Recenzja Jelly Defense

5 minut czytania
Komentarze

Jelly_Defense_Logo

Od dzisiaj w Android Markecie dostępna jest nowa gra studia Infinite Dreams, twórców niedawno opisywanego w Weekendowej Porcji Gier i Aplikacji „Shoot The Birds”. Miałem przyjemność zapoznać się z tym tytułem przedpremierowo i na wstępie powiem, że jest to jeden z najlepszych tower defense’ów w jakie grałem. Ale po kolei.

Akcja Jelly Defense toczy się na planecie zamieszkałej przez tytułowe żelki. Są to sympatyczne stworki o bliżej nieokreślonych kształtach. Ich spokojnie życie zostaje zakłócone przez atak obcej odmiany żelków, które chcą wykraść ich bezcenne, zielone kryształy. Fabuła jest banalna i tak naprawdę jest tylko dodatkiem do rozgrywki. Kolejne potyczki wybieramy (niestety liniowo) z trójwymiarowej mapy planety. Jest ich bardzo wiele, a wraz z postępami odblokowujemy kolejne wieżyczki, bonusy itd. Powyższy opis brzmi dosyć standardowo w porównaniu do innych tego typu produkcji. Jednak sama gra znacząco wyróżnia się na tle konkurencji.

Jelly_Defense_4


 Jelly_Defense_1

Zacznijmy jednak od samej rozgrywki. Naszym zadaniem jest niedopuszczenie nadciągających fal wrogów do zabrania nam kryształów i opuszczenia z nimi planszy. Pomogą nam w tym różne wieżyczki podzielone na niebieskie i czerwone (oraz typ mieszany). Kolor jest ważny ponieważ przeciwnicy są podzieleni na w/w barwy, przez co do niebieskich wrogów nie będą strzelać czerwone wieże i odwrotnie. Przypomina to trochę podział na jednostki latające i naziemne z innych gier, jednak tutaj element ten jest znacznie bardziej rozbudowany, a odpowiedni balans między kolorami jest kluczowy dla ukończenia poziomu. Samych wieżyczek jest całkiem sporo, między innymi zwykłe strzelające, spowalniające, rażące wielu wrogów, przyspieszające inne wieżyczki, dającej więcej złota itd. Tak jak napisałem we wstępie, odkrywać je będziemy w czasie przechodzenia gry. Do ich budowy potrzebujemy złota, które najczęściej wypada z przeciwników. Żeby je zebrać, musimy tapnąć na nie palcem. Ciekawym urozmaiceniem są wszelkie bonusy, np. deszcz meteorytów, który możemy zrzucić na naszych wrogów, albo tornado, które kontrolujemy machając telefonem. Takich przykładów jest znacznie więcej, jednak przyjemność ich odkrywania pozostawię Wam. Niestety walki wiążą się z największą wadą tego tytułu, a mianowicie ich długością. Średnio każda potyczka to ok 15 minut. Sporo jak na grę na telefon, na którym gramy przez chwilę np. w autobusie i często nawet nie zdążymy skończyć walki, a już musimy przerywać rozgrywkę. Oczywiście jest opcja przyspieszenia kolejnej fali wrogów, ale często wiąże się to ze znacznym utrudnieniem samej gry, bo przeciwników na planszy robi się całkiem sporo. Dowiedziałem się, że pomysł na przyspieszenie czasu został wycofany w fazie testów gry, bo wiele telefonów nie było w stanie sobie z nim poradzić. Szkoda. Poza tą jedną kwestią, rozgrywce nie mogę niczego zarzucić. Sama gra jest dosyć długa i starcza na naprawdę sporo, nawet jeśli nie chcemy każdej planszy skończyć bez utraty ani jednego kryształu. Kilkukrotnie zdarzyło mi się przegrać podczas ostatnich fal, co dowodzi, że przez cały czas musimy pilnować tego co dzieje się na mapie. Dużym problemem wszelkich tower defense’ów jest wtórność i monotonność na dłuższą metę. Tutaj jednak problem ten nie występuje. Każda nowa potyczka wymaga od nas zupełnie innej taktyki niż poprzednia. Dla przykładu powiem, że w jednej z plansz musimy radzić sobie tylko z początkową ilością złota, ponieważ nie wypada ono z przeciwników, albo otrzymaliśmy nową wieżyczkę, a jej prawidłowe wykorzystanie jest kluczowe dla przejścia misji. Poza tym często musimy zdecydować, czy odłożymy zasoby na wynalezienie lepszej wieży (zaczynając walkę mamy odblokowane tylko 3 podstawowe typy), czy może lepiej postawić więcej mniej zaawansowanych. Dzięki tego typu niuansom, sposobów na każdą potyczkę jest naprawdę dużo i nawet będąc pod koniec gry, nadal będziemy musieli zastanowić się obierając optymalną taktykę. Również za balans jednostek (zarówno naszych, jak i wroga) twórcy zasługują na pochwałę.

Jelly_Defense_2


 Jelly_Defense_3


Inną zaletą Jelly Defense jest naprawdę ładna, trójwymiarowa grafika, co stosunkowo rzadko zdarza się w tego typu produkcja. Planeta tytułowych stworków jest ciekawie wykonana, a same potyczki prezentują się przyzwoicie. Gra utrzymana jest w charakterystycznej stylistyce. Większość elementów utrzymana jest w szaro białych barwach. Tylko część elementów ma wyraziste kolory (np. nasi wrogowie, lub wieżyczki). Osobiście przypadł mi do gustu taki styl, szkoda, że jest tak rzadko spotykany. Same postacie i wieże wyglądają zabawnie i wzbudzają nasza sympatię, co tez należy uznać za plus. Jeśli chodzi o dźwięk to muzyka jest z początku przyjemna , acz na dłuższą metą potrafi trochę nużyć i irytować. Odgłosy walki i postaci stoją na wysokim poziomie, a żelki porozumiewają się w swoim niezrozumiałym dialekcie, przypominającym odrobinę głos małego dziecka.

Jelly_Defense_5


Jelly_Defense_Logo


Jelly Defense to tytuł zdecydowanie godny polecenia każdemu fanowi tego typu gier. Wyróżnia się ładną grafiką, ciekawym klimatem i elementami, których nie znajdziemy w innych produkcjach. Dodatkowo, jest to gra dosyć długa, a internetowy ranking wyników (punktuje się czas przejścia, ilość ocalonych kryształów itd.) czas ten dodatkowo wydłuża. Poza tym tytuł ten wnosi kilka świeżych elementów do nieco wysłużonej już mechaniki tower defense’ów i poza tak naprawdę jednym niewielkim minusem, gra ta nie ma większych wad.

Jelly Defense – przez najbliższe 2 dni 4,94 zł, a później ok 10 zł.

  • Wymaga Androida 2.0.1, lub nowszego
  • Rozmiar: 49 MB

Motyw