[Recenzja] Vernee Thor, smartfon, który śmiało mógłby kosztować więcej

7 minut czytania
Komentarze
Vernee-Thor-Promo-Images-GB-1

Vernee, młoda firma pochodzenia chińskiego. Do tej pory bez dużego dorobku na rynku smartfonowym, aczkolwiek z potencjałem. Model Thor, jakim się dzisiaj zajmiemy na papierze prezentuje się niezwykle kusząco. Kusi również jego cena, która przy takich parametrach technicznych odgrywa tutaj zasadniczą rolę. Hit czy kit? Przekonajmy się!

Zestaw

IMG_20160720_133345

Czyli co dostajemy od producenta? Już od dłuższego czasu w pudełkach ze smartfonami nie ma słuchawek, być może zauważono, że i tak nikt z nich nie korzysta. Vernee postąpiło podobnie. W estetycznym czarnym opakowaniu znalazłem: smartfon, ładną, białą ładowarkę 2A z wejściem europejskim (naprawdę duży plus za brak przejściówek!), kabel USB, instrukcję obsługi oraz kod na przejażdżkę UBERem, z którym producent współpracuje. Nic zbędnego, nic dodatkowego, zestaw, w którym każdy element spełnia swoją rolę. Przejdźmy więc do samego urządzenia.

Budowa

W tym akapicie zaczyna się cała zabawa. Telefon nie jest metalowy, nie jest też połyskliwy. Rozbieralna bryła cechuje się matową oraz przyjemną w dotyku pokrywą baterii, która niestety lubi łapać odciski palców. Smartfon dobrze leży w dłoni, choć czasami miałem wrażenie, że mi wypadnie. Być może to kwestia przyzwyczajenia do większych ekranów, ale może też wina lekkiego poślizgu jaki oferuje tylna część. Elementy są ze sobą poprawnie spasowanie, nic nie trzeszczy, nie zauważyłem również luzów na przyciskach.

IMG_20160807_145538

Jeśli chodzi o rozmieszczenie klawiszy, Vernee zdecydowało się postawić na prawą krawędź. To właśnie na niej umieszczono przycisk blokady ekranu oraz ustawienia głośności. Na dolnej krawędzi znajduje się wejście microUSB oraz mikrofon, z kolei na górze urządzenia jack 3.5mm. Vernee Thor posiada skaner linii papilarnych. Znajduje się on na pokrywie baterii, wkomponowany w całość. Jego miejsce odznacza jednak srebrny okrąg, dzięki czemu nawet po omacku da się go szybko zlokalizować. W Vernee Thor na próżno szukać diody powiadomień, a szkoda, gdyż jest to jeden z podstawowych drobiazgów, jaki powinien się w smartfonach znaleźć.

IMG_20160807_145550

Thora, jak już wyżej wspomniałem, można rozebrać. Pod pokrywą baterii znajdziemy dwa sloty na karty microSIM oraz wejście na kartę microSD. Nie jest to hybryda, zatem nie musimy rezygnować z jednego numeru na rzecz większej ilości pamięci – wszystko pracuje jednocześnie. Niestety, rozebranie telefonu nie równa się możliwości wymianie baterii. Tak też jest w tym przypadku, akumulator po prostu zostaje na miejscu.

Frontowy panel pozbawiony jest klawiszy. W dolnej części znajdziemy niepodświetlane, aczkolwiek stale widoczne przyciski nawigacyjne w postaci kwadracika (Home) oraz dwóch kropeczek.

Specyfikacja techniczna

  • Ekran: 5 cali HD
  • Procesor: MediaTeku MT6753
  • GPU: Mali-T720
  • 3 GB RAM
  • Pamięć wewnętrzna: 16 GB (z możliwością rozszerzenia o 128 GB za pomocą karty microSD)
  • Aparaty: tył 13 MP, przód 8 MP
  • Akumulator: 2800 mAh
  • Android 6.0 Marshmallow

Można? Można. 3 GB RAM, czysty, pozbawiony nakładki Android, dual-SIM, wejście na microSD i kompaktowy ekran. Odstraszać może MediaTek i akumulator, ale o tym dopiero za chwilę.

Wyświetlacz

Czy ekran w Vernee Thor jest w porządku? Czy wystarczy przeciętnemu użytkownikowi? Zdecydowanie tak! Świetna widoczność w słońcu, bardzo dobre poziomy jasności oraz niezłe odwzorowanie kolorów. Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony reakcją na dotyk i kątami widzenia, które w pełni satysfakcjonują. Rozdzielczość HD na 5-calowym ekranie nie wygląda najgorzej, a codzienne korzystanie ze smartfonu sprawia przyjemność.

Oprogramowanie, wydajność i akumulator

Vernee Thor przychodzi do nas z czystym Androidem w wersji 6.0 Marshmallow. Na dzień dobry instalujemy aktualizacje OTA, by smartfon działał jak najlepiej. Producent nie chciał stosować tutaj własnej nakładki i postąpił bardzo rozsądnie. Urządzenie działa rewelacyjnie, jest błyskawiczne. Oczywiście trzeba pamiętać, że osoby lubiące bawić się w modyfikacje swojego pulpitu będą zmuszone do instalacji launchera ze Sklepu Play. Inaczej satysfakcja będzie bliżej punktu zerowego.

Nie miałem problemów w korzystaniu z programów. Chrome przy wielu otwartych kartach sprawował się dobrze, aplikacje uruchamiały się w miarę szybko (i dość długo znajdowały się w pamięci urządzenia), a testowane przeze mnie gry chodziły bez zakłóceń. Nie myślcie jednak, że obeszło się bez kosztów. Jakość grafiki została odpowiednio obniżona, a czasy ładowania były widocznie dłuższe. Mimo wszystko cena rekompensuje te kilka, czasem kilkanaście sekund opóźnienia. Mógłbym się jedynie doczepić dokładności GPS, gdyż wybierając opcję „Tylko urządzenie” w ustawieniach lokalizacji znajdowałem się nawet kilka ulic dalej.

Warto pochwalić producenta za brak dodatkowych programów. W urządzeniu znajdują się wyłącznie podstawowe aplikacje i tylko jedna, niekoniecznie nam potrzebna. Jest nią UBER, gdyż jak już wspominałem wcześniej Vernee współpracuje z marką.

Testy wydajnościowe w AnTuTu Benchmark zakończyły się wynikiem 36 tysięcy punktów. Ale to tylko cyferki, a codzienne obcowanie ze smartfonem pokazuje nam, by traktować je wyłącznie informacyjnie.

Akumulator o pojemności 2800 mAh nie powinien długo wytrzymać. Jest jednak zaskakująco nieźle i nie zdarzyło mi się podczas popołudniowego spaceru szukać kontaktu. Smartfon bez problemu wytrzymuje od rana do wieczora, czasami nawet zostanie kilkanaście procent, a wtedy swobodnie możemy go podpiąć następnego dnia przed południem. Optymalizacja jest naprawdę niezła, jednak ostrzegam, że przy ostrzejszym użytkowaniu: włączona nawigacja, Spotify, granie w wydajne tytuły możemy szybko rozładować baterię. Mimo tego nie zauważyłem nagrzewania się smartfonu. Jest tylko delikatnie ciepły w okolicach skanera linii papilarnych

…a skoro już o nim mowa. Jest tylko po to, by być. Korzystanie z niego na co dzień wymaga nie lada cierpliwości, palec musi być suchy, czysty i najlepiej świeżo urodzony. Do tego sam czytnik nie radzi sobie najlepiej, czasami potrzeba kilkukrotnej próby, by chociaż zauważył dotyk. Czasami sam w kieszeni próbuje się odblokować. Słowem: nie jest to ideał. Jeśli ktoś się lubi bawić i jest w czepku urodzony, może korzystać, jeśli jednak nie chce trafić czasu, polecam okazyjnie.

Aparat i dźwięk

Cudów nie ma. Jest przeciętność. Gdyby piksele świadczyły o jakości zdjęć, byłoby super. Niestety tutaj 13-megapikselowa matryca spełnia swoje zadanie, jeśli musi. Nie jest to jednak alternatywny wybór aparatu cyfrowego na wakacje. Sami oceńcie próbki poniżej.

O ładnym selfie raczej zapomnijcie.

W kwestii dźwięku jest różnie. Głośnik zewnętrzny to porażka, a jego jedynym plusem jest głośność. Same brzmienie przyprawia o drżenie, podobniej jak mój bollywoodzki dzwonek – jest płasko, a lokalizacja z tyłu urządzenia powoduje dodatkowe tłumienie. Na słuchawkach jest nieco lepiej, wbudowany equalizer pozwala na dostosowanie poszczególnych parametrów. Trzeba jednak uświadomić sobie, że nie jest to smartfon multimedialny. Owszem, odtworzy film w rozdzielczości HD i pozwoli go zobaczyć, ale melomani będą zawiedzeni. Ja melomanem nie jestem, więc powiem tak – jeśli muzyka nie jest Twoim życiem, uszy nie będą Ci krwawić.

Podsumowanie

Czym jest Vernee Thor i dla kogo został stworzony? To przede wszystkim smartfon kosztujący 120 dolarów, czyli około 460 złotych. Jest to rewelacyjna cena. Dostajemy wydajne i niesprawiające kłopotów w codziennym użytkowaniu urządzenie. Musimy się jednak zgodzić na kompromisy w postaci nie zawsze działającego skanera linii papilarnych, przeciętnego aparatu oraz dźwięku. Ale hej, wciąż jest to urządzenia z obsługą dwóch kart SIM i karty pamięci jednocześnie! 5-calowiec z HD i 3 GB RAM. Czy warto? Tak. Jeśli smartfon nie jest Twoją trzecią ręką, głównie korzystasz z Facebooka i nie wysyłasz snapów, będzie z Was udana para.

Za sprzęt do testów dziękuję firmie Vernee. Thor możecie zakupić tutaj.

Motyw