Smartfon w podróży – dlaczego jest mi niezbędny

3 minuty czytania
Komentarze
Woman on the beach texting a smart phone in summer

Podróże – któż z nas ich nie kocha. Wczasy, urlopy, słońce, zimne drinki i oczywiście… smartfony. To już nie czasy, kiedy w kieszeni trzymamy urządzenie zdolne jedynie wykonywać połączenia. W dzisiejszych czasach mamy wręcz nieograniczone możliwości – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Nasze możliwości kurczą się bowiem, kiedy smartfon nie może skorzystać z dobrodziejstw internetu. Chyba każdy, kto choć raz wyjechał za granice wie, co niesie to za sobą. Brak kontaktu ze światem, utrudniona nawigacja – te dwie rzeczy w bardzo szybki sposób mogą wprowadzić nasze urządzenie w „stan wegetatywny”. Najnowsze rozwiązania technologiczne pozwalają nam jednak sprawić, że dzisiejsze telefony poza granicami naszego kraju wcale nie muszą być takie bezużyteczne.

Jestem dzień po powrocie z Cypru, stąd temat jest mi dobrze znany. Jeszcze kilka lat temu sam uważałem, że telefon za granicą nie może praktycznie nic, a na wakacjach przyda się jedynie do odtwarzania zgranych wcześniej filmów, czy też do słuchania muzyki. Świeżo patrząc na całą sytuację widzę, jak dużo się zmieniło. I nie mówię tu wcale o internecie bezprzewodowym w hotelach, który jest coraz powszechniejszy, ale o możliwościach coraz większej liczby aplikacji, które są w stanie wspomóc nas także w trybie offline.

Untitled-1_139

Ciekawiło mnie więc, jak poradzą sobie Mapy Google, które od niedawna pracować mogą także w trybie offline – oczywiście po wcześniejszym pobraniu konkretnych map. Nie oczekiwałem wiele, miałem przecież jedynie dotrzeć z punktu A do punktu B. Mapy Google zaskoczyły mnie jednak całkowicie pozytywnie, a nawigacja po wyspie przy współpracy z aplikacją to czysta przyjemność. Jedynie co mogę zarzucić, to brak opcji „nawigacji pieszej”, która jest dostępna jedynie przy połączeniu z internetem. Niemniej jednak przy odrobinie sprytu można wiele skrótów odnaleźć samemu, co jest przecież o wiele wygodniejsze od korzystania z tradycyjnych map.

Przed wyjazdem postanowiłem także pobrać aplikację iPolak, która ma całkiem spore możliwości – całe szczęście nie musiałem skorzystać ze wszystkich, ale mimo wszystko dostarczyła mi informacji na temat tego, czego się w danym miejscu spodziewać. Przed wyjazdem pobrałem aktualne informacje na temat kraju do którego się wybieram, i w bardzo szybki sposób dowiedziałem się jak uregulowane są prawnie sprawy długości pobytu i gdzie znajduje się najbliższa placówka dyplomatyczna. W aplikacji możemy także przeczytać na temat ubezpieczenia, leczenia szpitalnego, lokalnej waluty czy też obyczajów miejscowych. Jest to więc kompendium wiedzy – a to wszystko w naszym smartfonie. Warto także dodać, że aplikacja po połączeniu z internetem wyświetli nam aktualne dane na temat stopnia bezpieczeństwa w danym kraju… co w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne.

ipolak

No i rzecz ostatnia – Tłumacz Google. Tutaj rzecz jest dość prosta. Przed wyjazdem pobieramy interesujące nas pakiety językowe i gotowe. Chyba nigdy dogadanie się z obcokrajowcem nie było tak łatwe, a to wszystko w trybie offline – w którym nie działa niestety rozpoznawanie mowy, ale i tak całość jest niezwykle przydatna.

To trzy aplikacje, które polecam każdemu, kto podróżuje, wypoczywa, czy też chce wiedzieć więcej na temat innych krajów. Ja sam zmieniłem swój pogląd na temat przydatności smartfonów na wakacjach o 180 stopni, i sądzę, że tak już zostanie.

Źródło: zdjęcie główne – forbes, google play

Motyw