Tesla, włączony autopilot, 7 sekund na reakcję i śmiertelny wypadek. Jak to możliwe?

3 minuty czytania
Komentarze
Tesla


Nowinki technologiczne otaczają nas zewsząd. Telefony, telewizory i artykuły gospodarstwa domowego z roku na rok potrafią zrobić więcej. Mnogość ich funkcji potrafi nas niejednokrotnie zaskoczyć, a ich użyteczność oszczędza cenny czas.

Jednym z segmentów jaki został opanowany przez elektroniczne nowości jest rynek motoryzacyjny. Samochody naszpikowane są dziś systemami, o których dawniej nam się nie śniło. GPS, zdalne parkowanie, kamery, łączność ze smartfonem to standardy dzisiejszych aut.

Na tym jednak nie poprzestają producenci pojazdów. Firmy rywalizują ze sobą o jak największe ułatwienia dla kierowców. Słyszymy także o współpracy motoryzacyjnych gigantów z innymi przedsiębiorstwami. Na przykład Samsung kupił Harmana po to, aby między innymi dostarczać oprogramowanie do samochodów. Z kolei o Apple plotkowało się, że współpracuje z BMW lub Daimlerem nad superautem z najwyższej półki, naszpikowanym najnowszymi technologiami, które mogłoby być marzeniem niejednego klienta.

Mogę śmiało stwierdzić, że dzisiaj takimi samochodami są pojazdy Tesli. Warto przypomnieć, że amerykańska firma produkuje auta z silnikami elektrycznymi, a najnowsze „cacka” potrafią się rozpędzić do 100 km/h w 3,2 s. Ponadto każdy produkowany od 2014 roku samochód Tesli otrzymał system aktywnej prewencji kolizji oraz możliwość dokupienia systemu Autopilot. Z tym ostatnim pojawia się coraz więcej problemów.

Pewien kierowca w USA zginął w wypadku w zeszłym roku, prowadząc Teslę z włączonym autopilotem. Śledztwo wykazało, że ofiara miała co najmniej 7 sekund na reakcję przed wypadkiem. Według mnie jest to na tyle długi okres, aby uniknąć lub zmniejszyć efekty wypadku. Warto dodać, że z reguły siedzący za kółkiem i system mają średnio około 3 sekund na reakcję w podobnych zdarzeniach sytuacji. Co więc działo się za kierownicą w tym wypadku? Tego dokładnie nie wiadomo. Jednak według kierowcy ciągnika z przyczepą, który brał udział w zdarzeniu, osoba siedząca za kółkiem Tesli w chwili wypadku oglądała Harry’ego Pottera. Jego ostatnia interakcja z systemem pojawiła się na 2 minuty przed wypadkiem. Ustawił on wtedy prędkość na 74 mph. Warto dodać, że wspomniana nowinka była według wyników śledztwa w 100% sprawna.

Tesla autopilot

Ta i wiele innych sytuacji stawia pod znakiem zapytania zasadność wdrażania autopilota do auta. Jednakże z drugiej strony system ostrzega zawsze kierowców, aby trzymali ręce na kierownicy. Co jednak z tego, Pokemon Go też wyświetla komunikat, aby nie grać podczas prowadzenia auta, a wiele osób go ignorowało. Władze Tesli były w pełni świadome zagrożeń jakie niesie za sobą wprowadzenie takiego rozwiązania. Przewidziano wręcz, że część kierowców będzie postępowała bardzo nieodpowiedzialnie w związku z używaniem autopilota.

Spójrzmy też na statystyki. Liczba wypadków samochodowych z udziałem aut Tesli zmalała o 40% po wdrożeniu autopilota. Jest to całkiem niezły wynik.

Wnioski są zatem chyba jasne. Autopliot to dobre rozwiązanie dla ludzi, którzy jeżdżą z głową. Nie można oddać w 100% panowania nad pojazdem systemowi, gdyż jest to bezmyślne. Aż boję się pomyśleć co by działo się na polskich drogach, gdyby większość kierowców mogła korzystać z takiego udogodnienia…

źródło: theverge

Motyw