym klasycznym radiu. Suwak zawiera cały możliwy zakres częstotliwości komercyjnych fal radiowych i możemy sobie na nim oznaczać ulubione „miejsca” – czyli po prostu nasze stacje. Ciekawostką jest też integracja z aplikacją TrackID – podczas grania piosenki klikamy jedną ikonę, by po kilkunastu sekundach dowiedzieć się jak nazywa się piosenka. Bardzo wygodnie. Mamy również aplikację Galeria, która wyświetla zdjęcia w formie siatki. Filmy odtwarzają się płynnie (MP4, 720p), natomiast przy przeglądaniu zdjęć występuje dziwne skalowanie, które trwa nawet do 4 sekund.

74

Jednak pomimo tych wszystkich ulepszeń, jakie Sony Ericsson włożyło do Xperii ray, nie jest on telefonem multimedialnym, ze względu na rozmiar ekranu. Można by rzec, że zastosowane technologie mają charakter bardziej pokazowy niż praktyczny. W konsekwencji tego dostajemy jednak telefon, który aż na wyrost spełnia nasze oczekiwania.


81

Aparat 8.1 MP wbudowany w Xperię ray robi zdjęcia w sposób bardzo… charakterystyczny. Zdjęcia wyglądają świetnie nawet na dużym ekranie, pod warunkiem, że nie powiększymy go do realnych rozmiarów. Wtedy bowiem okaże się, że zdjęcia wyglądają jak z komiksu – mają sztucznie uwydatnione kontury, delikatnie zafałszowane barwy, kolory z bliskich obszarów są mniej zróżnicowane. Nie ma się co spodziewać fajerwerków po kamerze w telefonie, ale nagrywane filmy są dobrej jakości. Pełnię blasku osiągają w dobrym oświetleniu – im jest ono gorsze, tym bardziej filmy szumią. Na filmach nie widać wspomnianego wyżej komiksowego efektu – prawdopodobnie dlatego, że jest to obraz dynamiczny.

83

Aplikacja do robienia zdjęć i filmów jest przemyślana. Po obu stronach mamy suwaczki, w których lewy ukazuje nam całą listę opcji takich jak autowyzwalacz, rozdzielczość, jakość zdjęć czy tryb, a prawy wyświetla ostatnio zrobione zdjęcia/filmy. Autofocus działa wyśmienicie, a telefon robi zdjęcia bardzo szybko – jeśli tylko nie musi zmieniać ostrości, to po prostu „strzela” zdjęciami. Poniżej kilka przykładowych zdjęć:

1
2
4
6
9
10
11
12
13
14

91

Ze względu na mały rozmiar ekranu przeglądanie internetu na Xperii ray nie jest specjalnie wygodne. Jedynym tolerowalnym trybem przeglądarki jest tryb landscape – trzymanie telefonu w pionie powoduje objawy nerwicy po kilku minutach, chyba że strona jest przystosowana do przeglądania na komórce. Mamy tutaj do czynienia ze standardową przeglądarką Androida, która działa wystarczająco dobrze i szybko, żeby wybaczyć jej brak wodotrysków – zresztą Flash jest, zakładki są,pinch-to-zoom jest, czego chcieć więcej?

92

a1

Ten telefon nie został stworzony do grania, a to z powodu – znowu – małego ekranu. Jednak wysoka rozdzielczość ekranu oraz wydajny procesor zarówno podstawowy jak i graficzny, „dają radę” – jeśli tylko ścierpimy ograniczone możliwości sterowania oraz występujące przy niektórych aplikacjach problemy ze skalowalnością.

a2

Zdjęcia z benchmarków:

antutu
linpack
quadrant

b1

Bateria w Xperii ray jest jednym z jej najmocniejszych elementów. I to dosłownie, ponieważ bateria w tym jakże małym telefoniku ma pojemność 1500 mAh – znów odnosząc to do 2-rdzeniowego SGS2 z ogromnym wyświetlaczem, który ma baterię nieco tylko większą, bo 1650mAh. Dzięki temu trzeba się nieźle napracować, żeby ją rozładować. Przy normalnym użytkowaniu wytrzyma spokojnie ponad 4 dni. Korzystając z GPS-a, synchronizując maile, używając Facebooka i GaduGadu przy włączonej muzyce jesteśmy w stanie rozładować telefon w dwa dni. Bardzo duży plus dla SE za zastosowanie takiej baterii w tym telefonie.


Sony Ericsson Xperia ray to mały, ale mocny telefon. Zamysłem producenta było prawdopodobnie stworzenie telefonu dla ludzi niewymagających, ceniących sobie luksus i prestiż z powodu posiadania drogiego telefonu, który jednocześnie będzie działał płynnie i nie irytował. Niemożność konfiguracji dla średniozaawansowanego użytkownika powoduje, że powinni go kupić jedynie ci, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z Androidem, a także ci, którzy w ogóle nie mają zamiaru przeżywać jakichkolwiek przygód. Telefon jest gotowy do używania zaraz po wyciągnięciu z pudełka i nie wymaga, tak uwielbianego przez power-userów procesu adaptacji i kustomizacji. Xperia ray jest telefonem małym i ślicznym. Na pewno nie nadaje się on do grania ani oglądani filmów. Przesadą jest również nazywanie go kombajnem komunikacyjnym. TimeScape to tylko wygodny gadżet, ale nie sprawi, że będziemy dużo skutecznie zarządzali wymianą informacji. Wygląda jednak bardzo dobrze, zarówno pod względem designu jak i oprogramowania. Plusy: + mocne podzespoły + wyświetlacz + płynność działania + interfejs + bateria + jakość dźwięku Minusy – mnóstwo niepotrzebnych programów – mało pamięci, dodatkowa karta tylko 4 GB- mały rozmiar ekranu (mimo wszystko)

koniec

Jeśli miałbym komuś podarować taki telefon, dałbym go swojej dziewczynie, która w życiu nie miała żadnego telefonu bardziej zaawansowanego od Nokii 3510i, i wcale jej to nie przeszkadza. Ładny i nieskomplikowany.

Motyw