[WIT #50] To była jedna z najnudniejszych i najkrótszych konferencji Apple. Podsumowanie tego, co pokazano.

3 minuty czytania
Komentarze
apple iphone se cena premiera

 
Na pierwszej w tym roku konferencji, która była jedną z najkrótszych i najnudniejszych, Apple zaprezentowało 2 produkty. Trudno o nich pisać, że są całkowicie nowe, niemniej jednak na pewno są interesujące z perspektywy mobilnego rynku. W zasadzie można powiedzieć, że plotki się potwierdziły, aczkolwiek wszystkich szczegółów specyfikacji nie sposób było przewidzieć.

Możemy być pewni, że po raz pierwszy w historii będziemy świadkami premier dwóch różnych modeli iPhone w różnych porach roku. 31 marca w sklepach pojawi się nowy 4 calowy model – iPhone SE. Apple określa go, i jeśli chodzi o specyfikację ma rację, najmocniejszym „cztero-calowcem” na świecie. Amerykańska firma uczy się na błędach i nie powtarza problemów modelu 5c. SE posiada znany z iPhone’a 6s procesor A9 i jego tylną kamerę 12 MPx. Jednak żeby mały model znał swoje miejsce w szeregu posiada przedni aparat 1,2 MPx (zamiast 5 MPx w 6s), 1 generację Touch ID ( jak w modelu 5s), a także przede wszystkim nie znajdziemy tu największej nowości zeszłorocznych modeli czyli 3d Touch. Zagraniczne portale, które już testowały ten model określają go jako niesamowicie szybki i tutaj trudno się dziwić – procesor A9 jest jednym z najbardziej wydajnych na mobilnym rynku. Dodajmy, że te nowe podzespoły są opakowane w… obudowę iPhone 5s. Wbrew plotkom obydwa modele wizualnie się niczym nie różnią. Poza kolorem… dodano nowy – różowe złoto. Trzeba przyznać, że to urządzenie ma przedziwną konstrukcję. Dodajmy, że co ciekawe na baterii trzyma dłużej niż iPhone 6s czy Samsung Galaxy S7. iPhone SE posiada również mało zrozumiałą nazwę, bo co w tym przypadku oznacza Special Edition? Pojemności są dwie, 16 i 64 GB. Cena jak na Apple jest bardzo atrakcyjna 2149 zł za wersję 16 GB, to ponad 1000 zł taniej od iPhone’a 6s.

Drugą nowością jest 9,7-calowe wcielenie iPada Pro, które tak naprawdę zastępuje iPada Air 2. Tablet napędza procesor A9X, najmocniejszy w tej chwili wśród sprzętów mobilnych. Niestety specyfikacja nie jest identyczna jak w 12,9-calowym modelu. Lepsze są kamery, identyczne jak w iPhonie 6s, czyli z tyłu 12 MPx, z przodu 5 MPx i funkcją Live Photos. Nowością jest wyświetlacz True Tone. Podobno najjaśniejszy i najmniej odbijający światło. Większy model posiada 4 GB RAM i początkowo wydawało się, że mniejszy ma tyle samo. Tutaj czeka na nas jednak niemiła niespodzianka, ponieważ Apple dało z niezrozumiałych względów tylko połowę tej pamięci. Mniejszy iPad Pro posiada złącze Lightning bazujące na USB 2.0, większy na 3.0. Obydwa mają złącze Smart Connector. Cena nowego modelu mieści się między iPadem Air 2 a iPadem Pro 12,9 i wynosi 2999 zł za wersję 32GB Wi-Fi. Obecne w cenniku są też wersje LTE oraz o większych pojemnościach – 128 GB i po raz pierwszy 256 GB. Na osłodę dodajmy, że Apple pokazało masę nowych etui do tego modelu w różnych konfiguracjach i dość porażających cenach. Smart Cover kosztuje 229 zł, etui na tył 329 zł, klawiatura 699 zł. iPad Pro 9,7 również obsługuje rysik Apple Pencil za 479 zł.

WIT – czyli Wieści Innej Treści – newsy dotyczące wszystkiego co NIE związane z Androidem. Daj innym przeczytać, to tylko 2 posty w tygodniu.
 
źródło: macrumors, własne

Motyw