Nakładki producentów na Androida wcale nie są takie złe

3 minuty czytania
Komentarze
grace-ux

Od zawsze byłem zwolennikiem „czystego” Androida. Dopóki nie przesiadłem się na urządzenie z linii Nexus, na każdym smartfonie, którego posiadałem, instalowałem CyanogenModa. Robiłem to, aby jak najbardziej upodobnić wygląd interfejsu do tego z systemu dostępnego w urządzeniach produkowanych przez różnych producentów we współpracy z Google. Oczywiście CM to również inne zalety – np. szybsze aktualizacje platformy Android, w przeciwieństwie do update’ów samych producentów, na które zawsze należało bardzo długo czekać. Nie zawsze jednak korzystałem z najpopularniejszej modyfikacji „zielonego robota”. Czasami wracałem do „stockowego” oprogramowania albo korzystałem z innych niestandardowych ROM-ów dostępnych na dany telefon.

Obecnie jestem posiadaczem Nexusa 6P. Niby w końcu mam to, czego zawsze chciałem. „Czysty” Android jest spójny ze wszystkimi aplikacjami pod względem wyglądu, wszystko komponuje się najlepiej. Ale czegoś tu brakuje. Tutaj już nie mogę wrócić do nakładki producenta, bo jej praktycznie nie ma. Na ten telefon dostępne są różne ROM-y, ale każdy jest oparty o zwykłego, szarego Androida. Niby wszystko jest idealne, ale robi się trochę nudno.

Nakładki natomiast zwykle są o wiele bardziej rozbudowane od tego, co proponuje nam Google w swoich urządzeniach, z których rzekomo inni producenci powinni brać przykład. Ich wygląd jest w mojej opinii niejednokrotnie ładniejszy od tego, co proponuje firma z Mountain View. Nawet najnowsza wersja nakładki Huawei obecnie jest już w miarę sensowna. Mnie jednak niezbyt się podoba, gdy jakiś producent aż za bardzo ingeruje w wygląd „czystego” Androida, zmieniając zbyt wiele elementów tak, że potem to wszystko nie pasuje do designu apek (pomijając apki od samego producenta). Korzystałem dotychczas z TouchWiza, Grace UX, LG UX i każda z nich ma swój urok. Jednak mimo wszystko twórcy tych nakładek nie powinni zbytnio przesadzać w budowaniu własnego, rozpoznawalnego wyglądu interfejsu użytkownika. Według mnie każda nakładka może się czymś wyróżniać, ale bez przesady. Wszystko powinno być zaprojektowane tak, aby współgrało graficznie ze wszystkimi aplikacjami.

Ponadto „czysty” Android wydaje się czasami jakby niedopracowany względem nakładek. Na przykład po zrobieniu zrzutu ekranu telefonem z nakładką TouchWiz można od razu robić kolejny. Natomiast korzystając z „Robocika” bez nakładek należy trochę zaczekać, aby można było zrobić następnego screena (nie wiem jak jest w najnowszych telefonach Google Pixel, może już to naprawiono). Mała rzecz, ale istotna na przykład przy korzystaniu ze Snapchata, gdzie zdjęcia czy filmiki mogą zniknąć, zanim Android pozwoli nam zrobić zrzut ekranu… Takich „niedociągnięć” jest jeszcze więcej. Mimo że często są one banalne, psują czasem wygodę korzystania ze smartfona. Wiadomo również, że (przynajmniej do niedawna) „czysty” Android był daleko w tyle w stosunku do najpopularniejszych nakładek.

Zobacz też: Oto, czego oczekuję od nadchodzącego Samsunga Galaxy S8

Nie wszystko jest jednak takie różowe, jeśli chodzi o androidowe nakładki. Większość producentów wymusza na konsumentach zakup kolejnych smartfonów, które pojawiają się rok w rok. Urządzenie, które jest na rynku chociażby rok nie dostaje wyglądu i funkcji najnowszej wersji nakładki (nie wspominając o długim czekaniu na najnowsze wydanie systemu Android). Szkoda. Niestety, taki już jest ten różnorodny świat Androida.

Motyw