Chiny zablokują VPN, czy to koniec omijania cenzury?

2 minuty czytania
Komentarze

Chiński rząd od lat blokuje swoim obywatelom dostęp do wybranych stron internetowych. Nie jest tajemnicą, że blokady były masowo łamane. Wszystko wskazuje na to, że ten proceder wkrótce zostanie ukrócony.

Czym jest Wielki Chiński Firewall?

Jak już wspomniałem, w chinach obowiązuje cenzura internetu. Nie mylcie tego z polskimi blokadami nielegalnie działających stron hazardowych, chińczykom blokuje się dostęp do największych portali społecznościowych. Powód jest prosty – Chiny mają własne portale, które łatwiej inwigilować. W ten sposób zamiast Google, Twittera i Messengera używa się Baidu, Weibo i WeChata. Na podobnej zasadzie funkcjonuje portal vKontakte, w którym swoje udziały mają ludzie powiązani z rządem Rosji. Jeśli ktoś z was zastanawiał się, czemu smartfony Xiaomi nie posiadają usług Google, to powinien już znać odpowiedź. Oczywiście nie są to jedyne blokowane strony, w chińskim internecie nie znajdziecie żadnych stron atakujących rząd, czy przedstawiających niewygodne fakty historyczne. Wielki Chiński Firewall blokuje wybrane strony na wiele sposobów. Podstawą są własne serwery DNS. Serwer DNS to nic innego jak serwer nazw domenowych. Usługa ta tłumaczy nazwę literową (adres wpisywany w przeglądarkę) na adres IP. Jeśli ktoś jednak skorzysta z alternatywnych DNS-ów, to firewall będzie podmieniał ich odpowiedzi i kierował użytkownika na zupełnie inny adres IP. Same adresy IP również są filtrowane.

Co się zmieni?

Dotychczas jedynym sposobem na ucieczkę z izolacji było skorzystanie z serwera VPN. W ten sposób można było przenieść miejsce, w którym nasze urządzenie łączy się ze światem do innego państwa. Niestety, wszystko wskazuje na to, że ten proceder zostanie ukrócony. Od 1 lutego 2018 roku połączenia VPN zostaną zablokowane. Na dzień dzisiejszy nie ma pewności czy zostanie zablokowany tylko ruch wychodzący poza granice kraju, czy blokada obejmie wszystkie połączenia.

Kto straci?

Nie, zwykli Chińczycy nie korzystają z sieci VPN w celu połączenia się z niedostępnymi usługami. To często powtarzane kłamstwo, które ma w sobie niewiele prawdy. Otóż zwykli obywatele korzystają z już dostępnych usług i nie widzą potrzeby uciekania się do Facebooka czy Snapchata. Wprowadzone zmiany uderzą jednak w turystów i ludzi wyjeżdżających w celach biznesowych. O ile wcześniej utrzymanie kontaktu po wyjeździe do chin był możliwe, tak teraz dla przeciętnego Europejczyka i Amerykanina jest to bardzo problematyczne. Stracą też firmy działające na terenie chin. Zarządzanie mediami społecznościowymi przez sprzedawców na Aliexpress i działy PR producentów będzie niemal niemożliwe. Zagadką pozostaje również to, jak producenci smartfonów będą testować funkcjonowanie usług Google na swoich produktach. Miejmy nadzieję, że chiński rząd wycofa się ze swojego pomysłu, ewentualne konsekwencje mogą być opłakane.

Motyw