Samsung Galaxy S7 za nami, Galaxy Note 6 przed nami. Tak wyglądają plany producenta na górną półkę w 2016 roku. Jednak co nas czeka za kilka miesięcy, kiedy nasze kalendarze przeskoczą na rok 2017? Czy myśleliście już o wyglądzie nowego modelu z linii Galaxy S? Do „dziesiątki” jeszcze daleko, można zatem zakładać konsekwencję w nazewnictwie i oczekiwać S8. W designie tej konsekwencji zakładać jednak nie warto. Dlaczego? Spójrzcie tylko na ten koncept.
Ktoś nie tylko pomyślał, ale i stworzył koncept Samsunga Galaxy S8. Wygląda on naprawdę interesująco, a ilość innowacji, jakie zostały ukazane napawają pozytywną energią. Oczywiście w praktyce nie spodziewałbym się ich w przyszłorocznym modelu. A nawet jeśli to nie za cenę, którą ktokolwiek prócz arabskiego szejka byłby w stanie zapłacić.
Przyjrzyjmy się smartfonowi nieco bliżej. Co się rzuca w oczy to bardzo zaokrąglone krawędzie. Autor konceptu, Steel Drake, chciał nadać S8 eliptyczny kształt. Trzeba przyznać, że wyszło to całkiem nieźle. Jak jednak spisywałaby się taka bryła w praktyce? Obawiam się nie tylko o niepewny chwyt, ale również przypadkowym nachodzeniem dłoni na ekran. Zwróćcie również uwagę na logo znajdujące się z tyłu – bezwzględnie kojarzone z marką.
Widzimy również, że Samsung Galaxy S8 w tym koncepcie został wyposażony w projektor (zdjęcie tytułowe). Gdyby tylko działał tak, jak zostało to ukazane na grafice…
Steel Drake rezygnuje również z przewodowego ładowania. Jego pomysł rusza w kierunku bezprzewodowego napełniania akumulatora energią – ten sposób jednak jest już dostępny na rynku i nie wnosi nic nowego. Ciekawszą ideą jest jednak przesyłanie energii z gniazdka, można by rzec – „OTA ładowanie”. Pojawiały się oczywiście takie koncepcje w serwisach crowdfundingowych, ale seryjna produkcja jeszcze nie ruszyła.
Co sądzicie o takim designie i ukazanych funkcjonalnościach? Chcielibyście je zobaczyć w zbliżającym się modelu? Myślicie, że Samsung odważy się wprowadzić aż tyle nowości? Zwłaszcza tak nie do końca przetestowanych technologii – prekursorzy może i są łagodniej traktowani w recenzjach, ale czy warto się tak narażać?
źródło: Behance