Dell Mini 5 – co z niego wyrośnie?

7 minut czytania
Komentarze
Dell Mini 5 Przód

Z zewnątrz

Duży! Tak pomyśli na pewno każdy, kto go weźmie w dłoń. Dell o rozmiarach 152x78mm znalazł się pomiędzy segmentami netbooków, a smartfonów. Czy było tam miejsce? O tym później.

Teraz przejdźmy do oględzin.

Rozmiar. Hmm… Na packshotach wygląda bardzo elegancko, dystyngowanie i pociągająco. W rzeczywistości nie jest gorzej, choć polegałem tylko na zdjęciach dostępnych w sieci. 5 megapikseli z tyłu, 0,3 z przodu, trzy przyciski dotykowe; natomiast głośność, power i przycisk aparatu, fizyczne. Gniazdo jack 3,5mm. Port microUSB, właśnie gdzie on jest…? Dell Mini 5 go nie posiada!

Spokojnie, spokojnie… W pudełku jest kabel USB-dziwnieZnajomoWyglądaTaWtyczka, ale dalej takie rozwiązanie powoduje niesmak.

Pamiętam swoją radość kiedy wszyscy liczący się producenci telefonów umówili się, że będą wprowadzać modele z wtykiem microUSB do ładowania. Można było użyć miniUSB, które było wtedy popularniejsze, ale co tam, mieliśmy tu do czynienia z prokonsumencką zmową. Dell miał prawo ją przespać, jako że wtedy jakoś nie interesował się rynkiem aparatów telefonicznych.

Ale na Wielkich Przedwiecznych, ludzie w Dell’u, jakkolwiek szanujemy ich niezmiernie, mogli odrobić pracę domową i nie fundować nam rozwiązania a’la iPod. Nawet wtyczka jest łudząco podobna! Widzę już miny machających ręką i mówiących 'meh’. Wspomnicie moje słowa jak zapomnicie kabla i poprosicie kogoś o ładowarkę, a on/ona poda wam taką z microUSB.

Nie bronię tutaj Dellowi wprowadzić gniazda do docka, gdzie mogło by się znajdować wyjście HDMI, USB, etc, etc. Mając 64GB (o tym za chwilę) do wykorzystania można by pomyśleć o przenośnym centrum rozrywkowym, które dałoby się podłączyć do telewizora, ale nie za cenę uzależnienia od konkretnego rozwiązania technologicznego, które w dodatku jest niestandaryzowane.

Może przed seryjną produkcja dołożą jeszcze microUSB. Wtedy i wilk byłby syty i owca cała.

Dell Mini 5 tył

Wewnątrz

Standardowe cyferki i literki zwane specyfikacją:

  • CPU: 1 GHz Qualcomm QSD 8250 Snapdragon ARMSnapdragon 1 GHz
  • RAM: 405 MB
  • Storage: 1,63 GB Storage (w prototypie, dokładna ilość TBA)
  • Ekran: 5″ 480×854
  • Bluetooth 2.1+EDR
  • WiFi (b/g)
  • A-GPS
  • WCDMA (aktualnie nie ma wiadomości o innych opcjach)
  • 152mm x 78mm x 10mm
  • 5MP z tyłu i 0,3 MP z przodu
  • Bateria: 1530 mAh
  • Trójosiowy akcelerometr

Standard, nie? Wytknę tylko jedna poważną rzecz: baterię. Mamy telefon wielkości dwóch HTC Hero, ale mamy tam tylko jedną baterię o pojemności niewiele większej niż w mojej E61 (a swoje lata ona ma). Oglądając zdjęcia i film z demontażu prototypu zobaczycie, że elektronika nie zajmuje wiele miejsca na PCB. Moim zdaniem można by bez problemu użyć większej baterii.

Ależ Dźwiedziu, powie mi Michael Dell, nie ma większych baterii od tak na zawołanie..
Włóż dwie. Duh…, odpowiem.

Zostaje mi ponownie powiedzieć: może wprowadzą w seryjnych egzemplarzach…

Ciekawostką są natomiast dwa sloty na karty microSD. Każdy może odczytywać karty o pojemności 32GB. Tak, to oznacza 64GB miejsca na wszelakie multimedia. Wszystko w twojej kieszeni (jak masz na tyle dużą). Pięknie? Tak. Zbyt pięknie? Tak. Żeby dostać się do jednego ze slotów trzeba rozebrać telefon…

Może wprowadzą w seryjnych… Może seryjnie „wbudowana” będzie miała pojemność 32GB? (bierzcie przykład z N900)

Dell Mini 5 bok

Jeszcze głębiej

Czas na świeże mięsko, czyli software. Na starcie niby kolejny zgrzyt, bo domyślnie zainstalowany jest Android 1.6, ale za to zapowiedź, że docelowo będzie „coś nowszego”. Zatem ten aspekt pomijam.

Duży ekran to więcej miejsca na skróty i widgety. Na oko wygląda to jakby objętościowo mieć dwa ekrany HTC Hero, więc bez problemu zmieścisz np. jednocześnie widgety wiadomości i kalendarza. W dodatku pulpitów jest sześć i posiadają mechanizm „diodek” do nawigacji, analogicznie do Nexusa One. Z tą tylko różnicą, że są one w jednym miejscu, czyli na górnej belce.

Ogólnie górna belka przeszła sporą przebudowę. Mieści menu aplikacji, zamiast tradycyjnego „wyciąganego” ze spodu ekranu, „diodki”, powiadomienia, wskaźniki (sygnał, bateria, itp.) oraz datę i godzinę.

Moim zdaniem jest to dobrze wykorzystane miejsce ze względu na szerokość ekranu. I taki symboliczny „gest” w postaci przesunięcia menu w miejsce znane z komputerów stacjonarnych.

Co do widgetów jeszcze to miło odnotowujemy TaskKiller’a i Power Control. Pierwszy jest znany użytkownikom Androida i służy do wyłączania aplikacji, by nie zostawały w tle zajmując zasoby. Drugi ma za zadanie włączać i wyłączać połączenia bezprzewodowe i regulować jasność ekranu, a przez to zużycie energii.

Klawiatura też się rozrosła proporcjonalnie do ekranu i zmieściła nawet klawiaturę numeryczną. Póki co jednak testerzy narzekają na offset klawiatury i że klawiatura mogła by być powiększona o sekcję numeryczną. Ale tu nie widzę powodów do jakichś poważniejszych narzekań. Jestem przekonany, nie, pewny, że wyjdą zamienniki klawiatury ekranowej.

Zauważono też multitouch w prototypie. My, europejczycy możemy być go pewni. Amerykanie? Cóż… Jak Apple da…

Telefonu można używać standardowo w poziomie i pionie. Jednakże zaciekawił mnie jeden z filmów, na którym testujący próbował obrócić telefon o 180 i 270 stopni (głośnik był odpowiednio po prawej i na dole, zamiast po prawej (landscape) i w górze (portrait). Nie dało to spodziewanego rezultatu (czyli włączyły by się odpowiednie tryby ekranu, tylko obrócone o 180 stopni), ale zacząłem się zastanawiać czemu tak nie mogło by być? Mój aparat fotograficzny rozróżnia przynajmniej cztery kierunki. Implementacja takiego zachowania powinna być dość prosta (odbijamy bufor „w lustrze”). Z drugiej strony może nie być to wspierane przez GPU lub paść ofiarą pytania „po co?”.

dell mini 5-przd ukos

…składniki wrzucamy do miksera ustawiając na 5…

Oglądając go na jednym zdjęciu przedstawionych przez Engadget, skojarzył mi się z Monolitem z czteroczęściowej trylogii* Odyseja Kosmiczna. Czy jednak Dell Mini 5 stanie się symbolem przejścia ludzkości na kolejny poziom?

Na pewno zadowoli on fanów multimediów i osoby pracujące w drodze. Korzystający z regularnego przeglądania www też będą zadowoleni. Ale też pierwsze mogą kupić np. Archos’a, pozostałe netbooka (i mają jeszcze atut fizycznej klawiatury). Na pewno nawigacja samochodowa będzie na tym urządzeniu wygodna w obsłudze. Tylko, że pięciocalową nawigację kupimy za ~300 PLN. Mini 5 na pewno nie będzie kosztował tyle. Jednakże jeżeli wziąć pod uwagę nawigację jaką wprowadza Google w Androidzie 2.x to wyspecjalizowana nawigacja zaczyna bardzo tracić.

Jeśli ktoś będzie potrzebować wielofunkcyjności i nie przestraszy go rozmiar to prawdopodobnie będzie on zadowolony z Mini 5. Haczyk w tym, że jeśli nie będzie potrzebować tak dużego ekranu to zadowoli się raczej innym produktem z Androidem, który będzie oferował identyczną funkcjonalność.

Ogólnie Monolit to to nie jest i Dell ludzkości nie zbawi. Moim zdaniem to dobrze. Nie jest to produkt dla wszystkich, i sądzę, że nie będzie reklamowany jako taki. Innym pytaniem jest czy Dell odniesie nim sukces. Jeśli wykona dobrą klawiaturę ekranową i/lub fizyczną jako dodatkowe akcesorium, to śmiem twierdzić, że mógłby uszczknąć kawałek segmentu użytkowników biznesowych. Archos będzie miał konkurencję. Lecz to wszystko dalej będzie wąskie grono odbiorców. W nim jednak Dell może odnieść ten wspominany sukces.

 

Ogólnie Dell Mini 5 ma potencjał, choć duży ekran może być zarówno wielkim plusem jak i przekleństwem. Brutalną prawdą będzie powiedzenie jednak, że poza ekranem, skrojonym na miarę niego Androidem, HDMI (choć mam lekkie wątpliwości co do przydatności tego) i dwoma slotami microSD, nie wnosi ze sobą nic nowego.

Gdyby to było seryjne urządzenie, to polecałbym je tylko osobom, które mają potrzebę posiadania tak dużego ekranu. Natomiast od seryjnego Mini 5 oczekiwałbym przede wszystkim większej lub dwóch baterii, wtyku microUSB i dostępu do drugiego slotu microSD lub używania w nim 32 gigowej karty.

Czy Dell nas posłucha? Na to pytanie przyjdzie czekać do pierwszego produkcyjnego egzemplarza.

 

* ”Żadna trylogia nie powinna mieć więcej niż cztery części” Arthur C. Clarke

Motyw