UleFone Power, czyli smartfon z GIGANTYCZNĄ baterią – pierwsze wrażenia

2 minuty czytania
Komentarze
ulefone power

Firmy Ulefone niektórzy z Was z pewnością nie kojarzą. Nic w tym dziwnego, ponieważ to kolejna marka, której ambicje póki co są większe niż dotychczasowy dorobek. Jeśli jednak kojarzycie model Ulefone Paris to wiecie, że potencjał w tej firmie brzemie, a ona sama stara się to na wszelkich frontach udowodnić. Te aspiracje wpłynęły na powstanie modelu Power, który w Państwie Środka okazał się produktem ponadprzeciętnym. Wszystko to za sprawą ogromnej jak na nasze czasy baterii – 6050 mAh. Chińczycy potrafią jednak na papierze napisać wszystko, więc i ten dumnie brzmiący, pojemny akumulator trzeba było sprawdzić.

Ale od początku…

Smartfona otrzymałem prosto od producenta, stąd byłem przygotowany na to, że zestaw, który przyjdzie mi bliżej poznać będzie delikatnie mówiąc skąpy. Ku mojemu zdziwieniu było zupełnie na odwrót. W gustownym, czarnym, kwadratowym pudełku znalazło się miejsce dla naprawdę bogatego zestawu, który opisze już w pełnej recenzji.

Przechodząc do samego smartfona – tutaj się trochę zawiodłem. O warstwie estetycznej oczywiście mowa. Gdyby nie metalowa ramka biegnąca wokół urządzenia, to wyglądałoby to po prostu słabo. Poza wyżej wspomnianą ramką, metalu nie znajdziemy – Power w przewadze jest wykonany z tworzyw sztucznych. Ulefone Power miał nas zaskoczyć jednak czymś innym, i zaskoczył. Pierwsze, powiedzmy sobie szczerze, intensywne testy baterii przeszedł pozytywnie. Po naładowaniu do 100%, smartfon potrafił wytrzymać 2 dni całkiem intensywnego użytkowania przy ustawionej jasności ekranu na poziomie 90%. Zaskoczył mnie też system, który działa naprawdę sprawnie. Mamy tu do dyspozycji 3 GB RAM, ale w parze z procesorem MTK6753, co wystarcza, aczkolwiek demonem szybkości bym Power’a nie nazwał.

Wiele osób interesuje działanie czytnika linii papilarnych. Na chwilę obecną mogę powiedzieć tylko tyle, że działa poprawnie. Na 10 odblokowań, może 6-7 razy „załapie” za pierwszym razem.

Pytacie także, czy Ulefone Power się grzeje. Na Twitterze już odpowiadałem, że póki co tego nie zaobserwowałem, a użytkowałem go naprawdę intensywnie. Mogę tylko zagwarantować, że w ręce Wam nie spłonie.

Smartfon jest obecnie dostępny praktycznie we wszystkich zagranicznych sklepach internetowych. Cena, którą przyjdzie Wam za niego zapłacić to 179,99 dolarów. Czy warto? Na ten moment uważam, że tak, ale kolejne dni powinny dokładnie to zweryfikować. Jeśli więc macie jakieś pytania, to zapraszam do ich zadawania. Odpowiedzi postaram się wpleść w recenzję, która zapewne pojawi się w następnym tygodniu.

Motyw