[Recenzja] Vernee Mars – najwęższy 5,5-calowiec na rynku

6 minut czytania
Komentarze
lb7a5490-%c2%acis-a%c2%a6-s-z-640x354

Vernee Mars, czyli najwęższy 5,5-calowiec na świecie. Producent porównuje swoje urządzenie do iPhone’a 7 od Apple. Inspiracja jest widoczna nie tylko w kształcie linii antenowych, ale również w takim aspekcie jak data premiery. Wrzesień. Z Marsem spędziłem trochę czasu i poznaliśmy nawzajem swoje zwyczaje. Sprawdźcie, czy androidowy iPhone, jak mówi o nim sam producent jest warty swojej ceny.

Zestaw

6

Nic, co byłoby w stanie nas zaskoczyć. Vernee kompletuje zestawy bez żadnych niespodzianek. W pudełku znajdziemy oczywiście smartfon, trochę makulatury, kluczyk do tacki SIM oraz microSD, szybką ładowarkę 2A z gniazdem europejskim i kablem USB typu C. Nie ma słuchawek, ale już niewielu producentów na rynku je dodaje.

Budowa

Vernee Mars to kolejny smartfon z portfolio producenta, które charakteryzuje się metalową obudową typu unibody. Jest nierozbieralny, a dostęp do wszelkich portów oraz gniazd wymaga po prostu odnalezienia odpowiedniej krawędzi. Na lewej znajduje się wejścia na kartę SIM oraz microSD, prawy bok z kolei to przycisk do regulacji głośności oraz blokady. Znajduje się tam również skaner linii papilarnych. Na górze wejście Jack 3.5 mm, a dół przeznaczono na USB typu C, mikrofon oraz maskownicę z głośnikiem.

Frontowy panel jest całkowicie gładki. W górnej części widoczne są czujniki zbliżeniowy oraz światła, jak i kamerka selfie. Obok głośnika do rozmów mruga do nas dioda powiadomień.

Tył wykonany jest minimalistycznie. W lewej części u góry znajduje się aparat oraz dioda doświetlająca LED.

Na dolnej oraz górnej krawędzi widoczne są białe pasy – to linie antenowe, które Vernee zdecydowało się zrobić na wzór iPhone’a 7. Takie same posiada również Meizu Pro 6. Vernee Mars jest zatem trzecim smartfonem na rynku, który może się wyróżnić niestandardowym wyglądem.

Jak na 5,5-calowe urządzenie, muszę przyznać, że smartfon świetnie leży w dłoni. To zasługa wąskich ramek, które skutecznie zmniejszają szerokość całego telefonu. Trzyma się go pewnie i bez strachu o wyślizgnięcie.

Specyfikacja techniczna

  • Ekran: 5,5 cala, technologia In-cell; rozdzielczość Full HD
  • Procesor: MediaTek Helio P10
  • GPU: Mali-T880
  • 4 GB RAM LCDDR 3
  • Pamięć wewnętrzna: 32 GB (z możliwością rozszerzenia o 128 GB za pomocą karty microSD)
  • Aparaty: tył 13 MP (Sony IMX258), przód 5 MP (Samsung S5K5E2)
  • Akumulator: 3000 mAh
  • Android 6.0 Marshmallow
  • Wymiary: 151.6 x 73 x 7.6 mm

Średniak? Przekonajmy się o tym.

Wyświetlacz

5,5-calowy ekran o rozdzielczości Full HD to popularne połączenie na rynku. Korzysta się z niego bardzo dobrze, kolory są nasycone z odpowiednim kontrastem. Nie miałem również problemów z ustawieniami jasności – zarówno maksymalny, jak i minimalny poziom (używany najczęściej w nocy) sprawdzał się znakomicie. Barwy są przyjemniejsze niż to było w modelu Apollo Lite. Warto w tym momencie wspomnieć o ramce biegnącej wokół ekranu – jej grubość to 1 mm! Jest to największa zaleta tego ekranu. Dzięki temu można śmiało powiedzieć o rewelacyjnej prezencji. Łatwo jednak w tym momencie – przy korzystaniu ze smartfonu jedną ręką – dotknąć nieświadomie krawędzi wyświetlacza.

Akumulator

Tutaj spotkało mnie zaskoczenie. Vernee zastosowało w modelu Mars baterię o pojemności 3000 mAh. Jest to nieco mniej niż w przypadku Apollo Lite, która miał o 180 mAh więcej. Różnica niby niewielka, lecz wyczuwalna podczas codziennego użytkowania. O ile Apollo Lite mogłem ładować nawet raz na 1.5-2 dni, tak Marsa podłączałem do prądu codziennie. Nie spotkałem się na szczęście z sytuacją, w której panicznie szukałbym gniazdka o godzinie 16. A jak korzystam z telefonu? Wykonuję połączenia, odpisuję na maile (synchronizacja wszystkich kont non-stop), korzystam z przeglądarki internetowej i nie rezygnuję z połączenia LTE.

Myślę też, że trochę winy jest po stronie oprogramowania i optymalizacji. Vernee Mars nie doczekał się jeszcze aktualizacji OTA. Wraz z nią producent winien poprawić czas pracy akumulatora.

Aparat

13-megapikselowa matryca Sony IMX258 znajdująca się z tyłu smartfonu nie powala. To nie jest aparat wakacyjny. Wystarczy jednak do prowadzenia social media w domowym zaciszu. Zdjęcia raz są lepsze, innym razem gorsze. Być może w słonecznym dniu na rajskiej plaży fotografie byłyby niezłe. Niestety jesienna szaruga pozwala na mocno przeciętny efekt. Kamerka selfie podziela tę funkcjonalność. Fotka z pałacem kultury w tle ujdzie w tłumie. Nikogo jednak z tego tłumu już nie rozpoznamy.

Oprogramowanie i wydajność

Praca na czystym Androdzie 6.0 Marshmallow to przyjemność. Żadna aplikacja się nie wykrzaczyła, żadna też nie zakończyła swojego procesu ni stąd, ni zowąd. Vernee Mars został wyposażony w 4 GB RAM. Widać to w codziennym użytkowaniu. Aplikacje trzymane są w pamięci na tyle długo, że jak otwarłem swojego Dropboxa to nie potrafiłem sobie przypomnieć, kiedy wyświetlałem akurat ten plik. Procesorem w tym modelu jest jednak jednostka MediaTek Helio P10. To budżetowy procesor, więc nie powinniśmy oczekiwać żadnych benchmarkowych cudów. 48 tysięcy punktów w AnTuTu nie rzuca na kolana, to fakt. W codziennym użytkowaniu nie jest to jednak widoczne. Przetestowane przeze mnie gry również nie zamulały.

Czy smartfon się grzeje? Czasami jest ciepły. Przy przełączaniu się między aplikacjami i dając mu do wykonania kilka zadań. Nie jest to jednak żadne uczucie dyskomfortu. Pojawia się ono dopiero w momencie ładowania urządzenia. Technologia szybkiego ładowania jest fajna – pozwala w pełni uzyskać 100% baterii w około 1,5h. Lepiej jednak wtedy pozostawić smartfon w spokoju i zacząć z niego korzystać po odłączeniu od źródła energii. Ładując jednak Vernee Mars przez USB w laptopie czy power bank, żadne grzanie nie występuje.

Skaner linii papilarnych i zasięg

Vernee szczególnie zaznacza umiejscowienie skanera linii papilarnych. Znalazł się on na prawym boku urządzenia, gdyż większość użytkowników smartfonów jest praworęcznych. Również dlatego, że łatwo do niego sięgnąć kciukiem „ruchem naturalnym” podczas wyciągania z kieszeni. Do tej pory skanera linii papilarnych używałem na froncie oraz tyle. Pomysł z wykorzystaniem boku przypadł mi do gustu. Zaznaczę jednak, że skaner jest bardzo czuły – przy brudniejszym czy mokrym palcu nie wykonana poprawnie odczytu.

Zasięg urządzenia jest zadowalający. Nie zdarzyło mi się całkowicie zgubić sieci – jedynie w centrum handlowym na niższym poziomie.

Podsumowanie

Vernee Mars został wyceniony na 250 dolarów na stronie producenta, co w przeliczeniu daje nam około 980 złotych. To sporo. Co jednak otrzymujemy? Bardzo dobrze wykonane urządzenie, pewnie leżące w dłoni, ze świetnie prezentującym się wyświetlaczem, dzięki milimetrowej ramce. Jest również USB typu C, dual SIM oraz skaner linii papilarnych z boku. No i ten look, jak iPhone 7. Aparat jednak nie zachwyca i brakuje aktualizacji oprogramowania, by wsparło ono baterię. Mając tysiąc złotych i otwarty umysł na rynek wtórny – możemy kupić starsze aczkolwiek bardziej multimedialne (w aspekcie fotograficznym) urządzenie. Jeśli jednak celujemy w pracę biurową, oczekujemy dużego ekranu, nie mamy nic do „chińczyków”, a wygląd Marsa przypadł nam do gustu, warto go rozważyć.

Motyw