[Felieton] Zerwij kajdany?

5 minut czytania
Komentarze
kajdany2

„Nokia – Connecting people”. Takim sloganem od lat posługiwał się znany producent telefonów komórkowych. Właściwie każdy przynajmniej raz widział tę słynną animację dwóch zetkniętych dłoni z powyższym podpisem. Nic nie oddaje lepiej istoty problemu, który dzisiaj poruszymy, jak właśnie to hasło – z założenia największy atut firmy i ich powód do dumy.

nokia connecting people

Z języka angielskiego „connecting people” to dosłownie „łączący ludzi”. I nad relacjami spajającymi ludzi z perspektywy XXI wieku należałoby się właśnie zastanowić. Dziś już nie korzystamy raczej ze standardowych telefonów komórkowych z wbudowaną klawiaturą fizyczną. Mało kto z nas posiada telefony od Microsoftu (spadkobiercy spuścizny Leo Mechelina, twórcę marki Nokia). Co więcej, od pierwszej reklamy prezentującej powyższe logo minęło już parę dobrych lat. Skąd więc, u licha, w artykule pojawiła się fińska firma??
Rozwój telefonów komórkowych w Polsce i na świecie spowodował nieodwracalne zmiany. Zaczęło się od drogich rozmów telefonicznych i SMS-ów – pozwalających na kontakt z każdą osobą, której numer posiadamy. W tych czasach Nokia była niezwykle popularnym urządzeniem i rozpropagowała konieczność posiadania telefonu. Później przyszła pora na coraz większe promocje i obniżki tychże usług, aż po erę taniej wymiany informacji i dotykowych urządzeń. Możemy na nich korzystać z Facebooka i innych portali społecznościowych za dosłownie grosze. Firmy Android i Apple totalnie zrewolucjonizowały funkcję mediów. Dziś nie telewizja, nie radio i nie prasa są głównymi przekaźnikami informacji. Od paru lat wiodącą platformą w tej dziedzinie jest właśnie Internet. Nie byłoby to możliwe bez przenośnych urządzeń mieszczących się w naszej kieszeni. Dziś każdy z nas może być reporterem i dziennikarzem. Wystarczy zrobić zdjęcie i gdzieś je opublikować. Nawet post na Facebooku, traktujący o aktualnym stanie pogody, niesie ze sobą jakąś informację.

pogoda-brak-okien.112121

Przełom, jaki się dokonał za sprawą mobilnego dostępu do Internetu jest tutaj niezwykle kluczowy. Stanowi główną obawę o przyszłość relacji z drugim człowiekiem.
Czy mamy powody do niepokoju? Owszem. Przykładów na potwierdzenie tezy można mnożyć mnóstwo. Któż z nas nie siedział wygodnie w autobusie, tramwaju, czy pociągu, obserwując ludzi z nosem wlepionym w ekrany swoich smartfonów . Któż nas nie przyłapał siebie na nieświadomej preferencji „dymku chatu”, zamiast rozmowy z obok siedzącym znajomym. Idąc dalej – ilu z Was czytających teraz ten artykuł ma obok siebie, pod ręką, telefon komórkowy? Albo ilu z was korzysta z niego w tym momencie, czytając ten artykuł?

Zresztą powodem do obawy jest nie tylko coraz większa sympatia do rozmów tekstowych. Ostatnie badania pokazują, że nie komunikujemy się bezpośrednio, jeżeli nie musimy. Nie rozmawiamy twarzą w twarz, jeżeli możemy coś załatwić drogą elektroniczną. Nie szukamy kontaktu ze swoim współlokatorem, skoro wymaga to dodatkowego wysiłku. Ile to już było spraw, które o wiele prościej było nam załatwić krótkim SMS-em? Ile razy z ulgą uniknęliśmy kłopotliwej sytuacji, wymagającej spojrzenia drugiej osobie prosto w oczy? Ile razy wreszcie woleliśmy mieć czas, by opracować możliwie dobrze swoją odpowiedź w krótkiej wiadomości tekstowej? Oczywiście można było spotkać się i załatwić poważny temat twarzą w twarz. Wtedy jednak musimy się liczyć z tym, że wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym. Spontanicznie i nieodwracalnie. Nie możemy przecież skasować powiedzianego słowa. Rekordziści w tej dziedzinie potrafią wręcz w taki sposób kończyć swoje związki z drugą osobą. Na żywo „Kocham Cię” – wirtualnie „Muszę to przemyśleć, dajmy sobie trochę czasu” – w myślach „Więcej się z nią nie spotkam, to koniec”.

Alone in a Crowd

Po gorzkich słowach przychodzi jednak refleksja. Internet służy nam do podtrzymywania relacji z ludźmi, których nie ma obok w danym momencie. Pozwala załatwić wiele kluczowych spraw bez ruszania się z miejsca. Jest przydatny w nawiązywaniu nowych znajomości i wysyłania korespondencji urzędowej. Żyjemy w czasach, w których wszystko musimy załatwiać w biegu. Bywa, że najzwyczajniej nie mamy nawet czasu, by spotkać się z kimś na żywo i porozmawiać. Często rozmowy elektroniczne są jedyną formą podtrzymania kontaktu z naszym znajomym.

Postępująca elektronizacja z pewnością odbije (i już się odbija!) na naszej aktywności społecznej. To nie ulega wątpliwości. Dziś nie wyobrażamy sobie wyjścia z domu bez telefonu. Czujemy się w pewien sposób przywiązani do tego maleńkiego urządzenia. Dostarcza nam informacji o rozkładzie jazdy, informuje o najistotniejszych wydarzeniach w kraju i za granicą oraz zapewnia kontakt z właściwie każdym „od zaraz”. Zastanówmy się więc, czy powinniśmy z tym w ogóle walczyć? Być może zmiana trybu życia, która dokonuje się na naszych oczach nie jest niczym negatywnym.

rozmawianie-przez-telefon-na-rowerzee

Czy więc naprawdę jest z nami aż tak źle? Może rozwój relacji w tym kierunku to rzecz nieunikniona? Myślę, że nie należy generalizować – ponieważ każdy z nas jest inny. Ale jedno jest pewne – slogan „Connecting people” naprawdę nas połączył – łańcuchem do naszych smartfonów.

Motyw