Złośliwe aplikacje atakują japońskich poszukiwaczy treści erotycznych

1 minuta czytania
Komentarze

Jak informuje Symantec, tysiące aplikacji stworzonych w Kraju Kwitnącej Wiśni oszukują miłośników pań, które niekoniecznie mają coś na sobie. Za niespełnione marzenia obejrzenia materiałów dla dorosłych trzeba było zapłacić 1000 dolarów. Firma odpowiedzialna za oprogramowanie zabezpieczające opublikowała na swoim blogu niemal 200 feralnych aplikacji opublikowanych przez ponad 50 deweloperów, których śledzono już od stycznia.

Jak na nim piszą: „Programy były publikowane przez różnych ludzi w różnym czasie i w innej ilości, która jednak rosła coraz bardziej pomimo tego, że wiele z nich zostało usuniętych z Google Play. Widzimy teraz wielu programistów, którzy dalej swobodnie wypuszczają tego typu aplikacje”.

Metoda działania wygląda następująco: podczas użytkowania  aplikacja otrzymywała dostęp do smartfona i przekierowywała na strony erotyczne, gdzie dla obejrzenia filmu trzeba uiścić opłatę . Sama rejestracja kosztowała nieszczęśliwców 99 tys. jenów, co przekłada się na około 3330 zł. Trzeba zaznaczyć, że w przeciągu dwóch miesięcy zanotowano co najmniej 5000 pobrań, nie wiadomo jednak, ile osób zapłaciło za dostęp do treści erotycznych. Można jednak sądzić, że całkiem sporo, skoro deweloperzy dalej udostępniają tego typu rzeczy.

źródło: cnet.com

Motyw